Drogie Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie,
Święto Epifanii obchodzone 6 stycznia należy do najstarszych świąt chrześcijaństwa. Do IV wieku upamiętniało ono trzy wydarzenia z życia Chrystusa: Jego narodzenie, Chrzest w Jordanie i cud w Kanie Galilejskiej. Z czasem jednak obchody Narodzenia Jezusa Kościół zachodni przesunął na 25 grudnia, zaś Święto Epifanii związał z objawieniem się Chrystusa poganom poprzez historię mędrców ze wschodu.
Dlatego też dziś czytamy w Kościołach tę piękną, bogatą w wydarzenia, postaci i symbole Ewangelię. Dlatego śpiewamy o mędrcach świata, monarchach, którzy spieszyli do Betlejem by powitać boże Dziecię, złożyć Mu pokłon i swoje dary.
Zanim to jednak uczynili, zanim mędrcy udali się do Betlejem, przyszli prowadzeni blaskiem gwiazdy do Jerozolimy – stolicy państwa, w którym jak mniemali narodził się nowy król.
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen
1. Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejemie Judzkim za króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: 2. Gdzie jest ten nowo narodzony król żydowski? Widzieliśmy bowiem gwiazdę jego na Wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon. 3. Gdy to usłyszał król Herod, zatrwożył się, a z nim cała Jerozolima. 4. I zgromadziwszy wszystkich arcykapłanów i nauczycieli ludu, wypytywał ich, gdzie się ma Chrystus narodzić? 5. A oni mu rzekli: W Betlejemie Judzkim; bo tak napisał prorok: 6. I ty, Betlejemie, ziemio judzka, wcale nie jesteś najmniejsze między książęcymi miastami judzkimi, z ciebie bowiem wyjdzie wódz, który paść będzie lud mój izraelski.7. Wówczas Herod przywołał potajemnie mędrców, dokładnie dowiedział się od nich o czasie pojawienia się gwiazdy. 8. I posłał ich do Betlejem i rzekł: Idźcie, dokładnie się dowiedzcie o dziecięciu, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja poszedł oddać mu pokłon. 9. Oni zaś, wysłuchawszy króla, odeszli. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. 10. A ujrzawszy gwiazdę, niezmiernie się uradowali. 11. I wszedłszy do domu, ujrzeli dziecię z Marią, matką jego, i upadłszy, oddali mu pokłon, potem otworzywszy swoje skarby, złożyli mu w darze złoto, kadzidło i mirrę. 12. A ostrzeżeni we śnie, by nie wracali do Heroda, inną drogą powrócili do ziemi swojej. Mt 2, 1-12
Nie dziwi nas to zachowanie mędrców. No bo gdzie szukać potomka królewskiego, nowo narodzonego królewicza jak nie w mieście królewskim – Jerozolimie? jak nie w pałacu dotąd panującego Heroda?
Pozory jednak zmyliły w tym przypadku mędrców. Oni nie znaleźli Chrystusa w jerozolimskich pałacach. Nie znaleźli Go również w potężnej i pięknej jerozolimskiej świątyni. Miejsce pobyt małego Jezusa było zupełnie gdzie indziej.
Zatem już w pierwszych wierszach naszego fragmentu możemy się nauczyć tego, że nie zawsze tam, gdzie nam się wydaje, możemy znaleźć Chrystusa. Nie było go w pięknej, bogatej, jerozolimskiej świątyni, nie było Go w królewskich pałacach. Tam nie znaleźli królewicza gorliwi mędrcy ze wschodu. Zatem gdzie Go szukać? Którędy podążać by Go znaleźć? By móc Mu się pokłonić?
O ironio! Okrutny król Herod, który na wieść o narodzinach nowego króla przeraził się, teoretycznie wiedział gdzie można Go znaleźć. Zawołał równie przerażonych uczonych w Piśmie i arcykapłanów, by ci dali mu na podstawie Pism stosowną odpowiedź.
Czym przerazili się gospodarze zamku Heroda, słysząc od mędrców wieść o nowo narodzonym Mesjaszu? Herod przeraził się z pewnością tym, że może stracić władze, nawet z rąk małego dziecka. Uczeni w Piśmie zaś i arcykapłani mogli być przerażeni na samą myśl o tym, co może stać się z owym dzieciątkiem kiedy wpadnie w ręce Heroda. Przecież ten okrutnik nie znoszący konkurencji i podejrzewających wszystkich o spisek przeciw sobie, zdołał już zabić swoją żonę, a także synów. Z pewnością nie powstrzyma się by zabić również małego Jezusa.
Przerażenie nie pozwoliło Herodowi, a nawet uczonym w Piśmie wyciągnąć wniosków z tego co sami wiedzieli, a nawet mówili o Mesjaszu, który miał narodzić się w Betlejem. Uczeni w Piśmie i arcykapłani, cytując proroka Micheasza, bezbłędnie określili kim będzie Ten, który urodzi się w Betlejem. Pomimo jednak swej wiedzy zachowywali się jak sparaliżowani, beznamiętnie. Oni nie rozumieli tego co czytali o nowonarodzonym królu w świętych księgach. Czytali a nie rozumieli, słuchali a nie słyszeli, patrzyli a nie widzieli.
