Tekst kazalny: Hbr 10,19-25.
19. Mając więc, bracia, ufność, iż przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni 20. drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, 21. oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym, 22. wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą; 23. trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę; 24. i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, 25. nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.
Zadaniem kolejnych niedziel adwentowych jest przede wszystkim włączenie nas w nastrój zbliżających się Świąt Godowych. Dzisiejsze pierwsze nabożeństwo w czasie Adwentu ma na celu uprzytomnić nam, że Adwent to dla nas szansa, by własne życie ustawić i uporządkować zgodnie z Bożą wolą. Z „Listu do Hebrajczyków“ w bardzo prosty sposób dowiadujemy się, jak to zadanie wykonać.
Zatem rozpocznijmy od samego „Listu do Hebrajczyków“ i zastanówmy się, dlaczego ten list naprawdę nadaje się na wprowadzenie nas w czas Adwentu? Odpowiedź jest dość oczywista. Otóż ów list został napisany z myślą o chrześcijanach końca I wieku naszej ery. Byli to ludzie nieco zobojętniali lub nawet zmęczeni czekaniem na koniec świata. Pierwsze podekscytowanie wiarą chrześcijańską mieli już za sobą. Ale najgorsze okazało się to, że zaniedbywali wzajemną miłości i dobre uczynki – jak słyszeliśmy. Ponadto opuszczali wspólne zebrania. Na pewno nikomu także nie pomagały prześladowania, które obejmowały coraz szersze kręgi wyznawców Jezusa. I, jak to z ludźmi bywa, ci, którzy byli bardziej przebiegli, dali się zwieść obcym, ale bardzo kuszącym religijnym propozycjom. Jednakże ci, którzy nadal pozostawali w chrześcijańskich zborach potrzebowali nowego i ożywczego oddechu, żeby móc cierpliwie wytrwać na drodze zbawienia.
Jak się zapewne już domyślamy, jedynym antidotum na rozstrojenie chrześcijańskiego życia na przełomie I i II wieku, okazało się jednoznaczne wskazanie na osobę Jezusa Chrystusa. Temu wskazywaniu towarzyszyło podkreślanie, że osoba Jezusa jest najpewniejszym fundamentem wiary w Boga, ponieważ – po pierwsze – On całkowicie zlikwidował separację między Stwórcą a każdym człowiekiem. Słyszeliśmy przecież, iż „przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę…“. A po drugie, droga chrześcijanina została wymierzona prosto na Bożą teraźniejszość. Dlatego też autor „Listu do Hebrajczyków“ zachęcał gorąco: „wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą“.
Zatem, jak widać, droga, którą także i my przemierzamy nie jest związana z jakimś odległym i nierealnym celem w przyszłości. Droga, o której dzisiaj mowa aktualna jest tu i teraz. Możemy jej doświadczać codziennie, jeśli tylko chcemy się na Boga otwierać. Jezus Chrystus nie odprawia nad nami jakichś tajemnych praktyk, lecz troszczy się o nas praktycznie. Znaczy to, że On towarzyszy nam w tych wielkich, jak i w tych najprostszych sprawach życiowych.
W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na to, że Jezus przemierza ową drogę „nową i żywą“ wespół z nami, solidarnie. Jego osoba potwierdza życiową mądrość, że naprawdę przekonującym jest właśnie ten, kto potrafi dopasować tempo marszu do rytmu naszych kroków! W życiu istotnie pomaga nam przede wszystkim ktoś, kto chce i potrafi nas zrozumieć, bo jest obok, blisko nas lub pozostaje z nami w kontakcie. Chrystus Jezus jest tym jedynym, który z własnego doświadczenia wie, jak nam się w życiu wiedzie?! Co więcej, tego bliskiego Jezusa nazywamy Bogiem, ponieważ On doskonale zna cel, który stoi przed każdym chrześcijaninem, każdą i każdym z nas oraz dobrze wie, jak go osiągnąć.
Inaczej mówiąc, Jezus Chrystus został człowiekiem; wszedł w świat ludzi właśnie po to, żeby nas przywieść do Boga Ojca. Specjalnie nazwano Go w dzisiejszym tekście „wielkim kapłanem”, gdyż poza Nim nie da się wejść w społeczność z Bogiem Ojcem. Jak zapewne wiemy, już w Starym Testamencie najwyższy arcykapłan zapewniał swemu ludowi odpuszczenie grzechów poprzez krew zwierzęcia ofiarnego. Jezus Chrystus uczynił to raz na zawsze poprzez własną śmierć na Krzyżu. Zatem Chrystus w zastępstwie za nas wycierpiał osamotnienie i separację od swego Ojca. Tak rozprawił się z naszym grzechem, dzięki czemu skutecznie otwarł przed nami dostęp do Stwórcy, a teraz pragnie nas tam zaprowadzić. W tym miejscu można nawet przyznać, że w rozległej tradycji chrześcijańskiej niemal wszystkich wyznań (Kościołów chrześcijańskich) nie ma pewniejszego fundamentu dla zaufania czy nawet pewności wiary, że Bóg nas przyjmuje i akceptuje. To w Chrystusie osiągamy duchową stabilność i umocnienie – jeśli oczywiście nie jesteśmy zapatrzeni tylko i wyłącznie w siebie samych.
Dzisiaj podczas pierwszej niedzieli adwentowej zostaje nam jasno zakomunikowane, że Pan Bóg nie chce byśmy podążali za nim ze strachu, obaw czy niepokoju, lecz by motorem napędowym była w nas wdzięczność za to, kim w Chrystusie Panu jesteśmy, za to, co zostało nam już podarowane. Drodzy, czas Adwentu to dobra okazja, by sobie uzmysłowić, że to Pan Bóg nas wyzwala, byśmy mogli żyć w Jego bliskości.
Teraz krótki przykład: czas Adwentu można porównać do zaproszenia na przyjęcie. Co prawda, czasem wahamy się z decyzją pójścia, bo nie wiemy, kogo spotkamy wśród zaproszonych gości, nie wiemy też, jaka będzie atmosfera itd. Jeśli zatem podejmujemy decyzję pójścia, to przede wszystkim dlatego, że zależy nam na gospodarzu. Po prostu nie chcemy go urazić ani zasmucić, dlatego nie zważając na nic innego jesteśmy zdecydowani razem radować się i obchodzić jego święto.
Jak wspomniałem, ów przykład można odnieść do obecnego czasu Adwentu, którego gospodarzem jest Pan Jezus, zaś my wszyscy jesteśmy przez Niego gorliwie oczekiwani. Jeśli tylko odważymy się wyruszyć „nową i żywą drogą“ w Jezusie Chrystusie i wyjść Stwórcy na spotkanie, oczywiście zostaniemy przez Boga Ojca serdecznie powitani.
Niechaj dzisiejsze przesłanie „Listu do Hebrajczyków“ ośmieli nas do szczerego i odważnego kroczenia „drogą nową i żywą“; tą drogą, prawdą i życiem jest Jezus Chrystus, który otwiera przez nami drzwi do Boga Ojca.
Zatem „trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę“. Amen.
ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 2.12.2007