Tekst kazalny: 1 P 2, 1-10.
Jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu, gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni. Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście.
Pewien człowiek był ze swojej Parafii bardzo niezadowolony. Widział w niej same braki i błędy, powoli wycofywał się z życia zborowego. Ciągle jednak dąsał się i uskarżał. Na to Pan Bóg podarował mu pewien sen: anioł unosił go w górę do wiecznego świata. Zobaczył wtedy Dom Boży w postaci przepięknej świątyni. Zadziwił się świetnością i majestatycznością całej budowli. Dostrzegł też w pewnej chwili wyrwę w murze budowli. W jednym miejscu brakowało po prostu jednego kamienia. Na tle piękna całej budowli brzydka wyrwa robiła fatalne wrażenie. Anioł, który ukazywał temu człowiekowi niebiańskie przestrzenie, zapytał go, co może znaczyć taka wyrwa w Bożym Domu? Nie słysząc żadnej odpowiedzi, anioł sam odpowiedział tak: „tę wyrwę ty sam uczyniłeś wtedy, gdy wycofywałeś się ze swojego zboru! Pan Bóg potrzebował cię w konkretnym miejscu i czasie, ale ty widziałeś tylko błędy i wady swoich bliźnich. Przez twoje skargi i dąsy na innych nie spełniałeś swojego powołania, twoje miejsce pozostawało puste. Dlatego właśnie w świątyni Boga widzisz teraz potworną lukę!”. Gdy nasz bohater zbudził się z proroczego snu, jedynym jego pragnieniem było zapełnienie brakującego miejsca w swoim zborze, czyli wypełnienie luki w Domu Bożym.
Na podstawie tej krótkiej opowieści możemy łatwo zauważyć, iż każdy kamień jest potrzebny – żaden nie jest zbyteczny. Lud Boży, czyli żywy zbór powstaje i istnieje wtedy, gdy różne żywe kamienie składają się na jedną budowlę, na jeden duchowy Dom Boży. Co więcej, żywy zbór Chrystusowy dobrze funkcjonuje, gdy te żywe kamienie są świadome, że razem tworzą coś bardzo wartościowego. Coś, co podoba się Bogu! Gdy żywe kamienie czują się w tej budowli potrzebne i zarazem potrafią być za nią odpowiedzialne.
To, o czym teraz mówimy moglibyśmy też określić mianem cudu, ponieważ każdy zbór swoje istnienie zawdzięcza tylko Ukrzyżowanemu i Zmartwychwstałemu Jezusowi Chrystusowi. To powoływanie do istnienia i życie zborowe nie dzieje się nigdy wbrew poszczególnym członkom danej wspólnoty. Żeby zbór mógł istnieć i dobrze funkcjonować, potrzeba również takiej świadomości i odwagi, które pozwolą nam na identyfikację z naszym zborem. Jednak powstaje pytanie: skąd czerpać taką świadomość i odwagę?
Szczęśliwie odpowiedzi nie trzeba daleko szukać, gdyż znajduje się w naszym biblijnym tekście: „Jak nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu“. To duchowe mleko równoznaczne jest ze Słowem Bożym, a mówimy o tym dzisiaj, by uniknąć tzw. duchowego niedożywienia – na nasz użytek nazwijmy to anoreksją wiary.
Jednym z wielu znaków czasów, w których żyjemy, jest powszechnie znany fakt, że ludzie bardzo uważnie kontrolują swoją wagę. Nas też to w jakimś sensie dotyczy, toteż najczęściej się cieszymy, gdy nasza waga nie zwiększa się. O to też najczęściej zabiegamy i gotowi bylibyśmy dużo dać, by nie przybierać na wadze.
Podobnie sprawy mają się w naszym religijnym życiu: albo nasze życie duchowe ma swoją wagę albo nie i wtedy nasza duchowość kurczy się lub nawet karleje. Zatem powody do radości możemy mieść tylko wtedy, gdy waga naszego życia duchowego się zwiększa. By tak było, nie da się uciec od „niezafałszowanego duchowego mleka“, którym jest dla nas słuchanie i czytanie Biblii. W tym czytaniu i słuchaniu dociera do nas dopiero żywe Słowo Pana Boga jako niezafałszowany duchowy pokarm. Oprócz indywidualnej lektury Pisma Świętego, żywe Słowo Boga dociera do nas, gdy czytamy i słuchamy słów biblijnych w społeczności zborowej – takiej, jaką teraz razem tworzymy. Jesteśmy więc zborem tylko dlatego, że Bóg chce, byśmy „przystępowali do Niego, do kamienia żywego. I wy sami budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa“. A zatem jesteśmy zborem wtedy, gdy potrafimy usłyszeć żywe Słowo Pana Boga, który względem nas ma swoje plany. Oznacza to, że należymy do zboru nie tylko dlatego, że mamy takie skłonności, upodobania czy przyzwyczajenia – chociaż one też są czymś wartościowym. Jedyna autentyczna motywacja, która daje nam moralne prawo do nazywania się zborem chrześcijańskim, wypływa z Bożego zaproszenia nas do społeczności z Sobą. Inaczej mówiąc, Bóg, nieustannie daje nam do zrozumienia, że chce mieć z nami do czynienia. Z tym, że nigdy nie dowiedzielibyśmy się o tym, gdybyśmy nie otwierali Biblii i nie starali się dociekać, jakie wymagania ma On względem nas. Jeśli to rozumiemy, możemy się czuć włączeni do Królestwa Bożego, czyli do Domu Bożego.
Historia, od której rozpocząłem to dzisiejsze kazanie, w wymowny sposób ukazała, że Boży Dom składa się z pojedynczych, ale żywych kamieni. Warto jeszcze zapytać, co takie sformułowanie „żywe kamienie”, może jeszcze dzisiaj znaczyć? Otóż bycie chrześcijaninem nie jest jakąś prywatną sprawą, którą można żyć równie dobrze bez zboru czy Kościoła. Żywe kamienie nie egzystują same dla siebie! W wielkim bądź małym zborze każda osoba ma swoje pewne miejsce i zadanie – jest w nim potrzebna.
Warto zdać sobie również sprawę z tego, że życie chrześcijan – w tym nasze życie chrześcijańskie – jest jedyną Biblią, którą – być może – ludzie współczesnego czasu potrafią jeszcze czytać. Dzieje się tak, ponieważ inni ludzie nas obserwują lub stkają się z nami w różnych sytuacjach, które następnie skłaniają ich do myślenia. Myślę, że zwłaszcza współcześnie ludzie zwracają uwagę na to, co na co dzień mówimy i czy to się zgadza z naszymi czynami oraz naszym postępowaniem. Mikołaj von Zinzendorf niemal 300 lat temu powiedział, że „nie ma chrześcijaństwa bez społeczności“. My wiemy, iż tam, gdzie ludzie spotykają się ze sobą nic nie dzieje się w sposób idealny. Ale tam właśnie, gdzie ludzie spotykają się z własnej i nieprzymuszonej woli, Pan Bóg buduje swoje Królestwo. A kto wierzy, nie zawiedzie się! Amen.
ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 29.06.2008