Tekst kazalny: Jk 1, 12-18.
12. Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują. 13.Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy do złego ani sam nikogo nie kusi. 14. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; 15. potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć. 16. Nie błądźcie, umiłowani bracia moi. 17. Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości; u niego nie ma żadnej odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia. 18. Gdy zechciał, zrodził nas przez Słowo prawdy, abyśmy byli niejako pierwszym zarodkiem jego stworzeń.
Już w czytaniu z ewangelii w liturgii wstępnej mieliśmy do czynienia z jedną z najbardziej znanych opowieści biblijnych mówiących o pokuszeniu Jezusa (Mt 4, 1-11). Kwestia próby jest również tematem naszego kazania.
W polskiej wersji językowej w naszym fragmencie biblijnym pojawia się tylko jedno słowo na określenie próby życiowej czy pokuszenia. Jednak ks. dr Marcin Luter w swoim słynnym tłumaczeniu tekstu oryginalnego z języka greckiego na język niemiecki używa dwóch różnych słów. Otóż z jednej strony próbę tłumaczy jako zagrożenie, trudność czy niedogodność życiową. Z drugiej strony próbę oddaje jako pokusę, a nawet pożądanie. Czym jednak oba te pojęcia różnią się między sobą? I czy to rozróżnienie nie jest przypadkiem zbyt sztuczne?
Według wykładni apostoła Jakuba wszelkie próby, na które składają się najprostsze życiowe trudności, niedogodności czy zagrożenia występują po to, żeby nas wzmocnić. Do tych niedogodności można zaliczyć nasze naturalne skłonności, pospolite niechęci czy po prostu obojętność wobec innych ludzi. Te cechy postawy życiowej mogą być dla wielu ludzi bardzo zgubne. Z pewnością nie pasują one do człowieka, który przyznaje się do wiary w Chrystusa. Ktoś, kto powiedział, że wierzy, jest Jezusowym naśladowcą i dlatego nie da się uciekać od konsekwencji takiego życiowego wyboru. To powinno być dla nas zupełnie jasne.
Ale Jakub stawia przed nami poprzeczkę bardzo wysoko! Już na wstępie jego listu słyszymy: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, gdy rozmaite próby przechodzicie!” (Jk 1, 2). Czy to aby nie jest rada, zgodnie z którą mamy się cieszyć i radować właśnie z tego, co tak naprawdę nas męczy i czego w życiu pragnęlibyśmy unikać: trudności i niedogodności? Aż chciałoby się powiedzieć, że w życiu można wiele wytrzymać i znieść dzielnie, zachowując przy tym elementarną przyzwoitość, ale nie czyni się tego z radością! Jak zatem powinniśmy rozumieć słowa Jakuba? Jak się wydaje, Apostoł wychodzi z założenia, że chrześcijanin nie może żyć w absolutnym spokoju. Wydaje się nam mówić, iż taka zupełna błogość byłaby dla naszej wiary zabójcza. A zatem mamy pierwszy powód, aby poczuć ulgę, że taka kompletna błogość w życiu chrześcijańskim jest po prostu nie tylko niemożliwa, lecz także byłaby niewskazana! A zatem to, że w naszym życiu dzieje się „może trochę za dużo” jest wynikiem Bożej łaski. Bardzo trafnie ujął to Marcin Luter stwierdzając nawet, że „o tej Bożej łasce nikt nie może prawdziwie i autentycznie mówić ani pisać, chyba że jest wyćwiczony i wypróbowany przez duchowe próby”.
Teraz z pewną dozą pewności wiemy, że Pan Bóg stawia nas w takich sytuacjach, które można nazwać egzaminem wiary. Zależy Mu na tym, by z nas – dzieci Bożych – czynić świadomych chrześcijan. Człowiek świadomy swojej wiary wie przecież, że nie da się w życiu uniknąć różnych prób. Co więcej, próbując ich unikać tracimy każdą szansę, by nasza wiara uzyskała właściwą stabilność, a nawet swój ciężar. Zatem te próby, na które czasem przychodzi się nam uskarżać, są takimi narzędziami w Bożej ręce, by w konsekwencji nas wzmacniać!
