Dzień zwiastowania Marii Pannie (25.03.2021)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota – A żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został. 1 J 1,1-2.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Zbieramy się dziś na nabożeństwie ekumenicznym tu w Kościele Akademickim KUL w Wigilię Dnia Zwiastowania Marii Pannie[1].

Jako duchowny reprezentujący Kościół Ewangelicko-Augsburski muszę przyznać, że święto to na nowo skłania mnie do refleksji na temat osoby Marii, jej roli w historii zbawienia człowieka i w ogóle jej miejsca w refleksji i liturgii Kościoła ewangelickiego.

Twierdzę, że Kościół ewangelicki, choć obchodzi Dzień oczyszczenia Marii Panny 2 lutego, Dzień Nawiedzenia Marii Panny 2 lipca i właśnie Dzień Zwiastowania Marii Pannie 25 marca, to jednak dość powściągliwie wypowiada się o Marii, tak jakby nie chciał by jej osoba przysłoniła chwałę i majestat należny tylko w Trójcy Świętej Jedynemu Bogu. Ta tendencja towarzyszy mojemu Kościołowi praktycznie od czasów XVI-wiecznej Reformacji.

Grafika 2 Fresk Fra Angelico, Zwiastowanie, Konwent San Marco we Florencji

Przeciw niej jednak współcześnie, coraz częściej wypowiadają się przede wszystkim teolożki ewangelickie, również te związane z projektem Ekumeniczny Lublin. Wystarczy posłuchać lub przeczytać kazania diakon Aleksandry Błahut – Kowalczyk, czy diakon Kariny Chwastek – Kamieniorz z Ekumenicznej Postylli czy Postylli Kobiet na temat Marii właśnie. W kazaniach tych przebija wyjątkowa atencja z jaką ewangelickie teolożki mówią o Marii, szczególnie w kontekście jej doświadczenia macierzyństwa, z jakim dwa tysiące lat temu, ta uboga żydówka z Nazaretu nagle, niespodziewanie i cudowny sposób została skonfrontowana.

By tę opinię zobrazować przytoczę fragment rozważania diakon Aleksandry Błahut Kowalczyk, która o Marii pisze tak: „Na służebnicę Pańską chcę patrzeć przez pryzmat macierzyństwa i wiary. To dyktuje mi serce. Jak postrzegam miłość matki do dziecka? Jakie obrazy widzę? Rozpacz kobiety, która obsadza kwiatami grób córek, małych dziewczynek uległych śmiertelnemu wypadkowi? Albo obraz przyjaciółki – młodej mamy, która nazywa czuwanie przy niemowlęciu całodobowymi rekolekcjami? Czy w obrazie (…) dorosłej córki nad matką, która jak niemowlę leży bez mocy i pamięci i ssie kciuk? (…) Albo dostrzec matczyną miłość w szpitalnych oddziałach dziecięcych przy łóżeczkach małych pacjentów? Lub w niemym krzyku odtworzyć w pamięci obraz tłumu nagich kobiet z dziećmi w ramionach pod syczącym w komorze cyklonem B?

Wszystkie gesty dojrzałej i niedojrzałej miłości macierzyńskiej, wszystkie bóle, rozpacze, tęsknoty, radości i dumy kobiet – ogniskują się jak w soczewce w jednej osobie. Jest nią Maria, która swym «niech mi się stanie» (Łk 1,38) – dopuszcza cud wiary i Wcielenia, która mówi: «Co wam powie, czyńcie» (J 2,5), która patrzy na Syna, stoi pod krzyżem z pokaleczoną mieczem duszą (J 19,25), która trwa w modlitwie wraz z apostołami w oczekiwaniu na zesłanie Ducha Świętego (Dz 1,12-14).”

W Dniu Zwiastowania Marii Pannie docierają do nas również, co oczywiste, głosy mężczyzn – teologów. Ci, być może, nad kwestie macierzyństwa i związanych z nim doświadczeń przedkładają coś jeszcze innego. Teolog katolicki ojciec profesor Stanisław Celestyn Napiórkowski, na przykład, nie może nadziwić się temu, że ta młoda niedoświadczona dziewczyna jaką była Maria mogła unieść ciężar rozmowy z Bogiem, i pisze: „To naprawdę zdumiewające: nastolatka z jakiegoś palestyńskiego Garwolina podejmuje dialog z Bogiem, prawdopodobnie najważniejszy dialog dziejów i świata. Nie tylko prowadzi ten dialog, ale także podejmuje decyzję i to jakże niesłychanie doniosłą decyzję.”

Zaś XVI wieczny reformator Kościoła Ks. Marcin Luter podkreśla wiarę Marii Panny, kiedy pisze: „Nigdy by święta dziewica nie poczęła Bożego Syna, gdyby nie uwierzyła zwiastowaniu anioła, że to wszystko się wydarzy, jak powiedziała: «Niech mi się stanie według słowa twego». To cudowne, że serce tej dziewicy mogło uwierzyć czemuś tak niewiarygodnemu, że oto sama z siebie, to znaczy nie znając mężczyzny, ma zostać matką i to wielkiego Króla, który jest Synem Najwyższego. Ta moc wiary, przez którą można uwierzyć słowom anioła, jest nie mniejszym cudem niż to, że Słowo stało się człowiekiem.”

Bogate jest więc w wymowie owo święto, Dzień zwiastowania Marii Pannie. Bogate nam w tym dniu towarzyszą refleksje na temat Matki naszego Pana Jezusa Chrystusa, jej postawy, jej słów, jej doświadczeń.

Od Marii Panny bowiem, my wszyscy niezależnie od wyznania jakie reprezentujemy  możemy uczyć się: wiary w Słowo Boże, ufności w Bożą opaczność – mimo okoliczności, które mogą napawać lękiem i trwogą. W końcu możemy uczyć się spolegliwości co do Bożych zarządzeń.

Z drugiej strony to dzisiejsze święto każe nam skonfrontować się z pytaniem – o którym z kolei przypominają prawosławni teolodzy: „Co z tego wynika, że Bóg w łonie Marii staje się dla nas człowiekiem?” I dopowiadają, że akt ten po stworzeniu świata, jest  równie ważnym i doniosłym w dziejach świata i ludzkości.  Bo oto Bóg to co stare zmienia w nowe, to co grzeszne i upadłe usprawiedliwia i zbawia.  O czym my – jak apostołowie – w tym świecie chcemy świadczyć i głosić. Teraz i zawsze, amen.

xGB

[1] Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa ekumenicznego w Kościele Akademickim KUL, Lublin Ekumeniczny24.03.2021.