2. niedziela w Adwencie

Tekst kazalny: Łk 21, 25-33


I będą znaki na słońcu, księżycu i na gwiazdach, a na ziemi lęk bezradnych narodów, gdy zahuczy morze i fale. Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze. I powiedział im podobieństwo: Spójrzcie na drzewo figowe i na wszystkie drzewa; gdy widzicie, że już puszczają pąki, sami poznajecie, iż lato już blisko. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest Królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, a wszystko to się stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.

Zacznijmy od pytania: co ma wspólnego czas adwentu z naszym dzisiejszym tekstem kazalnym? Przecież czas Adwentu niesie z sobą przedsmak bożonarodzeniowej radości. Na pierwszy rzut oka nasz tekst kazalny nie zawiera w sobie nic, co dałoby się powiązać z owym przedsmakiem, gdyż przywodzi na myśl obraz końca świata. Tak, mamy dzisiaj do czynienia z apokaliptycznym tekstem, który wbrew pozorom idealnie pasuje na Adwent.

Otóż zarówno czas Adwentu, jak i nasz biblijny tekst przypominają nam o nadchodzącym Chrystusie. On już jest w drodze do nas. Nadchodzi, zbliża się i niesie nam wszystkim nadzieję. Dlaczego?

Można powiedzieć, że niemal wszystkie rodzaje mediów nieustannie bombardują nas doniesieniami o globalnych zagrożeniach, a niektóre publikują także szczegółowe analizy, które mogą budzić zaniepokojenie. Mam na myśli takie kwestie jak choćby ocieplanie klimatu, światowy terroryzm czy kryzys ekonomiczny przywołujący widmo globalnej recesji, a co za tym idzie – falę społecznego niezadowolenia i pesymizmu. Liczne doniesienia na te tematy kreują nastrój zagrożenia, a przez to nie tylko pozbawiają nas dobrego samopoczucia, lecz przede wszystkim podmywają nasze poczucie bezpieczeństwa.

Reakcje ludzi na złe wiadomości wprawdzie nie zawsze, ale często odbijają się w codziennych zachowaniach, np. mają wpływ na to, z jakim nastawieniem ktoś udaje się do swojej pracy albo w jaki sposób spędza swój wolny czas, albo jak odnosi się do innych, a więc jak kształtuje swoje relacje z bliźnimi.
Łatwo ulec sile sugestii złych wiadomości, zwłaszcza gdy codziennie otrzymujemy ich dużą dawkę. Jednak patrząc z perspektywy religijnej, otrzymujemy dzisiaj obrazy, które utrwalają w nas zaufanie do Jezusa Chrystusa. To On udziela mocy wszystkim, którzy zapominają, że życie chrześcijańskie to życie nadziei. Zauważmy, że wyczekiwanie na Jezusa wiąże się ze spojrzeniem w górę, ku niebu. A to oznacza, że trzeba oderwać nasze spojrzenia z ziemi, trzeba oderwać naszą uwagę od nas samych i naszych własnych dokuczliwych problemów, których w życiu i tak nam nie będzie nigdy brakować. Warto otworzyć się na inną Rzeczywistość – na Królestwo Boże, które w nowym świetle pozwala nam ujrzeć nasze własne życie.

Przeżywany obecnie Adwent to idealny czas na przypomnienie sobie o tym, że oczekujmy na Tego, kto potrafi uczynić nas na tyle silnymi i odpornymi duchowo, byśmy byli zdolni zwalczać pojawiające się w nas obawy i lęki. Przychodzący do nas w Adwencie Jezus Chrystus roztacza przed nami obraz dobrej przyszłości, który już tu (bo w tym naszym obecnym życiu) i teraz (bo nie ma chwili do stracenia) może, a nawet powinien nam przyświecać. Obraz nadchodzącego Królestwa Bożego, którego znamionami są pokój i sprawiedliwość (Boża), zachęca nas do obchodzenia się z sobą nawzajem z serdecznością i uwagą. Dzisiaj chodzi o to, byśmy nie dolewali oliwy do ognia, to znaczy, byśmy nie zarażali innych ludzi, siebie nawzajem, strachem, lękiem, które wywołują złe emocje i psują nasze relacje z bliźnimi.

W naszym dzisiejszym tekście kazalnym Jesus przekazuje nam bardzo sugestywny obraz: „I będą znaki na słońcu, księżycu i na gwiazdach, a na ziemi lęk bezradnych narodów, gdy zahuczy morze i fale. Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się”. Te słowa opisują doświadczenie strachu, który ogarnia ludzi w obliczu przerażających i przytłaczających zdarzeń. Jak zapewne wiemy z własnego doświadczenia, strach i lęk paraliżują i obezwładniają. Człowiek zdjęty strachem raczej nie jest zdolny do aktywnego i pomysłowego (efektywnego) reagowania na trudne wyzwania. Pod wpływem strachu ludzie także zamykają się w sobie i stają się nadmiernie podejrzliwi, co psuje życie wspólne.

W dzisiejszm tekście kazalnym Pan Jezus daje nam odtrudkę na działanie tych czynników rzeczywiści, które mogą powodować w nas stany lękowe. Opowiada nam bowiem o drzewie figowym, które stanowi pozytywny obraz kierujący nasze spojrzenia na dobrą przyszłość. Wszak mowa jest w nim o lecie, które symbolizuje oczekiwany rozkwit i owoce. Jezus wskazuje w nim na ukrytą postać Królestwa Bożego, które już istnieje i które się do nas przybliża. Wydaje się, że to jest świadoma strategia Jezusa, który stara się oderwać naszą uwagę od spraw, które są dokuczliwe, a nawet przytłaczają nas czy przerażają.

Nie da się powiedzieć, czy będzie nam dane ujrzeć osobiście Jezusa, który przychodzi do nas „w obłoku z mocą i wielką chwałą”. Jest jednak pewne, że mimo iż „niebo i ziemia przeminą”, Jego słowa ani nie przeminą, ani nie zostaną nam odebrane. To jest rozstrzygające, bo Jezus Chrystus przychodzi do nas nieustannie właśnie przez swoje słowa. Dzięki nim Duch Święty pozwala nam z Jezusem nieustannie obcować – obojętnie, czy jesteśmy przepełnieni lękiem, czy też czujemy się pewnie i emanujemy optymizmem. Jezusowe słowa są na wagę złota, bo przynoszą nam nadzieję i otwierają przed nami przyszłość, mimo doświadczanych przez nas rozlicznych niepewności i niebezpieczeństw, które niesie z sobą prozaiczna codzienność.

Co więcej, dzięki Jezusowi już teraz może otwierać się w nas niebo. Jak to rozpoznać? Widać to choćby wtedy, gdy ludzie pokojowo i życzliwie odnoszą się do siebie. Gdy okazujemy sobie nawzajem respekt i szacunek oraz gdy darzymy się nawzajem uwagą. Słowem, gdy kierujemy się w życiu miłością bliźniego! To się nazywa praktykowaniem chrześcijaństwa. Taka jest też zasadnicza treść adwentowego czasu, którego Panem jest Jezus Chrystus. Pamiętajmy – On chce być z nami na dobre i na złe w zmaganiach z wyzwaniami codzienności, a na dobre w wieczności. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 7.12.2008