Niedziela Palmowa (5.04.2020)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

A gdy On był w Betanii, w domu Szymona trędowatego i siedział przy stole, przyszła niewiasta, mająca alabastrowy słoik czystego olejku nardowego, bardzo kosztownego; stłukła alabastrowy słoik i wylała olejek na głowę jego. A niektórzy mówili z oburzeniem między sobą: Na cóż ta strata olejku? Przecież można było ten olejek sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. I szemrali przeciwko niej. Ale Jezus rzekł: Zostawcie ją; czemu jej przykrość wyrządzacie? Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie. Albowiem ubogich zawsze macie pośród siebie i gdy zechcecie, możecie im dobrze czynić, mnie zaś nie zawsze mieć będziecie. Ona, co mogła, to uczyniła; uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb. Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła. Mk 14, 3-14

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Dziś Niedziela Palmowa. Starokościelna Ewangelia dzisiejszego dnia przypomina nam wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. Wjazd spektakularny, któremu towarzyszyły wiwatujące tłumy, które słały Jezusowi pod nogi gałązki palmowe. Kościół dziś jednak nie podaje nam do rozważenia owej starokościelnej ewangelii o triumfalnym wjeździe Jezusa do Jerozolimy. Za to podsuwa nam do przemyślenia inny ewangeliczny fragment zatytułowany „Namaszczenie Jezusa w Betanii”.
Akcja tej perykopy rozgrywa się tuż po uroczystym wjeździe Jezusa do Jerozolimy. Kiedy Jezus najprawdopodobniej na nocleg udał się do Betanii, do domu Szymona trędowatego.
Tam w mniejszym gronie, w bardziej intymnej atmosferze posiłku z przyjaciółmi, spędzał czas. Gospodarzem domu, w którym przebywał Jezus i jego uczniowie był niejaki Szymon trędowaty, osoba, która najprawdopodobniej została wcześniej przez Jezusa uzdrowiona i która teraz już zdrowa mogła bez ograniczeń wraz z innymi domownikami zjeść wspólnie kolację.
Akcja dzisiejszej Ewangelii nabiera dynamizmu w momencie kiedy w izbie gdzie siedzi Jezus z przyjaciółmi pojawia się niewiasta. Choć Ewangelista Marek nie podaje jej imienia, można domniemywać ze wskazań innej Ewangelii, że była to Maria z Betanii, której Pan Jezus wskrzesił brata Łazarza, a która w swym zwyczaju miała siadywać u nóg Jezusa ilekroć Ten pojawiał się w jej domu i słuchać z uwagą Jego słowa.
Niewiasta ta po swoim wejściu do izby, podeszła do Jezusa, wyjęła cenny słoik alabastrowy, stłukła go i wylała jego zawartość – jeszcze cenniejszy olejek nardowy – na głowę Nauczyciela z Nazaretu.

Namaszczenie Jezusa 2

Ten czyn nie mógł pozostać niezauważony. Być może sam akt namaszczenia głowy przez kobietę nie budził aż takich emocji, wszak był to powszechny zwyczaj w ówczesnym Izraelu zarezerwowany dla szczególnych gości. Jednak rozmach z jakim niewiasta dokonała tego aktu był już ekstraordynaryjny. Nie wylała bowiem kilku kropel na skronie znamienitego gościa, lecz całą zawartość flakonika rozlała na włosy Jezusa. Ktoś obliczył, że wartość tego olejku na tamte czasy równa była rocznym zarobkom wykwalifikowanego pracownika.
Wśród zebranych gości natychmiast zawiązała się dyskusja, która, co smutne, była wyrazem oburzenia na to co się stało. „Jak to możliwe, że ta kobieta zmarnowała tak cenny olejek? Czyż nie mogła roztropniej obejść się z zawartością alabastrowego słoika? Na przykład sprzedać go i w ostateczności rozdać otrzymane zań pieniądze biednym?” – dywagowali domownicy.
Nikt wprost z tą pretensją nie zwrócił się do kobiety, co było dodatkowym wyrazem zlekceważenia jej osoby. Po prostu krytykowano ją ponad jej głową.
Temu wszystkiemu przysłuchiwał się Jezus, który zareagował, stanąwszy w obronie niewiasty.
„Zostawcie ją; czemu jej przykrość wyrządzacie? Wszak dobry uczynek wyrządziła względem mnie”.
Drodzy, czego możemy nauczyć się z tej dzisiejszej perykopy? Jaka nauka z niej dla nas u progu Wielkiego Tygodnia płynie.
Pierwszą i najważniejszą nauką jaka dziś z tej historii wypływa to nauka miłości. Możemy się z niej nauczyć, że dla kogoś kto kocha nie ma granic, nie ma ograniczeń, nie ma limitów. Ta niewiasta kochała Jezusa ponad wszystko, co miała. Jej miłość do Pana nie miała ceny. To była miłość połączona z wdzięcznością za to, co Jezus w jej życiu i w życiu jej rodziny dokonał. To była miłość, którą Jezus wzbudził w jej sercu każdym swoim Słowem. Miłość, która nie pyta o koszty, ale jest w stanie znieść wszystko nawet krytykę, czy potępienie.
Zadajmy sobie pytanie, czy i my kochamy Pana Jezusa i wierzymy w Niego, tak jak owa niewiasta, bezgranicznie? Czy Jezus stał się dla każdego z nas Panem i Zbawicielem, któremu jesteśmy w stanie poświęcić wszystko, co mamy najcenniejsze?
Nie kilkaset złotych, nie godzinę na nabożeństwie, ale całe swoje życie, cały swój majątek, każdy swój dzień?
Być może wielu dziś zadeklaruje tak jak apostoł Piotr „Panie, choćby wszyscy cię opuścili, ja nigdy cię nie opuszczę”. Ale, „tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono”. Piotr w godzinie próby zawiódł, uciekł, zaparł się Pana Jezusa. Owa niewiasta zaś swój czas wykorzystała. Wiedziała, że to ostatni moment by przed śmiercią okazać Jezusowi swoją miłość. Kto wie, czy zapach miłości w postaci olejku nardowego, który spoczął na Jezusie, nie towarzyszył Mu aż do końca jego życia, również wtedy kiedy udawał się w swoją ostatnią drogą na krzyż, na Golgotę i czy nie dodawał mu otuchy i pokrzepienia w znoszeniu ludzkiej nienawiści i złości.
Nigdy nie jest za późno, by okazać Jezusowi swoją miłość i wiarę w życiu. Ba, nigdy nie jest za późno by okazać swoją miłość w stosunku do drugiego człowieka. Czasy w jakich przyszło nam żyć, szczególnie w tych ostatnich tygodniach, pokazują nam, jak kruche może być życie i jak łatwo, chociażby choroba, może odłączyć nas od siebie.
Odbieram telefony od osób, które nie mogą spotkać się ze sobą. Od osób, które płaczą, bo ich znajomi umierają w szpitalach samotnie i w tej trudnej dla nich chwili nie mogą nawet złapać swoich bliskich za rękę.
Maria namaściła Jezusa tuż przed jego śmiercią. Mimo krytyki otoczenia odważyła się okazać mu swoją bezgraniczną miłość i wiarę, była to dla niej ostatnia szansa. A On Jezus oczami Zbawiciela świata dostrzegł, że wszystko po Wielkim Tygodniu dobrze się zakończy. On śmierć zwycięży, żywot i nieśmiertelność na jaśnie wyniesie, a Ewangelia o jego zwycięstwie wraz z nowiną o czynie owej niewiasty z Betanii zwiastowana będzie aż po krańce świata. Amen.

Ks. Grzegorz Brudny