2. niedziela przed Postem – Sexagesimae

Tekst kazalny: Mk 4, 26-29


I mówił: Tak jest z Królestwem Bożym, jak z nasieniem, które człowiek rzuca w ziemię. A czy on śpi, czy wstaje w nocy i we dnie, nasienie kiełkuje i wzrasta; on zaś nie wie jak. Bo ziemia sama z siebie owoc wydaje, najpierw trawę, potem kłos, potem pełne zboże w kłosie. A gdy owoc dojrzeje, wnet się zapuszcza sierp, bo nadeszło żniwo.

W słowach Jezusa na pierwszym planie mamy do czynienia z nowym światem Boga – Królestwem Bożym. Jezus porównuje je z ziarnem, które rolnik „rzuca w ziemię”. Boga możemy utożsamić z rolnikiem, który żył za czasów Jezusa w Palestynie. Jego zadanie polegało na przygotowaniu gleby pod zasiew, a następnie na ręcznym wrzuceniu ziarna w rolę. Gdy praca była zakończona rolnik z czystym sumieniem wracał do domu – w zasadzie nie musiał się już później troszczyć o zasiew. Owszem, po jakimś czasie zapewne wracał, stając na skraju uprawnego pola i przyglądał się temu, czy i jak postępuje wzrost młodych roślin. Rolnictwo za czasów Jezusa, podobnie jak to było jeszcze do połowy XX wieku, nie dysponowało żadnymi środkami ochrony roślin, nie mówiąc już o roślinach modyfikowanych genetycznie, które czasem trafiają na nasze stoły. Ówczesny rolnik, oprócz wysiania ziarna w glebę, w żaden sposób nie mógł ani dopomóc zasiewowi, ani go chronić – tak jak to robią jego współcześni odpowiednicy – tzw. przedsiębiorcy rolni. Ziarno wzrastało samo z siebie – jakość gleby i warunki atmosferyczne mogły ów wzrost jedynie stymulować lub utrudniać. Rolnik mógł się temu procesowi tylko przyglądać.

Przenosząc ten przykład na płaszczyznę religijną, moglibyśmy powiedzieć, że Pan Bóg powołał nas do życia i obdarzył wolnością – niczym starożytny rolnik wysiewając ziarno. Bóg widzi nas, zna nasze życie, lecz w nie nie ingeruje – na tej samej zasadzie nie zapobiega licznym katastrofom, jakie zdarzają się na świecie, o których z lubością donoszą nam media.

Odkąd na świat przyszedł Jezus Chrystus, który żył, umarł i zmartwychwstał i odszedł do niewidzialnego świata Boga, jako chrześcijanie również możemy mówić o zasiewie, który od dwóch tysięcy lat wzrasta. Analizując historię chrześcijaństwa, można byłoby dojść do wniosku, że tu i ówdzie wzrost jest prawie niewidoczny. Nie zmienia to w niczym faktu, że nowy świat Boga na ziemi, Królestwo Boże, jak go nazywa ewangelista Marek, od dawien dawna funkcjonuje, pulsuje w naszym świecie.

To dlatego tak bardzo Jezusowi zależało, by swoich słuchaczy przekonać do tego, że wcale nie trzeba czekać na nastanie Królestwa Bożego, ponieważ ono już nadeszło i jest między ludźmi. Wystarczy jedynie otworzyć oczy naszych umysłów i serc i starać się je dostrzec.

Odkąd znamy teksty biblijne, wiemy, że nikt nie był lepszy od Jezusa w wychodzeniu ludziom naprzeciw, by im ukazywać ów nowy świat Boga. Sam Jezus był namacalnym przykładem obecności Królestwa Bożego na ziemi – chodzi o wszystko, co składało się na Jego życie. Myślę tu o stylu Jego działania, o postawie życiowej, podejściu do innych ludzi, w końcu o słowach, które innych leczyły i budowały, do dzisiaj zachowując swoją moc.

Drodzy, zauważmy, że Jezus nie zadowalał się wiedzą o tym, że gdzieś w lokalnej społeczności są ludzie wykluczeni. On szedł do nich w odwiedziny i siadał przy wspólnym stole, co w ówczesnej kulturze było znakiem akceptacji. Jak pamiętamy, On zwracał uwagę na ludzi, którzy z różnych powodów cierpieli, a przy tym zadręczali się pytaniami, dlaczego takie czy inne nieszczęście właśnie ich spotkało? Nie unikał takich ludzi ani nie udawał, że nie ma problemu, i wcale nie lgnął do ludzi, którzy osiągają sukcesy, grzejąc się w cieple ich szczęścia. Jezus postępował dokładnie odwrotnie: podążał w stronę osób, które były na antypodach ludzi sukcesu. Wspierał tych, których życie z takich czy inny powodów się zawaliło; pocieszał i otwierał przed nimi nowe perspektywy, zwłaszcza przed tymi, których jedynym pokarmem duchowym były negatywne emocje: rozczarowanie, smutek, gorycz. Dlaczego Jezus tak się zachowywał? Podstawą Jego życiowej motywacji była miłość! Drodzy, wiele z dokonań Jezus i słów, które padało z Jego ust, dostępnych jest także nam – ludziom żyjącym współcześnie. Chociaż nie chodzi tylko o same czynności czy słowa, lecz o nastawienie do życia, do innych ludzi – naszych bliźnich.