Możemy więc powiedzieć, że Pan Bóg jest lekarzem, który dopuszcza próby, a nawet zaleca je swoim „dzieciom“: chce zahartować ich wiarę. Chce ją w nas utrwalać, mimo że często może się nam to wydać niewygodne i nieprzyjemne. Mają one jednak przyczynić się do wzmocnienia naszych duchowych sił, wytrwałości i poznania Bożego działania. Te próby przychodzą jakby z góry (Jk 1, 17).
W tym miejscu musimy jeszcze powrócić do naszego rozróżnienia i powiedzieć o drugim rodzaju prób, na które w życiu jesteśmy wydani. Chodzi o pokuszenie – czy nawet pożądanie – pochodzące z dołu lub z naszego serca. Apostoł Jakub powiada, że „każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą”, które odstręczają nas od wiary. Ponieważ nie mają one nic wspólnego z Bożą wolą, zobowiązani jesteśmy dawać im odpór. Pokuszenie to może mieć swój początek np. w świadomym lekceważeniu Bożych przykazań. Takie pokuszenie, które sprowadza się do świadomego odchodzenia od Bożych zasad, absolutnie w żaden sposób nie może nas prowadzić do duchowego wzrostu i na dłuższą metę może też zakłócić rytm naszego naturalnego życia.
Odróżniliśmy więc od siebie dwie rzeczy: próby oraz pokuszenia. Od tej rzeczywistości życiowych prób nie trzeba uciekać, bo musielibyśmy uciec od życia. W tych próbach można zawsze liczyć na Bożą pomoc i traktować je jako życiowe zadania. Pokuszenia zaś pokuszenia powinniśmy bezlitośnie zwalczać – dokładnie tak samo jak Jezus na pustyni (w rozmowie z szatanem). Słyszał On na pustyni głos, podobnie jak my możemy słyszeć codziennie wiele głosów pochodzących z zewnątrz oraz z naszych wewnątrz. Nie wiedział jednak, tak jak my nie wiemy, od kogo ten głos pochodzi. Jezus, jako człowiek, był również wydany tej samej polifonii różnych głosów, jakie i my znamy! Starał się jednak przede wszystkim i za wszelką cenę utrzymywać relację ze swoim Ojcem, aby z całą uwagą wsłuchiwać się w Jego głos. Chciał bezbłędnie odróżniać głos pochodzący z góry od tego, który pochodzi z dołu, a który wydaje się czasem taki przekonujący i pozornie rozsądny!
Drodzy, apostoł Jakub okazuje się być wyróżniającym praktykiem wśród kaznodziejów Nowego Testamentu. Stawia przed nami następujące zadanie: próby trzeba pokonywać, a pokuszeniom bezwzględnie należy się opierać. Przy tym powiedzmy wyraźnie, że Pan Bóg nikogo z nas nie kusi (1, 13)! Apostoł wskazuje nam na życiowe trudności, na które ciągle natrafiamy i które nam zagrażają. Mówi nam, że będziemy je dalej napotykać, jak długo jesteśmy w drodze do naszego celu. Na tej drodze jednak powinniśmy się uczyć rozróżniania między tym, co pochodzi od Pana Boga w postaci prób a tym, co jawnie nas od Niego odwodzi.
Jedno jest dla nas pewne: bez żywego kontaktu z naszym Bogiem, Ojcem światłości (Jk 1, 17) i naszym Pocieszycielem Duchem Świętym byłoby nam trudno sprostać pokuszeniu. A „błogosławiony człowiek, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec życia, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują. (…) Gdy zechciał, zrodził nas przez słowo prawdy, abyśmy byli niejako pierwszym zarodkiem jego stworzeń”. Amen.
ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 10.02.2008