Święto Wniebowstąpienia Pańskiego (13.05.2021)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

20b.wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie 21.ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym; 22.i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, 23.który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia. Ef 1, 20b-23.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Przeżywamy dziś Święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Dla chrześcijan to kolejne ważne wydarzenie ujęte w Bożym planie zbawienia człowieka. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus, który dwa tysiące lat temu przyszedł na świat, zginął na krzyżu i zmartwychwstał – po czterdziestu dniach wstąpił do nieba, gdzie siedzi po prawicy Boga Ojca, skąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Wiarę tę wyrażamy za każdym razem ilekroć zmawiamy apostolskie lub nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary.

O samym wniebowstąpieniu mówią nam Ewangelie oraz Dzieje Apostolskie. Czytamy w tych tekstach, że Jezus zebrał swoich uczniów na Górze Oliwnej, zjadł z nimi posiłek, a następnie „został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu”.

Fragmenty te są jednak dość lakoniczne w treść. Nie przywołują, na przykład, zbyt wielu opisów reakcji uczniów na to, co się wtedy wydarzyło. Nie możemy więc wyczytać, czy uczniowie przeżyli szok widząc wstępującego do nieba Jezusa, lub byli jakoś tym faktem zaniepokojeni? Wiemy tylko tyle z relacji Ewangelisty Mateusza, że niektórzy uczniowie powątpiewali (Mt 28,17). Trudno się dziwić takiej reakcji. W ostatnich dniach uczniowie przeżyli bowiem wiele „niewiarygodnych” sytuacji z udziałem swojego Nauczyciela z Nazaretu. Żywe w ich wspomnieniach musiały być jeszcze obrazy z Golgoty, gdzie w niewyobrażalnych cierpieniach umierał na krzyżu Jezus. Równie żywa, choć nie do końca uświadomiona musiała być również ich radość, która pojawiła się w ich sercach, po tym jak niewiasty przekonywały, że Pana w grobie nie ma, a sam Zmartwychwstały ukazał im się w drodze.

Te informacje wkrótce potem potwierdziły się, a sami uczniowie mogli na własne oczy przekonać się, że zmartwychwstały prawdziwie żyje, co więcej rozmawia z nimi, a nawet je posiłki!

Wniebowstąpienie Pańskie Benvenuto Tisi, 1520

Wtedy, tam na Górze Oliwnej pozostała jednak niepewność. Pozostały pytania: Czy ta postać, która teraz unosi się do góry, do nieba na obłokach, to naprawdę jest nasz Pan i nauczyciel Jezus z Nazaretu? Czy może to jakaś zjawa, wytwór naszej wyobraźni, figiel, jaki rozdrganym emocjonalnie uczniom spłatał rozum?

Drodzy zastanówmy się w tym momencie: Czy i nam nie towarzyszą w życiu sytuacje, które w głowie się nie mieszczą, które obiektywnie nie mają prawa się wydarzyć, na które nie jesteśmy przygotowani, których – mówiąc językiem młodzieżowym – nie ogarniamy.

Pamiętam kiedy rok temu dokładnie 4 marca wykryto w Polsce  pierwszy przypadek zachorowania na korona wirusa. 12 dni później wprowadzono pierwszy lockdown. Ludzie w panice kupowali produkty spożywcze w supermarketach. Szkoły i uczelnie zamknięto natychmiast. Wszyscy również pozamykaliśmy się w domach, a to tylko przy jednym, czy kilku przypadkach zakażenia.

Nie minęło może pół roku, kiedy liczba zachorowań wystrzeliła do ponad 25 tysięcy dziennie, a liczba zgonów z powodu tej strasznej choroby przekroczyła kilkaset. Ten czas jednak wystarczył by wielu nie tylko przestało przestrzegać zasad dystansu społecznego i bezpiecznego współistnienia, ale też zaczęło w ogóle negować istnienie COVID-19. Może to nie jest najlepszy przykład, ale on pokazuje jak czas potrafi zmienić naszą perspektywę. Jak potrafi pracować na korzyść lub na niekorzyść jakiejś sprawy, idei, myśli. Upływający czas potrafi wiele przewartościować w naszym myśleniu, odczuwaniu, reagowaniu. Mówi się też: że czas leczy rany.

Pamiętam opowieści mojego dziadka, który podczas II wojny światowej przeszedł z generałem Andersem i Drugim Korpusem Polskim drogę z Bliskiego Wschodu do Włoch i uczestniczył w kampanii włoskiej i bitwach pod Monte Casino i Ankoną. Jako kierowca ciężarówki trafił pod mocny ostrzał Niemców. Ledwo uszedł z życiem, a jednak tamten czas po latach wspominał z rozrzewnieniem. Wojna dla tego młodego wtedy chłopaka ze wsi, choć okrutna, dawała możliwość zobaczenia kawałka świata, a także poznania przyjaciół, ich pobożności doświadczanej w tak granicznych warunkach. Dziadek wspominał często postaci  ewangelickich kapelanów wojskowych księży Firlę i Ciemałę, których wiózł pod Monte Casino swoim wojskowym Mackiem, a oni nieśli pokrzepienie duszpasterskie walczącym żołnierzom. Te doświadczenia w jakiś sposób ukształtowały go później jako dorosłego mężczyznę. Pozostawiły trwały ślad i naukę na całe życie. A nawet jeśli tak można powiedzieć – pozostawiły dobre wspomnienia. Choć pamiętam dziadek – nigdy nie pozwalał mi w dzieciństwie na zabawę w wojnę.

