Hasło biblijne grudnia „W nim było życie, a życie było światłością ludzi”. J 1,4
Drogie Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie,
Jesteśmy u progu najpiękniejszych i najradośniejszych Świąt w roku – Świąt Bożego Narodzenia. Z wielu powodów są one piękne i radosne. Pięknie w tym czasie wyglądają nasze domy i ulice ustrojone świetlnymi iluminacjami i kolorowymi choinkami, pod którymi leżą prezenty. Radosne z głośników płyną dźwięki kolęd. Nasze domy są gruntownie posprzątane, na stołach pojawiają się wyjątkowe potrawy. Rodziny i znajomi odwiedzają się. Jest więcej wolnego czasu. Można odpocząć od pracy, szkoły, od szarej rzeczywistości.
Jest jednak druga strona Świąt, już nie taka piękna i radosna, o której niewielu pamięta. Ukazuje się ona podczas rozmów z pensjonariuszami domów spokojnej starości, lub chorymi leżącymi w szpitalach, lub dziećmi z domów dziecka, albo po prostu z samotnymi ludźmi mieszkającymi na co dzień bez najbliższych. Dla nich właśnie Święta są najtrudniejszym, jeśli nie najtragiczniejszym okresem w roku. Wszyscy naokoło cieszą się, spotykają ze sobą, spędzają wspólnie czas, a o nich jakby wszyscy zapomnieli. Oni pozostają samotni w swoich mieszkaniach, salach szpitalnych, pokojach domów spokojnej starości, sierocińcach. Przed Świętami najczęściej daje się słyszeć z ich ust: „Mnie to się już nie chce żyć”. „Nie mam nikogo”. „Nikt mnie nie odwiedza”. „Nikt mnie nie chce, nikt się mną nie interesuje”. Nie dziwi więc fakt, że właśnie w Święta, wzmaga się liczba samobójstw, lub przynajmniej prób samobójczych wśród tych właśnie ludzi. A tak niewiele, tak naprawdę, naszym sąsiadom, dalszym krewnym, może znajomym – dziś niedołężnym, chorym, samotnym, wystarczy. Jeden telefon, świąteczna kartka, krótkie odwiedziny, może sms, znaczyłyby dla nich tyle co: „pamiętam o tobie”, „myślę o tobie”, „modlę się za ciebie”, „nie jesteś mi obojętny”. Telefon, kartka, czy krótkie odwiedziny stają się dla tych ludzi bezcennymi skarbami, które przechowują w pamięci, przez wiele lat, do których wracają, kiedy robi im się wyjątkowo ciężko i które pozwalają im dalej żyć w sytuacji w jakiej się znaleźli.
Powróćmy jeszcze do tej pierwszej grupy, o której wspomnieliśmy na początku. Aktywna zawodowo, przeżywająca święta rodzinnie, za suto zastawionym stołem, z bogatymi prezentami pod choinką. Czego więcej jej do szczęścia potrzeba? Za tą wspaniałą fasadą szczęśliwości i sukcesu nierzadko kryje się jednak rozczarowanie i pytania: „Po co to wszystko?” „Jaki to ma sens? jakie znaczenie?” „Tyle problemów przynosi ze sobą życie, praca, o tyle rzeczy muszę się troszczyć by przeżyć, a w dodatku być dobrze postrzeganym, ocenianym, dostrzeganym i docenianym. I jeszcze te Święta! To całe zamieszanie! Spodziewani goście, wymagane dwanaście potraw na stole, porządki, kolejne obowiązki!”
Zarówno w sercach ludzi aktywnych zawodowo i towarzysko i tych wykluczonych, schorowanych, samotnych, można znaleźć wiele smutku, rozczarowania, żalu, gniewu i pytań skierowanych, szczególnie przed Świętami, do zastanej rzeczywistości. „Jakie ja tak naprawdę prowadzę życie? Czy to w ogóle jest życie, czy może tylko pozory, forma egzystencji?” Niestety choinkowe lampki, czy nie wiadomo jak bogate iluminacje świetlne nie są w stanie w pełni odpowiedzieć na te pytania i uczucia, rozproszyć mroku wielu serc i egzystencjalnej troski. Jeśli więc nie one, to co? Kto? jeśli w ogóle?
Krótki fragment Ewangelii Jana, który staje się hasłem biblijnym ostatniego miesiąca Roku, daje nam orientację, i wskazuje na Tego, który nadaje prawdziwy sens nie tylko zbliżającym się Świętom, ale całemu naszemu życiu – wskazuje na Chrystusa! „W nim było życie, a życie było światłością ludzi.”
W Chrystusie nie tylko było, ale jest życie droga Siostro i Bracie! W Chrystusie była i jest światłość dla Ciebie gdziekolwiek byś się nie znalazł i jakiejkolwiek życiowej sytuacji byś nie przeżywał. Patrząc na Jezusa, spoglądasz na Tego, który daje życie pełne, świetlane, mimo wszystko, mimo całego bezsensu cierpienia, trudzenia się, bólu i samotności. Patrząc na Jezusa patrzysz na Tego, który przychodząc na ten świat, bierze na siebie twoje troski i rozczarowania nie pozostawiając Cię samego z nimi. On wie co przeżywasz tu na tej ziemi łącznie z bólem, cierpieniem, krzywdą i niesprawiedliwością, bo sam to przeżył, i co wspaniałe, ofiaruje Ci coś więcej – życie i światłość na teraz i na wieki. Pamiętaj o tym i niech z tego powodu nadchodzące Święta Bożego Narodzenia będą dla Ciebie prawdziwie radosne i piękne! Amen.
Wasz w Chrystusie!
Ks. Grzegorz Brudny