20. niedziela po Trójcy Świętej

Tekst kazalny: Mk 2, 23-28.


23. I stało się, że Jezus szedł w sabat przez zboża, a uczniowie jego w drodze zaczęli rwać kłosy. 24.Wtedy rzekli do niego faryzeusze: Patrz! Czemu czynią w sabat to, czego czynić nie wolno? 25.A On im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy był w potrzebie i był głodny, on i ci, którzy z nim byli? 26.Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, arcykapłana, i jadł chleby pokładne, które wolno spożywać tylko kapłanom, a które dał również tym, którzy z nim byli? 27.Ponadto rzekł im: Sabat jest ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla sabatu. 28.Tak więc Syn Człowieczy jest Panem również i sabatu.

Pewien rybak po skąpym połowie i po powrocie z mozolnej wyprawy na targ rybny siedzi na brzegu morza i spogląda w nieskończoną dal. Wtem podchodzi do niego turysta i pyta, dlaczego nie weźmie kredytu, za który mógłby zakupić silnik do swojej łodzi rybackiej i dzięki temu łowić jeszcze więcej ryb. To zapewne przyniosłoby mu dużo pieniędzy, które wystarczyłyby na zakup wielkiego kutra rybackiego i zatrudnienie pomocników do pracy. To by z kolei pozwoliło na dwukrotne powoły w ciągu dnia i co najmniej czterokrotnie większy zysk. Więc dlaczego jako prawdziwy rybak siedzi na brzegu i marnuje czas? Właściwie nawet więcej kutrów by się przydało, przez co morze byłoby lepiej wykorzystane, a także można byłoby pomyśleć o jakiejś smażalni ryb, a nawet o fabryce konserw… Turysta puścił wodze fantazji. I wtedy przerwał mu rybak, pytając: „A co potem“? Potem nie musi pan już nic więcej robić. Wówczas może pan cały dzień siedzieć i szczęśliwie wpatrywać się w morze! Ależ ja się tym teraz właśnie zajmuję – odpowiedział spokojnie i radośnie mądry rybak.

Sabat, dzień święty związany z trzecim przykazaniem oznacza spokój, odpoczynek czy zaprzestanie codziennych zajęć. Zatem, czy to oznacza, że Pan Jezus tym razem nie ma racji w kolejnym sporze toczonym z faryzeuszami? Przeanalizujmy nasz dzisiejszy tekst kazalny. Oto faryzeusze oskarżają Jezusa o to, że Jego uczniowie zrywają kłosy w sabat: „Patrz! Czemu twoi uczniowie czynią w sabat to, czego czynić nie wolno?” – słyszeliśmy z ew. Marka. Jezus nie wydaje się być zaskoczony zarzutami faryzeuszy. Inna sprawa, że oni niemal nieustannie próbowali Go na czymś przyłapać. W tej konkretnej sytuacji przedstawionej w naszym tekście kazalnym Jezus wydaje się zachowywać nad wyraz powściągliwie i rozsądnie, to znaczy w zgodzie z samym sobą i Bogiem Ojcem. Powiada: “Czy nie czytaliście, co Dawid uczynił, gdy popadł w biedę i był głodny”?

Co niezmiernie ciekawe, w rozmowie z faryzeuszami Pan Jezus nie sięga po argumenty z porządku Prawa żydowskiego, które było mu dobrze znane, zwłaszcza, że w tym konkretnym przypadku to Prawo było po Jego stronie! Okazuje się bowiem, że zrywanie kłosów w sabat było dozwolone! Jednak faryzeusze interpretowali zrywanie kłosów jako formę żniwowania, a praca przy żniwach była oczywiście jednoznacznie zakazana!

Pan Jezus obiera zupełnie inną drogę argumentacji, bo powołuje się na króla Dawida, który „jadł chleby pokładne, które wolno spożywać tylko kapłanom”. Co Jezus zyskuje przywołując w rozmowie z faryzeuszami ten biblijny przykład? Dzięki temu osiąga nieprawdopodobny efekt: otóż powiada, że owszem przykazanie zachowywania dnia świętego jest bardzo ważne, ale jeszcze ważniejszy jest nakaz miłosierdzia! To znaczy Jezus ukazał swoim rozmówcom oraz nam dzisiaj istotne znaczenie i właściwe miejsce, jakie przysługuje dniu świętemu.

