Przedostatnia niedziela roku kościelnego

Tekst kazalny: Jr 8, 4-7.


4.I powiesz im: Tak mówi Pan: Gdy ktoś upadnie, czy się znowu nie podniesie? Gdy ktoś odejdzie, czy znowu nie powraca? 5.Dlaczego więc ten lud jeruzalemski trwa nieustannie w odstępstwie? Trzymają się kłamstwa, nie chcą się nawrócić. 6.Uważałem na to, co mówią, i słyszałem: Mówią nieprawdę. Nikt nie ubolewa nad swoją złością w słowach: Cóż to uczyniłem? Każdy pędzi na oślep w swoim biegu, jak koń cwałujący w bitwie. 7.Nawet bocian w przestworzach zna swój czas, synogarlica, jaskółka i żuraw przestrzegają pory swojego przylotu, lecz mój lud nie chce znać prawa Pana.

Drogie siostry i bracia w J. Chrystusie! To, że ludzie bywają w swoim życiu nieustannie rozczarowywani – wiemy doskonale. To, że ludzie są opuszczani – znamy dobrze, że ludzie są ranieni – nie ulega wątpliwości. To wszystko znamy, często choćby z własnego doświadczenia. Sądzę, że każdy człowiek mógłby coś o tym powiedzieć, nawet z drobnymi szczegółami. Niestety tak się składa, iż nie można żyć zawsze i skutecznie unikając rozczarowań. Jak na razie nikt nie wynalazł sposobu, by je omijać. Tak samo jest z duchowymi ranami czy obrażeniami – nie da się przed nimi uciec. Życie pełne harmonii i szczęścia, życie bez cierpienia i nieprzyjemności jest iluzją. Zapewne osoby, które starają się godnie przyjmować życiowe rozczarowania, rany, rozdarcia czy po prostu problemy, mają szansę stawać się dojrzalsze…

Jednak, Drodzy, okazuje się, że nie tylko ludzie bywają rozczarowywani, opuszczani, ranieni, lecz to samo dotyczy także Pana Boga. Nasz dzisiejszy tekst kazalny zachęca nas, byśmy dokładniej zbadali tę sprawę. Oto słyszymy, że Stwórca również cierpi! Co więcej, dowiadujemy się, że On się smuci! Bóg bywa poraniony, ponieważ jest ignorowany i czuje się opuszczany. Jego miłość nie znajduje adresatów. Jego „listy” wracają z powrotem nie otwarte. Pan Bóg jest rozczarowywany przez „swoich ludzi”, a więc tych, których tak mocno ukochał. Prorok Jeremiasz przedstawia nam dzisiaj Boga inaczej niż zwykle Go sobie wyobrażamy. Jest to Bóg pełen uczuć – i to bardzo mieszanych uczuć. Wobec postawy Izraelitów Bóg jawi się jako zupełnie bezsilny. Stąd Jego pytania: „Dlaczego więc ten lud jeruzalemski trwa nieustannie w odstępstwie? Trzymają się kłamstwa, nie chcą się nawrócić… Każdy pędzi na oślep w swoim biegu, jak koń cwałujący w bitwie”. Albo inaczej: „Czy to możliwe, że ludzie, którzy wcześniej doznali od Boga tylu dobrodziejstw i błogosławieństw, mogą być tak niewdzięczni i nierozsądni? A więc prorok wsłuchuje się w słowa Pana Boga. Jest on takim zaufanym, z którym Bóg dzieli się swoimi odczuciami.

Postawę Izraelitów, na którą Stwórca skarży się Jeremiaszowi, można porównać do sytuacji człowieka, który upadł i zamiast natychmiast się podnieść, woli pławić się w swym upadku. Albo do kogoś, kto się zgubił i zamiast pytać przechodniów o właściwą drogę – bez opamiętania podąża drogą zatracenia. Dokładnie to samo czyni lud wybrany. „Czy ty to rozumiesz Jeremiaszu? Bo ja tego nie pojmuję! Oni ode mnie, żywego Boga, uciekają. Jeremiaszu powiedz im, że jeśli mnie kompletnie zapomną, stracą swoje życie!” – wydaje się mówić Bóg.

