13. niedziela po Trójcy Św.

Tekst kazalny: Mk 3, 31-35


Wtedy przyszli matka i bracia jego, a stojąc przed domem, posłali po niego i kazali go zawołać. A wokół niego siedział lud. I powiedzieli mu: Oto matka twoja i bracia twoi, i siostry twoje są przed domem i poszukują cię. I odpowiadając, rzekł im: Któż jest matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.

Drodzy, niemal każde kazanie rozpoczynam słowami: „Drogie siostry, drodzy bracia w Jezusie Chrystusie“. I przyznać muszę, że bardzo mi się podoba ten zwrot: „bracia i siostry w Chrystusie“. Jakoś intuicyjnie zawsze wyczuwałem, że nasza wspólna obecność na nabożeństwie jest czymś na tyle niezwykłym, że nie da się jej porównać z niczym innym, co jest nam znane z tzw. świeckiego obszaru życia. Zwrot „bracia i siostry“ wskazuje na nasze duchowe pokrewieństwo wynikające z wiary w Boga, który objawił się nam w osobie Jezusa Chrystusa. Korzystamy w tym przypadku z jednoznacznego skojarzenia, jakie przywodzi nam na myśl nasze rodzinne doświadczenie, bo przecież każda i każdy z nas ma takie czy inne doświadczenia z życiem rodzinnym. Nasz dzisiejszy tekst kazalny z ewangelii św. Marka również operuje dwoma znaczeniami słowa „rodzina“: jeden dotyczy pokrewieństwa biologicznego, a drugi pokrewieństwa duchowego.

Zapewne początkowo niepokojąco zabrzmiały w naszych uszach słowa Jezusa. Mistrz z Nazaretu jakoby relatywizuje swoje związki z rodziną. A nam przecież przyszło żyć w czasach, które charakteryzuje właśnie to, że więzi rodzinne ulegają stopniowemu rozluźnieniu i relatywizacji właśnie. Nie bez powodu mówi się przecież o kryzysie rodziny. Mimo iż kryzys uzmysławia, że rodzina jako podstawowa komórka społeczna nie jest czymś oczywistym, danym raz na zawsze, to jednak jako chrześcijanie na ogół staramy się ją dowartościowywać. Owszem, w coraz mniejszym stopniu ludzie działają pod wpływem społecznego automatu, który powoduje, że życie rodzinne wiedzie się według jednego i tego samego wzoru. Nic z tych rzeczy: mamy przecież wolność, która wyraża się także tym, że możemy wybrać taki, a nie inny model życia rodzinnego. Taki, jaki najbardziej odpowiada naszemu charakterowi, temperamentowi, gustom czy woli.

Nawiązując bezpośrednio do naszej historii biblijnej, warto powiedzieć, że oto całkiem niedawno Jezus rozpoczął swoją publiczną działalność (por. Mk 1, 14–3,19). Skupiał wokół siebie uczniów i wędrował z nimi po Galilei. Swoimi słowami oraz działaniami wzbudzał wśród ludzi wiele uwagi. Od pewnego momentu wielkie rzesze ludzi pełne nadziei podążały do miejsc, w których zatrzymywał się Jezus. Jednak byli i tacy, którzy uważali, że Jezus jest osobą niebezpieczną, że burzy ład społeczny, a co najważniejsze, że sieje zgorszenie, bo na przykład uzdrowił człowieka w sabat, a zdaniem oponentów – nie powinien był tego uczynić.

Kontekst naszego tekstu kazalnego wskazuje na to, że rodzina chciała się spotkać z Jezusem, ponieważ Maria i rodzeństwo martwili się o niego. Chcieli ochronić Jezusa przed atakiem przeciwników, którzy zdążyli już ukuć plan pozbycia się niewygodnego Kaznodziei.

