List św. Pawła do Rzymian 10,9-17

“Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu. Powiada bowiem Pismo: Każdy, kto w niego wierzy, nie będzie zawstydzony. Nie masz bowiem różnicy między Żydem a Grekiem, gdyż jeden jest Pan wszystkich, bogaty dla wszystkich, którzy go wzywają. Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Ale jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje? A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani? Jak napisano: O jak piękne są nogi tych, którzy zwiastują dobre nowiny! Lecz nie wszyscy dali posłuch dobrej nowinie; mówi bowiem Izajasz: Panie! Któż uwierzył zwiastowaniu naszemu? Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.”

Powołanie człowieka, w ewangelickiej duchowości równoznaczne jest z jego życiową misją. Potocznie zwykło się uważać, iż z powołaniem związane jest wykonywanie zawodu nauczyciela, lekarza, księdza. W języku niemieckim słowo Beruf – zawód, pochodzi bezpośrednio od Berufung – powołanie, co sugerowało by, iż raczej każdy wykonywany zawód jest powołaniem. Ktoś woła nas, przyzywając tembrem swego głosu, zakłada to pewną odległość nawoływanego od wołającego. Jeżeli podejmiemy trud pójścia za owym głosem to gwarantuję, z każdym krokiem głos ten będzie coraz wyraźniejszy, a do naszych uszu dochodzić będą coraz wyraźniejsze słowa. Czy możemy pozwolić sobie na stwierdzenie, iż do naszego powołania się przybliżamy? Posłużę się tutaj przykładem z życia wziętym, mianowicie pytając dziecko: A kim ty mój drogi, maja droga chcesz zostać jak dorośniesz? Nikt z nas nie traktuje tych odpowiedzi serio, bo sami wiemy ze swego życia, iż nasze wyobrażenia ulegają zmianie. Dziewczęta które uczę religii w sobotnie przedpołudnia pragną zostać: piosenkarką, fryzjerką i modelką, sam gdy miałem siedem lat, byłem przekonany iż zostanę odważnym strażakiem ewentualnie architektem – okazuje się iż jestem kimś zupełnie innym, jednak szczęśliwym w swoim powołaniu, które jest moim zawodem. W miarę dojrzewamy w swoich postanowieniach, a z upływem lat wyobrażenia o naszym powołaniu ulegają zmianie. Izajasz w 49 rozdziale swojej księgi wyznaje, iż Pan powołał go od poczęcia, i już wtedy nazwał go jego imieniem. Boże powołanie towarzyszy nam nieustannie od pierwszych naszych dni, Pan nawołuje nas swym głosem. W starożytnym świecie imię rzeczownikowo oznaczało człowieka, jego zawód – powołanie, nomen omen to znać imię – znać człowieka. W tym znaczeniu ujmuje nazwanie człowieka imieniem przez Boga. Zauważmy Bóg nadaje nowe imiona tym, których powołuje – Jakub staje się Izraelem, Szymon – Piotrem, Saul – Pawłem. Powołanie jest tutaj nierozerwalnie z wyznaniem, naszą odpowiedzią na Słowo. Wierzymy, iż Biblia jest Pismem Świętym, ale nie tylko i jedynie zbiorem pism uznanych za Święte, jest to żywe Słowo Boga, w którym powołuje nas dziś tak jak proroków i apostołów przed wiekami. Słowo to nie traci nic na swej aktualności, tak jak wszyscy przed nami, także i my przeglądamy się w nim niczym w lustrze odnajdując zapomniany obraz i podobieństwo.

Spotkanie z Bogiem w Jego Słowie, to początek naszej przemiany, niczym nadanie nowego imienia – nowej tożsamości. Kolejnym krokiem, który wynika z tego spotkania jest wyznanie. Ap. Paweł pisze iż wiara jest ze słuchania Słowa Bożego, a kto uwierzy w sercu swoim i wyzna ustami otrzymuje obietnice zbawienia. Wyznanie to stanie z Bogiem twarzą w twarz, dlatego warto wejrzeć w siebie i zapytać jak jest moja wiara, czy pokrywa się z nawoływaniem które słyszę, czy może jest jedynie projekcją moich własnych oczekiwań – dziecinnych wyobrażeń kim chciałbym być? Wiara nie jest abstrakcyjna, nawet nie jest to wiara w Jednego Boga, lecz wiara i wyznanie, iż to właśnie Jezus jest Panem – moim i Twoim Zbawicielem jest gwarantem zbawienia. Znać to Imię i wyznawać je przed ludźmi to nasze powołanie jako chrześcijan, gdyż nie ma innego imienia na ziemi ani w niebie przez które człowiek może być zbawiony. Wobec tej prawdy nie ma greka ani żyda wszyscy są równi i bezsilni zdani jedynie na Łaskę Boga. Ale jak mają wzywać i wyznawać skoro nie uwierzyli, jak mają uwierzyć skoro nie słyszeli, jak mają usłyszeć skoro nie ma im kto zwiastować dobrej nowiny. Oto także powołanie wszystkich wierzących, bo czymże innym jest rozgłaszanie ewangelii jak nie właśnie świadectwem wiary, do którego obliguje nas apostoł Paweł. Ponadto składając wyznanie i świadectwo naszej wiary, odwołujemy się do nadziei jaką jest zbawienie. Dlatego iż zbawienie nie zależy w żaden sposób od naszej zasługi, możemy powiedzieć, iż nie tylko będziemy zbawieni, ale już jesteśmy zbawieni. Paweł słowem nie wspomina o zasłudze, zbawienie warunkowane jest jedynie wiarą i jej wyznawaniem. Oczywiście nie każdy czuje się na siłach do składania świadectwa swej nadziei od razu na ambonie, ale czy świadectwo codziennego życia lub poświęcenie, wierność, czyn miłości w imię Chrystusa są mniejszym wyznaniem? – bynajmniej. Są jednak ludzie, którzy potrzebują namacalnych dowodów, objawień i niewytłumaczalnej cudowności. Biorąc pod uwagę ruch w miejscach cudownych objawień jest to dość powszechne przekonanie, jednakże bardzo niebezpieczne, gdyż od najdawniejszych czasów różnego rodzaju niewytłumaczalne dla człowieka zjawiska tłumaczono działaniem Boga. Dziś jesteśmy w stanie zmierzyć i zbadać, a nawet uleczyć, uważane do niedawna za dopusty Boże, takie choroby jak ospa czy trąd, wiemy dlaczego ziemia targają kataklizmy i jak wygląda wirus HIV. Czy oznacza to iż Bóg umarł a nowoczesna nauka zajęła Jego miejsce. Ta uliczka jest po prostu ślepa gdyż zbawiająca wiara nie rodzi się z objawień – nawet najwspanialszych i “potwierdzonych”, ale ze słuchania Słowa, które powołuje nas do nowego, wolnego od zabobonu i strachu życia. To powołanie do wyznawania naszej wiary i wybiegającej w przyszłość nadziei, w której niejako prorokujemy to czego nie widzimy, ale czego według Bożej obietnicy się spodziewamy, tak też każdy z nas może wyznać za prorokiem Izajaszem: “Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu. I uczynił moje usta ostrym mieczem, w cieniu swojej ręki mnie ukrył, uczynił mnie strzałą gładką, w swoim kołczanie mnie schował.” (Iz 49,1b-2)

ks. Roman Pracki