21. niedziela po Trójcy Św.

Tekst kazalny: Kor 12, 12-14. 26-27


Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus, bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem. Albowiem i ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma. I jeśli jeden członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki; a jeśli doznaje czci jeden członek, radują się z nim wszystkie członki. Wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami.

Dzisiejsze słowa apostoła Pawła mogą brzmieć dla nas jak pewien ideał wyjęty z zamierzchłej przeszłości. Mogą też brzmieć jak pobożne życzenia, które trudno nam połączyć z codziennym życiem. W istocie jednak Paweł niczego od Koryntian nie żąda, lecz wiele im obiecuje: „Wy zaś jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami”. Oznacza to, że my wszyscy tworzymy razem jedno Ciało Chrystusa, czyli każda i każdy spośród nas jest bardzo ważną częścią w tym Chrystusowym Ciele. Chyba zgodzimy się co do tego, że to piękny obraz. Ale od razu warto zadać sobie pytanie, co dokładnie dla nas znaczy? Otóż kryje w sobie prawdę, że to nie my sami stwarzamy to biblijne Ciało Chrystusa. Nie musimy go dopiero wytwarzać przez jakieś specjalne zachowanie czy tajemne praktyki religijne. Podobnie jak żaden człowiek – nawet człowiek złej woli – nie jest w stanie zaprzepaścić jedności owego Ciała Chrystusowego, nie jest w stanie jej unieważnić! Ciało Chrystusa ma naturę duchową!

Ta jedność jest nam darowana w wierze w Jezusa Chrystusa i przez Ducha Świętego. Jej pierwsze namacalne dotknięcie zostało nam zgotowane w Chrzcie Świętym. Łatwo wyprowadzić stąd wniosek, że ta jedność rozlewa się na najróżniejszych ludzi, którzy różnią się między sobą np. pochodzeniem, wiekiem, narodowością, zdolnościami, upodobaniami, statusem socjalnym, a nawet naszym społeczno-politycznym zaangażowaniem.

Apostoł Paweł jednak pokazuje nam taki fundament – i to jest cel jego Listu do zboru w Koryncie – na którym owa różnorodność ma swoje miejsce, a jest nią duchowe Ciało Chrystusa. Koniecznie trzeba w tym miejscu podkreślić, że różnic, które są między nami widoczne, Chrystus nie niweluje nawet wtedy, gdy przez Ducha Świętego stwarza w różnorodności jedność. Żeby uniknąć niedomówień, dodam, że również i nasze deklaracje sympatii bądź życzliwości względem siebie nawzajem – przy wszelkim dobrym wydźwięku tych zachowań – mimo że są bardzo ważne, same w sobie nie są w stanie zbudować ani niezachwianie zabezpieczyć jedności Chrystusowego Ciała. Tę jedność w 100 proc. stwarza dopiero Duch Święty. Prawda o Duchu Świętym jest dla nas dlatego tak ważna, ponieważ bez niej człowiek przypisywałby swoim własnym zabiegom i aktywności jedność Ciała Chrystusowego. Jeśli by owa jedność miała polegać tylko na ludzkim dziele, naszych odczuciach, naszym rozumie, a nawet inteligencji, dawno spaliłaby na panewce.

Zapewne jakieś ludzkie postępowanie czy niecne zamiary mogą realnie zagrozić tej jedności Chrystusowego Ciała, ale nie mogą jej unicestwić! Co więc pozwala nam stwierdzić, że jedność Ciała Chrystusowego, czyli jedność w Bożym Duchu mogłaby być zagrożona? Jaki sposób ludzkiego myślenia i postępowania mógłby ją nadwerężyć?

Apostoł Paweł mówi zasadniczo o konkretnym sposobie myślenia i życia człowieka. Dokładnie rzecz biorąc, ukazuje on człowieka czysto cielesnego, czyli kogoś, kto pozostaje zamknięty na Ducha Świętego, kto za wszelką cenę chce urzeczywistniać samego siebie, realizować siebie zupełnie niezależnie od Pana Boga. Taki sposób podejścia do życia nazywa „życiem według swojego ciała” lub po prostu grzechem. A przecież Chrystus Jezus chciał, by ludzie w Niego wierzący byli Jego ciałem w tym świecie, czyli narzędziem pokoju w Jego ręku tam, gdzie żyjemy. Podobnie jak każda część naszego ciała jest zależna od wszystkich pozostałych, to jeszcze musi być kierowana przez konkretne centrum, czyli przez naszą głowę.

W dzisiejszym tekście kazalnym głową zboru oraz każdej i każdego z nas chce być Chrystus. Jeśli tą głową jest właśnie Chrystus, to zbór jest czymś daleko więcej niż tylko luźnym kółkiem zainteresowań lub grupą jakiegoś interesu. Co więcej, jesteśmy do tego przeznaczeni, by tak oddziaływać na otoczenie, jakbyśmy byli ramionami Jezusa, które pracują, pomagają, pocieszają, chronią i zawsze budują. Drodzy, między innymi po to właśnie został kiedyś założony i ten zbór chrześcijański, do którego należymy, by Jezus mógł być w nim realnie obecny. A jest taki wtedy, gdy jest skuteczny w działaniu (po owocach poznacie ich). Po to został kiedyś wylany Duch Święty, by przezeń Chrystus był wśród nas obecny. Byśmy jako jeden zbór i jako pojedynczy – i różniący się między sobą – ludzie mieli w naszym życiu orientację w Jezusie, byśmy potrafili się w Nim odnajdywać, żyjąc we współczesnym świecie.

Chrześcijaninem, osobą wierzącą jest się ze względu na duchowe Ciało Chrystusa, a nie ze względu na ten świat. Jednak jeśli żyjemy w tym świecie, to też i wierzymy w tym świecie, a zwiastowanej Ewangelii o sprawiedliwości Królestwa Bożego nie można tutaj szukać inaczej jak tylko samemu ją realizując. I to bez oglądania się na innych. Bez asekuranctwa.
Drodzy, słysząc dzisiaj o jednym duchowym Ciele Chrystusa, mamy do czynienia z obrazem, który zawiera w sobie głęboką prawdę: mianowicie podobnie jak każda część naszego ciała ma do spełnienia swoje zadania (w końcu czemu innemu służy noga, czemu innemu żołądek, ucho itd.), tak samo w naszym zborze każda i każdy z nas ma swoje miejsce i zadanie do wykonania przez wzgląd na naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 12.10.2008