Dlaczego o tym wszystkim mówię? Bo fragment kazalny, który Kościół przeznaczył do czytania i rozważenia na dzisiejsze święto – wyjęty z listu apostoła Pawła do Efezjan – jest właśnie taką refleksją. Refleksją uczniów Pana Jezusa po wielu latach od wydarzeń nie tylko Golgoty, które były tragiczne i niosły śmierć i spustoszenie, ale i Góry Oliwnej, które pozostawiły apostołów z obrazem wstępującego do nieba Zbawiciela.

Po ponad dwudziestu latach od tych wydarzeń autor tego listu – jako wyraziciel wszystkich uczniów mógł już bez emocji, za to z głęboką teologiczną refleksją napisać: „[Bóg] wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym; i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia”.

Te zdania jakże odbiegają od stwierdzeń zdezorientowanych uczniów z wieczernika, chociażby Tomasza: „Jeśli nie ujrzę na rękach jego znaku gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę.” Uczniowie, którzy pisali listy do zborów na całym obszarze Azji Mniejszej i Europy nie trwożyli się już i nie byli pełni lęku i nie mniemali, że widzą ducha – jak relacjonował zaraz po zmartwychwstaniu Ewangelista Łukasz. Ale śmiało, przekonująco, często nawet z narażeniem zdrowia i życia świadczyli o Bogu Ojcu i jego Synu, który ma wszelką nadziemską władzę i zwierzchność pod sobą, i co więcej nie tylko siedzi po prawicy swojego niebieskiego Ojca, ale jest obecny ciągle w Kościele, którego jest głową i którego wypełnia swoją łaską, miłością i Duchem Świętym.

Pozostaje zadać pytanie, jakimi świadkami naszego Pana my jesteśmy w tym świecie? Co zrobiły z nami lata nauki wiary, przychodzenia do Kościoła, przystępowania do Stołu Pańskiego? Czy pozostawiły trwały ślad wiary i miłości do Boga i bliźniego, czy może Chrystus i wiara w Niego wciąż rozpalają w nas niejedną emocję w której wiele lęku, strachu, niedowierzania, agresji? Warto zadać sobie dziś to pytanie w czasie kiedy jeszcze wielu konfliktów, a nawet wojen również na te religijnym i wyznaniowym, toczy ten świat, amen.

Modlitwa powszechna Kościoła:

Wywyższony i uwielbiony Panie, Zbawicielu nasz, Jezu Chryste! Dziękujemy Ci, że poddany woli Ojca szedłeś drogą cierpienia i poniżenia, aby nam otworzyć bramy zbawienia wiecznego. Twoja męka i śmierć krzyżowa jest dla nas źródłem pociechy i nadziei na ostateczne zwycięstwo życia nad śmiercią. Nie pozostałeś bowiem w objęciach śmierci, lecz zmartwychwstałeś i przez swoje wniebowstąpienie obdarowany zostałeś chwałą, którą miałeś u swojego Ojca, zanim przyjąłeś nasze ludzkie ciało. Tobie poddane zostały wszystkie moce, zwierzchności, panowania i trony. Jedynie Tobie należy się cześć i chwała, którą oddajemy Tobie w pokorze i z wiarą. Uwielbiamy Twoje Imię, z aniołami i zastępami niebieskimi śpiewamy Tobie pieśń chwały. Chryste, Zbawicielu nasz wywyższony, poszedłeś do Ojca, aby nam przygotować miejsce. Twoją jest wolą, aby gdzie Ty jesteś i my byliśmy z Tobą i z Tobą na wieki żyli w szczęśliwości, radości i pokoju. Zawładnij przeto życiem i sercami naszymi. Napełnij nas duchem mocy i męstwa, abyśmy zawsze byli gotowi składać świadectwo o Tobie i z radością powitali przyjście Twojego Królestwa. Broń i chroń swój Kościół, wszystkich jego członków. Napełnij sługi Kościoła mocą z góry, by Twoje Słowo zwiastowali z radością i pełnili swoją służbę z radością, ochotą i pokorą. Połącz nas wszystkich duchem braterstwa i miłości wzajemnej. Panie Jezu Chryste, Zbawicielu nasz, który przez wiele cierpień wszedłeś do chwały swojej, zmiłuj się nad nami, bądź nam pomocą, gdy nas spotka krzyż i cierpienie. Wysłuchaj westchnień chorych i umierających. Błogosław nas i pozostań z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata a w Twoim Królestwie zgromadź nas przed obliczem swoim, abyśmy Cię w jedności chwalili i wielbili na wieki wieków. Amen.