Jezus odkrywa pierwotny cel trzeciego przykazania, które nie zostało nadane, by człowieka pognębić, lecz by go obdarzyć wolnością (także do czynienia dobra). Wolnością, którą z definicji dzieli się z innymi i która zobowiązuje do troski o tych innych, a więc naszych bliźnich. Jezus zawsze ma na oku nasze dobro i rzeczywiście nieustannie działa na naszą rzecz. A dokonuje tego przez wzgląd na miłość, która jest wypełnieniem Zakonu, a więc Prawa mojżeszowego. Ta miłość pozwala na zachowywanie w życiu zdrowej równowagi. Ona nam przypomina, że żaden człowiek, a więc nikt spośród nas, nie jest miarą wszystkich rzeczy, z jakimi w życiu mamy do czynienia. Przywołując w tym miejscu temat miłości nie chcę sprawiać wrażenia, że skoro miłość jest najważniejsza, to już przykazania nie mają większego znaczenia albo że można je traktować jak nam się podoba i nie przejmować się nimi w życiu. Nic bardziej błędnego!

Pan Jezus broni się przed takim rozumieniem przykazania o przestrzeganiu dnia świętego, w którym nie byłoby już miejsca ani na czynną miłość, ani też na praktykowanie miłosierdzia. Pan Jezus zadaje kłam takiemu rozumieniu przykazania o przestrzeganiu dnia świętego, które nie byłoby realizowane ze względu na miłość i miłosierdzie.
Jednak wydaje się, że problem naszych czasów jest nieco inny niż ludzi żyjących za czasów Jezusa, dla których przestrzeganie lub łamanie trzeciego przykazania było sprawą niemal życia i śmierci. Nie trzeba dziś przeprowadzać skomplikowanych badań, by zauważyć, że niedziela – w zasadzie dzień nominalnie wolny od pracy dla większości z nas – jest oczkiem w głowie przemysłu rozrywkowego oraz związanego z nim rynku zbytu, a więc konsumpcji, a dalej można by jeszcze wymieniać inne rzeczy – tylko pozornie nam w życiu niezbędne. Wszystkie łączy jeden wspólny cel: uzależnić od siebie człowieka; sprawić, by nie potrafił sobie wyobrazić innego życia. I w zasadzie nie ma generacji, która nie byłaby współcześnie narażona na takie strategie uzależniania. Dlatego jeśli jest mowa na przykład o uzależnieniu od zakupów czy szeroko pojętej rozrywki, którym człowiek oddaje się np. w niedzielę (w czasie wolnym od pracy), to ów dzień święty może się stać dla człowieka swoistym utrapieniem! A Jezus chce dla nas czegoś dokładnie odwrotnego: niedziela jest dla człowieka. Zatem człowiek nie istnieje ze względu na dzień święty, lecz to dzień święty jest przewidziany dla człowieka.
Trzecie przykazanie przypomina także o podarowanej nam przez łaskawego Boga wolności, o czym wspomniałem już wcześniej. Jak wiadomo, Izraelici zostali wyzwoleni z niewoli egipskiej. Będąc współczesnymi chrześcijanami, obchodzimy dzień święty jako pierwszy dzień tygodnia. A wskazują na to dwie przesłanki biblijne: pierwszą jest Jezusowe zmartwychwstanie, które dokonało się właśnie w niedzielę i jest najważniejszym punktem odniesienia dla wiary i życia chrześcijańskiego. A druga wynika z opisu stworzenia świata i człowieka. Prawie w ogóle nie docenia się tego, że pierwszy dzień, jaki ludzie przeżyli w swoim życiu był dniem odpoczynku, a więc to dzień święty był tym pierwszym, który człowiek w ogóle poznał.

Te dwa przykłady ukazują, że nasza ludzka praca wykonywana w pozostałe dni tygodnia również została wpisana w bardzo przejrzyste ramy. Skoro pierwszy dzień życia człowieka na ziemi oraz dzień zwycięstwa życia nad mocą śmierci miały miejsce pierwszego dnia tygodnia, to znaczy, że nasze życie nie zależy tylko i wyłącznie od naszej pracy – skądinąd bardzo ważnej i nieodzownej.

W tym miejscu, powoli kończąc to kazanie, świadomie nawiązuję do jego początku, gdy opowiedziałem historię o rybaku i turyście.

Podobnie wartość i sens naszego życia oraz poczucie naszej ludzkiej godności nie wynikają w pierwszym rzędzie jedynie z naszych dokonań czy osiągnięć. Dzień odpoczynku nie jest jakąś tylko krótką przerwą w tygodniu wypełnionym ważnymi sprawami i zajęciami. Dzięki niedzieli nasza praca ma szansę dopiero zyskać swoje właściwe znaczenie i odpowiednie miejsce w naszej hierarchii ważności. Jeśli u jej podstaw leży wyciszenie, odpoczynek czy skupienie, może ona zyskać inny charakter.

Warto więc zbadać o to, by słowo „niedziela“ mogło się nam kojarzyć ze spokojem, wolnością czy radością. Warto zatem zachowywać jej wyjątkowość (świętość), a gdy czujemy, że traci z wolna dla nas znaczenie, przywracać jej znaczenie albo w ogóle ją na nowo odkrywać. Pamiętajmy: ona jest czystym darem Boga dla nas. A to zobowiązuje. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 21.10.2007