22. niedziela po Trójcy Świętej

Tekst kazalny: Mi 6, 6-8.


6.Z czym mam wystąpić przed Panem, pokłonić się Bogu Najwyższemu? Czy mam wystąpić przed Nim z całopaleniami, z rocznymi cielętami? 7.Czy Pan ma upodobanie w tysiącach baranów, w dziesiątkach tysięcy strumieni oliwy? Czy mam dać swojego pierworodnego za swoje przestępstwo, własne dziecko na oczyszczenie mojego grzechu? 8.Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem.

Nie jest przypadkiem, że słyszymy dzisiaj słowa proroka Micheasza, wypowiedziane ok. 730 lat przed narodzeniem Chrystusa, które w sposób oczywisty łączą się z przesłaniem obchodzonego w minioną środę Święta Reformacji (31.10.2007 r.).

Jedno z najsłynniejszych pytań Reformacji zostało wypowiedziane przez jej duchowego ojca, ks. Marcina Lutra, a brzmiało tak: „Jak znajdę łaskawego Boga?” Jednak okazuje się, że już osiem wieków przed narodzeniem naszego Zbawiciela prorok Micheasz zadawał sobie bardzo podobne pytania: Jak mógłbym zbliżyć się do Boga, który stworzył niebo i ziemię? Jak mogę poznać wolę potężnego i wszechmocnego Boga? Jak powinienem żyć, by sposób mojego życia odpowiadał Jego świętej woli? Na swoje pytania Micheasz znalazł odpowiedź, która jest nie tylko prosta i łatwa do zapamiętania, lecz także nad wyraz aktualna: „Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem”.

Zatem, po pierwsze, należy wypełniać prawo. Dla ludzi z czasów Micheasza oznaczało to życie zgodnie z tym, co Bóg nakazał, a więc życie w ramach dziesięciu przykazań. Przykazania regulują nasz stosunek do Boga oraz relacje z naszymi bliźnimi. Micheasz mówi jasno, że Bóg nie jest zainteresowany w pierwszym rzędzie tym, jakie ofiary ktoś Mu składa, lecz tym, w jaki sposób człowiek postępuje w swoim życiu oraz jak obchodzi się ze swoimi bliźnimi. W czasach Micheasza najbardziej wyrazistym sposobem wypełniania prawa było chronienie wdów i sierot, branie w obronę osób słabych oraz okazywanie życzliwości cudzoziemcom. Zatem w szczególna troska obowiązywała w stosunku do ludzi, którzy często nie mieli możliwości skorzystania z należnego im prawa.

Marcin Luter również dostrzega, że nie jest w porządku, jeśli człowiek bardzo starannie pielęgnuje kult i pobożne praktyki religijne, a zarazem nie obchodzi go to, że komuś dzieje się krzywda. Za prorokiem Micheaszem i Marcinem Lutrem możemy więc powiedzieć, że nie jest dobrze, gdy nasza uwaga skoncentrowana jest tylko na zbawieniu własnej duszy, podczas gdy zaniedbane są relacje z osobami z naszego najbliższego otoczenia. Chodzi tu o to, by nasza relacja do Pana Boga zgadzała się z relacją do naszych bliźnich. Receptą na tę równowagę jest przykazanie miłości Boga i bliźniego, które przywołuje w swojej księdze prorok Micheasz.

Przykazanie miłości jest także fundamentem Ewangelii. Tak się jednak składa, że nie zawsze jesteśmy skłonni podchodzić do naszych bliźnich z miłością. Nie inaczej jest z przebaczeniem czy miłosierdziem. Najlepiej to widać w tych sytuacjach, w których obok miłosierdzia na szali znajduje się sprawiedliwość. Wtedy zwykle uprzywilejowujemy raczej sprawiedliwość. A czasem nawet myślimy, że sprawiedliwość wyklucza miłosierdzie. Powiedzmy jednak wprost: to jest fatalna pomyłka, której rodowód sięga prawa karnego pochodzącego od starożytnych Rzymian. Przesłanie tekstów biblijnych jest w tej kwestii bardzo klarowne – najlepszym sposobem na sprawiedliwość jest miłość, a dokładniej, łaskawa miłość, czyli miłosierdzie. W Biblii sprawiedliwość jest podporządkowana miłosierdziu. Żeby nie było wątpliwości, Jezus poszedł pierwszy tą drogą radykalnego „okazywania miłości bratniej“. Zatem w tej mierze, w jakiej sprawiedliwy Bóg wyciąga ku nam w Jezusie Chrystusie swoją ojcowską dłoń, tak samo i my powinniśmy okazywać miłość naszym bliźnim, sobie nawzajem.

Chociaż wydaje się, że żyjemy obecnie w czasach, które charakteryzują się tym, iż ludzie – chyba jak nigdy dotąd – skoncentrowani są na sobie samych, to jednak miłość nadal pozostaje warunkiem istnienia społeczeństwa z ludzką twarzą. Tylko dzięki miłości może być w nim miejsce na udane życie w pokoju. Zatem miłość, a z niej wynikające przebaczenie i pojednanie wyznaczają drogę naszego chrześcijańskiego życia.

Po trzecie, słyszeliśmy o „pokornym obcowaniu ze swoim Bogiem”. I od razu powiedzmy, że nie chodzi tu o taki rodzaj pokory, który kojarzony bywa z opuszczoną głową czy uległością. Istotę pokory bardzo trafnie ujmuje Pierwszy List ap. Piotra, w którym znajdujemy następujące słowa: „Ukórzcie się więc pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego” (1 P 5, 6). Piękne uzupełnienie tych słów przynosi kolejny werset: „Wszelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie“ (1 P 5, 7). Zatem z pokorą mamy do czynienia wtedy, gdy wszelkie swoje troski potrafimy złożyć na Boga. Inaczej mówiąc, jesteśmy autentycznie pokorni wtedy, gdy przede wszystkim potrafimy przed samymi sobą się przyznać, że potrzebujemy Boga. To znaczy, że potrzebujemy Jego łaskawości, miłosierdzia i pomocy w całym życiu. Tak pojęta pokora z całą pewnością może nam dać siłę do życia miłością i wiernego trzymania się Bożego Słowa.

Na koniec zauważmy jeszcze jedną prawidłowość. Otóż słowa proroka Micheasza mówiące o wypełnianiu prawa, okazywaniu miłości bratniej i pokornym chodzeniu ze swoim Bogiem stanowią niezawodny przepis na skuteczne i autentyczne życie chrześcijańskie. Samo „wypełnianie prawa“ byłoby niezrozumiałe i bezduszne bez „okazywania miłości bratniej“. Przecież dopiero praktykowana miłość bliźniego stanowi najlepsze wypełnienie prawa. A wreszcie zarówno miłość bratnia, jak i wypełnianie prawa znajdują swoje najgłębsze uzasadnienie w codziennym i nieustannym chodzeniu z Bogiem. To pokorne chodzenie ze swoim Bogiem, z naszym wspólnym Bogiem, otwiera nam oczy na Jego nieustanną troskę o nas. Możemy być pewni tego, że On potrafi o nas zadbać jak nikt inny. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 4.11.2007