Drodzy, zwróćmy uwagę na to, że rozważamy dzisiaj trzeci rozdział ewangelii Marka. Mimo iż jest to jeden z pierwszych rozdziałów, pojawia się w nim już wątek dotyczący zabicia Jezusa (por. Mk 3, 6). A więc sytuacja jest poważna, Jezusowi zagraża niebezpieczeństwo. Była tego świadoma rodzina Jezusa, stąd próba spotkania się z Nim, by wpłynąć na Jego zachowanie dla Jego dobra. Jezus jednak wydaje się zdeterminowany: zna swoją misję i najwyraźniej zamierza konsekwentnie zmierzać w życiu własną drogą – drogą, jaka została wyznaczona Synowi Bożemu. Zapewne bardzo trudno przyszło krewnym Jezusa zaakceptowanie tego faktu. Najwyraźniej dlatego Jezus w pośrednim kontrakcie z bliskimi był taki skrajnie surowy: „Któż jest matką moją i braćmi?”.

Relacje rodzinne, w których przyszło nam żyć, mają swoją wartość. Należy je cenić i pielęgnować. Jednak jako chrześcijanie jesteśmy włączeni w relacje o szerszym zasięgu – Jezus powiada: „Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką”. Tutaj także można mówić o relacjach rodzinnych, tyle tylko, że są to relacje na wskroś duchowej natury. Innymi słowy, Jezus mówi do nas dzisiaj, że jesteśmy Jego rodzeństwem, albo jeszcze precyzyjniej: „Ty jesteś moim bratem, a ty – moją siostrą”. Drodzy, z tej relacji, którą Jezus z nami tworzy, wynika ważny dla nas komunikat: każda i każdy z nas jest dla Jezusa niezwykle ważny i bliski!

Mimo iż z początku nasz tekst biblijny mógł brzmieć dość szorstko, ostatecznie niesie z sobą niezwykle pozytywną treść: oto istnieje duchowa rodzina Jezusa, która jest zupełnie inna niż ta, w której się wychowaliśmy. Jej pierwszy namacalny przejaw miał miejsce w naszym życiu w trakcie chrztu św., w którym została wypowiedziana nad nami obietnica Bożego błogosławieństwa i zbawienia. Dopowiedzmy tutaj, że to nie jest tak, że jak ktoś nie jest ochrzczony, to Bóg się o takiego człowieka nie troszczy. Owszem, troszczy się o każdą osobę, lecz chrześcijanin ma przywilej o tym wiedzieć! To właśnie chrzest pozwala nam pielęgnować tę niezwykłą świadomość, że przez Jezusa Chrystusa należymy do Boga. A zatem zostało nam dane coś cennego, z czego możemy czerpać siły na co dzień, a zwłaszcza w trudnych sytuacjach życiowych otrzymujemy duchową orientację i oparcie.

Myślę, że to jest naprawdę ważne, iż tutaj w zborze możemy traktować się jak bracia i siostry z jednej duchowej rodziny. Tak właśnie życie religijne wspólnoty nazwał Jezus. Parafia to siostry i bracia, którzy razem są w drodze, na której starają się uczynić zadość Bożym zasadom. „Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką”.

Celem Jezusa jest najwyraźniej wskazanie na coś, co w wymiarze duchowym przewyższa nawet najbardziej harmonijne życie rodzinne – skądinąd bardzo cenne. Tym czymś jest wspólnota w Jego Królestwie. Poprzez dzisiejszy tekst kazalny Jezus pragnie zbliżyć się do każdej i każdego z nas, by nam uświadomić, że jest naszym bratem. To jest coś niezwykłego: oto Syn Boży, Zbawiciel świata pragnie być przez nas traktowany jak członek najbliższej rodziny! W ten sposób właśnie poprzez swoją Osobę wiąże nas ze sobą nawzajem jako siostry i bracia.

Na zakończenie wszystkim nam życzę umiejętności odkrywania duchowego braterstwa z Jezusem i z sobą nawzajem oraz czerpania z tych relacji satysfakcji i autentycznej radości. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 18.09.2011