Inaczej mówiąc, Królestwo Boże widać jak na dłoni tam, gdzie Jezus darzy miłością Boga innych ludzi. Mało tego, również współcześnie Królestwo Boże jest widoczne tam, gdzie człowiek nie myśli tylko o sobie samym i swoich korzyściach, zyskach. Jeśli w nowym Bożym świecie jest miejsce na miłość i wszelkie jej pochodne, to jakby automatycznie nie ma w nim miejsca na nienawiść i jej pochodne.

Dobrze to widać na przykładzie Modlitwy Pańskiej – Ojcze Nasz, którą Jezusa podarował swoim uczniom, najbliższym przyjaciołom. Padają w tej niezwykłej Modlitwie słowa: „Przyjdź Królestwo Twoje“, które i my wypowiadamy. I jeśli poważnie traktujemy tę modlitwę i wewnętrznie zgadzamy się na jej wymowę, to znaczy, że w tych słowach kierujemy pod adresem Boga prośbę, by Jego Królestwo nie tylko zbliżało się do nas, lecz także by rozrastało się między nami. I już bardzo dobrze dzieje się wtedy, gdy czujemy, że stopniowo staje się coraz bardziej zauważalne w naszym życiu. Po słowach „Przyjdź Królestwo Twoje“, padają koleje: „Bądź wola Twoja“. Według Jezusa warunkiem wzrostu tego nowego Bożego świata jest respektowanie i wypełnianie Bożej woli. Żeby nie było wątpliwości, od razu dodam, że wolą Bożą w odniesieniu do naszego życia jest to, byśmy darzyli miłością zarówno Boga, jak i naszych bliźnich – byśmy byli dla siebie nawzajem. To jest istota naszej misji, do której zostaliśmy powołani jako chrześcijanie. Wszystko inne ma znaczenie drugorzędne.

Powtórzmy, że nowy Boży świat od dawna przenika rzeczywistość, w której żyjemy i bywa tak, że jesteśmy jego naocznymi świadkami lub, co jeszcze lepsze – uczestnikami. Królestwo Boże jest namacalnie obecne tam, gdzie na przykład ktoś czuwa przy łóżku chorego, który nie jest w stanie nawet mówić; w tej trudnej sytuacji można jednak kogoś trzymać za rękę, można także się modlić. Innym przykładem na istnienie Królestwa Bożego między nami jest sytuacja, w której staramy się wspierać naszego przyjaciela lub znajomego, gdy jest bez pracy, a pośrednio i bez środków do życia; to wsparcie, nawet jeśli nie materialne, jest ważne, gdy bezrobotny powoli wycofuje się z wszelkich kontaktów z innymi ludźmi i zamyka w swoim świecie. Z tym przykładem wiąże się kolejny, dotyczący wychodzenia naprzeciw ludziom okrytym żałobą; zazwyczaj nie są im potrzebne żadne wielkie słowa, wystarczy często najprostszy sygnał, że myślimy o nich i chętnie udzielimy wsparcia, gdyby czegoś potrzebowali.

Drodzy, gdy stopniowo rozwija się Królestwo Boże na ziemi, odmianie ulega również świat, w którym żyjemy. Owszem, uzasadnione jest poczucie, że ta zmiana jest prawie niezauważalna na pierwszy rzut oka. Jednak możemy być spokojni o to, że ona następuje. Jest jeden nieodzowny warunek: motorem napędowym ludzkich działań i myśli musi być Boża miłość i jej pochodne. Łatwo sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać świat, w którym żyjemy, gdyby ludzie kierowali się w swoim życiu autentyczną miłością bliźniego – taką niewyrachowaną i niewyszukaną. O ileż prostsze stałoby się życie we wszystkich sferach.

Na koniec pozostała nam jeszcze jedna sprawa. Pan Jezus powiada: „A gdy owoc dojrzeje, wnet się zapuszcza sierp, bo nadeszło żniwo”. A więc pewnego dnia, nikt nie wie, kiedy, będziemy musieli zdać Bogu sprawę z naszego życia. Prędzej czy później Bóg nas zapyta: „Co zrobiliście w ciągu swego życia, by mój nowy świat, moje Królestwo się rozwijało i rozszerzało? Jak wypełnialiście moją wolę w swoim życiu?“. Na co dzień możemy sobie nie stawiać takich pytań, lecz w ostatecznym rozrachunku nie będzie dało się ich ominąć. Dlatego warto stawiać je sobie teraz. Pamiętajmy, że Bóg obdarzył nas bezwarunkową miłością, której wartość jest równa wartości życia Jezusa Chrystusa. Z tej przyczyny Bóg żywo interesuje się, w jaki sposób tę Jego miłość doświadczaną we własnym życiu dzielimy z naszymi bliźnimi. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 27.02.2011