Czasem i my mamy skłonność do traktowania Pana Boga tak, jak gdyby był czasowo głuchy, ślepy i zupełnie niewrażliwy. Kiedy zaś człowiekowi przydarza się coś niedobrego i nieprzyjemnego – Bóg wraca do łask, jest gorączkowo przywoływany. Ale nie ze względu na Jego chwałę i na swoje prawo – przykazania. Nie ze względu na Swoją świętość, lecz ze względu na nas samych. A zatem przywołujemy Boga ze względów praktycznych, czysto użytecznych, by nam było lepiej! Mamy tu do czynienia z takim sposobem obchodzenia się z Bogiem, który można porównać do funkcji jakiegoś talizmanu: ma nam pomagać na tej drodze życia, którą sami wybraliśmy i którą aktualnie przemierzamy. Czasem spodziewamy się nawet, że tak pojmowany Pan Bóg powinien błogosławić nasze pomysły i poczynania. Jednak prawdą jest, że z tak widzianym Bogiem nie obchodzimy się poważnie. Jest On wtedy traktowany instrumentalnie i przedmiotowo. A więc „powinien” służyć naszym oczekiwaniom czy zachciankom! Przede wszystkim po to miałby istnieć. Tak chcieli Izraelici, co Boga do głębi dotknęło i zraniło.

Jeśli Pan Bóg interesuje się nami, jeśli oczekuje na nasze modlitwy, to dlatego, że tęskni za prawdziwą społecznością z nami, w której ani my nie jesteśmy w Jego ręku marionetkami, ani On nie jest przez nas wykorzystywany do naszych egoistycznych planów i celów!

Pan Bóg smuci się, ale na szczęście nie jest to smutek wieczny. Jego ból jest wprawdzie wielki, ale zawsze ma granice. Na szczęście Bóg jest większy niż to, co może mu uczynić człowiek. Podczas gdy Jego smutek i żal są czasowo ograniczone, to jednak Jego miłość jest nieograniczona!

Szczęśliwie zachowuje ona swoją moc także w naszych czasach. Z tego powodu Bóg jest cierpliwy i oczekuje na poprawę człowieka, a gdy trzeba – pozwala na zupełnie nowy początek. Najpierw zaczyna jednak od przebaczenia nam. Dzięki temu my zostajemy obdarowani możliwością przebaczania sobie oraz naszym bliźnim – każda i każdy z nas z osobna.

On pozwala swojemu bólowi ozdrowieć w ogniu własnej miłości. Najlepszy przykład bólu, smutku i żalu, jaki dotknął Boga, mamy w osobie Jezusa, który został wydany na śmierć. Jednak na szczęście po trzech dniach milczenia i żałoby Bóg wspomniał na swoje elementarne słowa mówiące o początku. „Niech się stanie!” Właśnie je Bóg powtórzył, mówiąc: „Niech się stanie i stało się!” Boża miłość zwyciężyła moc śmierci. Stwórca powołał swojego Syna do życia, pozwalając Mu wstać z martwych.

Jak widzimy, Pan Bóg nigdy nie rezygnuje i przez wzgląd na miłość nieustannie stara się przezwyciężać w nas wszelki gniew i złość. W naszym życiu jest więc Ktoś, kto zawsze stoi po naszej stronie, komu możemy ufać. On nieustannie próbuje nas pocieszać i umacniać. Możemy zwracać się do Niego w modlitwie. Pewne jest, że Pana Boga cieszy nasze posłuszeństwo i takie zaufanie, które pozwala nam trwać przy Nim niezachwianie. Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek
Lublin, dnia 18.11.2007