Za to mędrcom ze Wschodu, to co usłyszeli od uczonych w Piśmie w Jerozolimie, wystarczyło. Czym prędzej udali się w dalszą drogę obierając kierunek na Betlejem. Poszli dokładnie tam gdzie wskazywało proroctwo Micheasza: do najmniejszej mieściny w okręgu judzkim, która jednak ze względu na okoliczność narodzin w niej Mesjasza stała się odtąd ważnym, jeżeli nie najważniejszym miejscem na świecie.
Prosta i entuzjastyczna wiara w usłyszane słowo prorockie, która pozwoliła mędrcom wędrować dalej musi być dla nas godna naśladowania. Niedowierzanie zaś uczonych w Piśmie, że w Betlejem narodził się Mesjasz, niech będzie dla nas ostrzeżeniem. Może się bowiem zdarzyć i tak, że znając Boże Słowo, będziemy na nie nieczuli i nie będziemy w nie wierzyć ze względu na różne okoliczności. Może zdarzyć się, że wiedząc o wskazówkach bożego Słowa, absolutnie się do nich nie zastosujemy, lub nie potraktujemy ich poważnie.
Tym bardziej kiedy towarzyszył nam będzie egzystencjalny lęk i strach przed jakimś domniemanym niebezpieczeństwem, lub kiedy wykalkulujemy jak uczeni w Piśmie, że lepiej jest nie szukać nowego króla-Jezusa, ale zostać przy starym, sprawdzonym, zapewniających jakiś tam byt i stabilizację.
Mędrcy jednak poszli, co prawda poinstruowani przez Heroda, że jak tylko odnajdą królewicza, mają niezwłocznie wrócić i donieść mu o szczegółach jego pobytu.
Zostawiając za sobą Heroda i jego intrygi mędrcy, kierując się usłyszanym słowem a także blaskiem betlejemskiej gwiazdy, udali się w miejsce, gdzie rzeczywiście zobaczyli boskiego Króla – Jezusa.
Magom nie przeszkadzało, że poszli do biednej mieściny i do jeszcze biedniejszego miejsca przebywania bożej rodziny. Wręcz przeciwnie, w nowo narodzonym dzieciątku zobaczyli obiecanego od wieków króla i Mesjasza, jemu złożyli pokłon, a także dary – złoto, kadzidło i mirrę.
Czy to nie znamienne że w takich okolicznościach i warunkach mędrcy znaleźli Jezusa? W biedzie, chłodzie, niewygodach? Tak. To jest często i dziś najbardziej prawdopodobne miejsce spotkania człowieka z Jezusem. Jezusa spotkasz – drogi Bracie i Siostro – w biedzie, niewygodach, smutkach, które mogą dotknąć chociażby twojego bliźniego, drugiego człowieka. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” – powiedział Jezusa na dowód tego, że pomagając bliźniemu w biedzie nie tylko spotykamy na swojej drodze Jezusa, ale wręcz mu pomagamy!
Jezus powiedział też takie słowa: – „I nie martwcie się co będziecie jeść, albo co będziecie pić, albo w co się przyodziejecie; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie; ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”.
Mędrcy poszli do biedy i nędzy żeby zobaczyć Jezusa i co więcej, żeby obdarować Jezusa tym co ze sobą mieli: złotem, kadzidłem i mirrą.
To były nie tylko dary, które miały symbolizować insygnia władzy, kapłaństwa i mękę naszego Pana. Wszak złoto było kruszcem królów. Kadzidło przymiotem kapłanów, zaś mirra zapowiadała śmierć Jezusa.
Te dary, w które wyposażyli Jezusa magowie, przyczyniły się z pewnością przede wszystkim ku temu by boża rodzina w godzinie zagrożenia mogła uciec do Egiptu i tam przetrwać czas prześladowań Heroda.
Złotem mogli płacić za pobyt i koszty podróży do Egiptu, kadzidło zabijało szkodliwy zapach, mirra służyła jako maść na rany.
W tym wydarzeniu – złożeniu darów Jezusowi – widzimy więc również jak wspaniale Bóg troszczył się o Jezusa, Marię i Józefa. Wyposażył ich na najbliższą przyszłość w potrzebne rzeczy. Po prostu przyszedł im z pomocą.
Takim jest twój i mój Bóg – troszczący się o ciebie i o mnie, drogi Bracie i Siostro. On ma pieczę nad każdym z nas i nad każdym wydarzeniem. Potrafi tak pokierować losami świata, że podobnie jak Marii, Józefowi i Jezusowi – tobie i mnie nie stanie się krzywda.
Mędrcy wrócili do swojego kraju, a ostrzeżeni we śnie przez anioła obrali inną niż poprzednio drogą podróży.
I my bądźmy jak mędrcy. Pójdźmy i szukajmy w tym świecie Jezusa, kierując się wskazówkami jego Słowa. Szukajmy go nie zawsze tam gdzie pięknie, ładnie, bogato. A kiedy go już znajdziemy najczęściej w drugim potrzebującym człowieku złóżmy mu swój dar, choćby najmniejszy. Odchodząc zaś bądźmy pewni, że tak jak Bóg prowadził mędrców ze Wschodu, tak poprowadzi nas z powrotem do miejsca naszego pochodzenia i przeznaczenia – do swojego Królestwa w Niebie, amen.
Ks. Grzegorz Brudny
Lublin, 6 stycznia 2015 r.