Ogrodzony cmentarz ewangelicki, w pobliżu ul. Krakowskie Przedmieście w Lublinie, jest wyjątkowo kameralny. O jego historii opowiada Jadwiga Teodorowicz-Czerepińska.
Małgorzata Szlachetka: Gdzie w Lublinie byli chowani ewangelicy?
Jadwiga Teodorowicz-Czerepińska*: Najpierw na cmentarzu znajdującym się tuż przy parafii ewangelicko-augsburskiej, czyli kościele św. Trójcy przy dzisiejszej ul. I Armii Wojska Polskiego. W połowie XIX w. parafia nie była duża, liczyła około 60 rodzin. Przy Ewangelickiej do dziś zachowało się ponad 20 nagrobków, które powstawały od końca XVIII do połowy XIX wieku. Chowano tutaj osoby ważne dla gminy ewangelickiej – kupców i rzemieślników. Tutaj jest także grób Jana Piaskowskiego – jednego z głównych fundatorów kościoła św. Trójcy.
Protestanci przyjeżdżali do Lublina z różnych stron – z Niemiec, Czech, a nawet Szkocji. Na nagrobkach pierwszego pokolenia tych przybyszów napisy były jeszcze ryte często po niemiecku, ale na grobach ich dzieci już po polsku. Ich rodziny szybko się polonizowały i robiły wiele dla lokalnej społeczności. Sztandarowym przykładem są bracia Vetterowie – browarnicy, którzy ufundowali w Lublinie szkołę i szpital.
Ciekawostką są dwie marmurowe tablice wmurowane w ścianę kościoła – to pamiątka po dwóch siostrach Getz, które zmarły w wieku lat siedemnastu. Były córkami ostatniego szambelana króla Stanisława Augusta. Wewnątrz kościoła są także metalowe tabliczki, które w czasie pogrzebu stały przy trumnie, a potem były przenoszone do kościoła. Podobne są u katolików, ale oni zostawiają je na cmentarzu.
Jak takie tabliczki wyglądały?
– Blacha często była pozłacana. Tabliczki były ozdobne, pojawiał się na nich na przykład motyw wazy z płonącym ogniem, postacie aniołów i figur trzymających pochodnie oraz ornamenty roślinne. Zapalone pochodnie są symbolem wiecznego życia, a zgaszone i skierowane do dołu oznaczają śmierć. Zawsze umieszczano na nich podstawowe dane na temat zmarłego – imię, nazwisko oraz datę urodzin i śmierci. Na przykład z tablicy Augusta Vettera można się dowiedzieć, że był on nie tylko obywatelem Lublina i przemysłowcem, ale także “prezesem rady opiekuńczej polskiej szkoły handlowej”.
W kościele św. Trójcy zachował się zbiór liczący 120 takich tabliczek. Jest wyjątkowy w skali kraju. Został odkryty w 1983 roku w trakcie inwentaryzacji. Tabliczki leżały na przykład w zakrystii i na strychu kościoła. Do lat 90. XX w. tabliczki były konserwowane, a teraz są wyeksponowane w jednym miejscu – przy chórze.
Które nagrobki przy ul. Ewangelickiej zasługują na szczególną uwagę?
– Warto wspomnieć, że na Lubelszczyźnie był tylko jeden kościół ewangelicki. Świątynia w Piaskach Luterskich została zamknięta wcześniej. Dlatego w Lublinie chowano też osoby z regionu, na przykład ważne osobistości związane z ordynacją zamojską.
Uwagę zwraca pokaźny nagrobek, na którym kamienna trumna spoczywa na lufach armatnich. Nie ma na nim żadnych napisów. Przypuszczaliśmy, że leży tutaj wysokiej rangi wojskowy, ale monografiści Lublina nie wiedzieli, kim on jest. Udało mi się to wyjaśnić w książce “Parafia ewangelicko-augsburska w Lublinie”. To prawdopodobnie nagrobek hrabiego Aleksandra Oppermana, generała majora i komendanta twierdzy zamojskiej. W kościele św. Trójcy zachowała się tylko jedna tabliczka wojskowego, właśnie należąca do hrabiego Oppermana. Został pochowany w Lublinie w 1855 roku, a więc wtedy, gdy na cmentarzu przy kościele św. Trójcy nie odbywały się już nowe pochówki.
A to dlatego, że od początku XIX wieku działa już cmentarz przy ul. Lipowej. Część tej nekropolii została przeznaczona na groby ewangelików.
– Cmentarz ewangelicki funkcjonuje tu od lat 30. XIX wieku. Ówczesne władze nakazały parafii wykupić tam część ziemi. Cmentarz przy Ewangelickiej został zamknięty, bo był w środku miasta. Władze przenosiły cmentarze, aby uchronić się przed epidemiami, poza tym stare nekropolie były już zapełnione. Do nowego prowadziła droga wysadzana lipami, ale był już za obwarowaniami ziemnymi miasta. Początkowo ludzie niechętnie chowali na nim swoich bliskich. Woleli wybierać cmentarze przykościelne. W tej kwestii wszyscy byli zgodni, zarówno katolicy, jak i protestanci. Najpierw na tzw. cmentarzu “Na Lipkach” powstawały ziemne groby ludzi ubogich, którzy nie protestowali przeciwko pochówkom za miastem. Czas świetności tej nekropolii przyszedł później, kiedy lublinianie się do niej przekonali. W połowie XIX w. przy Lipowej byli chowani już byli przemysłowcy, często właściciele dużych fabryk.
Przy Lipowej zostali pochowani m.in. Vetterowie.
– Ale nie tylko oni. Jest tam np. grobowiec rodziny Hessów, którzy przy ul. Lubartowskiej w Lublinie mieli fabrykę wag uchylnych. Wówczas była to największa taka fabryka w kraju. Poza tym przy Lipowej jest pomnik rodziny Krauze, właścicieli młyna parowego na Tatarach.
W jakim stanie są obecnie pomniki z ul. Ewangelickiej?
– Myślę, że wymagają pilnej konserwacji. Niektóre płyty są przewrócone. Pewne prace konserwatorskie były prowadzone w latach 70., ale nie zostały doprowadzone do końca. Warto wspomnieć, że w czasie wojny zabytkowe nagrobki nie zostały zniszczone. Niemcy zrobili jedynie za dzisiejszym murkiem, na którym sprzedawane są kwiaty, basen przeciwpożarowy. Teren ten formalnie należał do cmentarza, ale pochówków na tej części już nie było.
Jadwiga Teodorowicz – Czerepińska – historyk sztuki, współautorka książki “Parafia Ewangelicko-Augsburska w Lublinie”
Rozmawiała Małgorzata Szlachetka
Niniejszy tekst ukazał się 26 października 2007 r. w lubelskim dodatku do Gazety Wyborczej.