8. Niedziela po Trójcy Świętej (25.07.2021)

„Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą?

Nie łudźcie się!

Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy,
ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy,

ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą.

A takimi niektórzy z was byli; ale jesteście obmyci,

uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego.

Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne.

Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić.”

1 Kor 6,9-14

            Ależ nieraz łatwo przychodzi nam, wierzącym, używać tak dosadnych słów, a tym bardziej słów milczących – myśli. Z niezwykłą łatwością, nieraz swobodą określamy i szufladkujemy niektóre postacie. I choć nasze usta zazwyczaj w takich sytuacjach wolą pozostać milczące, pycha forsuje umysł i każe pomyśleć: „co za wszetecznik, co za bałwochwalca, rozpustnik, złodziej, chciwiec, pijak, oszczerca, w końcu zdzierca Królestwa Bożego”.

            Powiemy: „tak mówił Apostoł, ależ ten Apostoł niesubtelny, wredny; za grosz subtelności, ani grama duszpasterskiej wrażliwości; napominanie, a właściwie osąd to jedyna forma jego kaznodziejstwa; i on nazywa się Apostołem Narodów?”

            Nie sposób zauważyć, że Apostoł Paweł często używa bardzo dosadnego, a nawet rażącego języka. Pytanie, do jakiego stopnia jeśli chodzi o formę możemy brać z niego przykład? Gdyby współczesny kaznodzieja, przykładowo ja, wygłosił takie kazanie jak on, to wrażliwy i wyedukowany zbór jak w Lublinie oraz władze kościelne, słusznie wyrzuciłyby mnie z praktyk.

            Apostoł Paweł jednak nie przebiera w słowach. Ale po pierwsze: to inne czasy, inna kultura, inny kontekst. Po drugie, jeśli Bóg zechce potępić grzesznika, to to zrobi, nie musi nam tego mówić. Mówi jednak. Po co? Po to, żebyśmy mieli czas się jeszcze upamiętać, jeżeli czujemy, że któreś z tych słów odnoszą się do naszego życia. A po trzecie, tak ostrymi słowami Apostoł Paweł buduje napięcie prowadzące do szczególnych na kartach biblijnych słów: „wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić”.

            I w tych słowach wyraża się moi Drodzy 99% ewangelickiej etyki. Odpowiedzialność. Nie chodzi o to, że mam hobby i od razu jestem bałwochwalcą, bo fascynuję się czymś oprócz Boga. Nie chodzi o to, że rozmawiam, buduję zdrową relację z jakąś kobietą i od razu jestem cudzołożnikiem. Nie chodzi o to, że kupuję drogi samochód i z pewnością jestem rozpustnikiem. Nie chodzi o to, że wypiję piwo i jestem pijakiem. Nie chodzi o to, że przykładam się do pracy, bo jestem ambitny w stosunku do mojej kariery i jestem chciwcem.

            Trzeba znać granice! Jestem człowiekiem, istotą upadłą, grzeszną ale i myślącą, skłonną i powołaną do odpowiedzialności.

            „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić”. Wolność bije z tych słów.

            Jednak największym zagrożeniem dla naszej wolności okazuje się nie być ograniczenie, to, czego nie możemy, czego nie potrafimy, lecz to, co możemy i ile możemy. Wolności nie potrafi na taką skalę zamazać ograniczenie, jak źle pojęta swoboda, brak wstrzemięźliwości, brak granic. Okazuje się że to właśnie nadmierne zachłyśnięcie się swobodą potrafi nas zniewolić. Gdy czujemy że możemy wszystko, to jesteśmy zniewoleni. Jeśli w naszym odbiorze wolność polega na tym, że możemy wszystko, to znaczy że nie jesteśmy wolni. To znaczy że coś nas zniewala. To oznacza że coś nami rządzi. Jakby to Luter powiedział, dosiada nas szatan albo Bóg. Jeśli drodzy nie znamy granic i pozbywamy się odpowiedzialności, dosiada nas szatan.

            Jeśli jesteśmy jednak w rękach Bożych, to rzeczywiście możemy wszystko, w Bogu możemy wszystko. „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” – powiada List do Filipian. Czyli jestem jako chrześcijanin człowiekiem wolnym od obowiązku ascezy, umartwiania, biczowania, a już z całą pewnością publicznego sprawiania wrażenia, jaki jestem doskonały.

            Jestem Bożym dzieckiem i mogę sobie pozwalać na czerpanie z Bożych darów. Nie muszę wybywać na pustynię ascezy, bo na niej nie znajdę nic. . Nie muszę poddawać się tej ascezie, bo co w takim rozrachunku mają myśleć ci, którzy cierpią nie z własnej woli, którzy tak bardzo chcieliby już umrzeć, bo ból nie zna granic, leki nie pomagają, co powiedzą ci, którzy z największym wyczekiwaniem modlą się już o śmierć bo czują że wtedy będą wolni? Czy użalanie się nad sobą i odmawianie z korzystania z dóbr, jakie darował nam Bóg, ma jakikolwiek sens dla nas i naszych bliźnich?

wolnosc

            Czy rzeczywiście muszę się odwracać do Boga plecami i nie chcieć tego co On mi daje, czy jednak poczuć się powołanym do wolności, wolności, która woła: „wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja niczemu się nie dam zniewolić”.

            A największą z możliwych wolności daje Bóg przez krzyż. Daje Bóg w wybaczeniu. Kiedy odpuszcza nam grzechy, daje nam wolność od stanu, z którego sami nie bylibyśmy w stanie wyjść. Kiedy Bóg odpuszcza i wybacza nam grzechy, uwalnia nas od grzechu i kieruje w stronę wolności, ale uwaga – dobrze pojętej wolności. I wydaje się że to słowo, ten akapit jest oczywisty i zbyteczny. Ale uwierzcie, wiele osób ma problemy z przyjęciem usprawiedliwienia, uwolnienia. Nieraz łatwiej potrafimy wybaczyć drugiej osobie, niż nam samym. Nawet jeśli wybaczył nam Bóg, nawet jeśli żałowaliśmy, wierzyliśmy w odpuszczenie, pragnęliśmy zmiany, często tak trudno przepracować w nas poczucie wstydu i winy. I sam to przeżyłem. Choć byłem pewny że odpuścił mi Bóg, ja sobie nie potrafiłem. Tak ciężko było mi przyjąć uwolnienie. Niełatwo wychodzi się na wolność.

            Może ktoś oglądał film pt. „Skazani na Shawshank”. Kiedy więzień po kilkudziesięciu latach wychodzi na wolność, stary człowiek, wiesza się na sznurze, bo nie jest w stanie funkcjonować poza więzieniem, na wolności.

            Uczmy się wybaczać innym ludziom, ale jeśli wybaczył nam Bóg, jeśli prawdziwie, szczerze, autentycznie pokutowaliśmy, rozmawialiśmy z Bogiem, to nie stawiajmy się ponad innych nie umiejąc przyjąć Jego przebaczenia.

            Bóg daje wolność. I to prawda że każdy na swój sposób jest wszetecznikiem, rozpustnikiem, bije z nas niejednokrotnie chciwość itd., itd., bo nie tyle popełniamy w swoim życiu poszczególne błędy, wymienione z imienia grzechy, jak grzeszna jest cała nasza natura i skłonność do grzechu.

            Ale Bóg daje z niej wolność i jest Bogiem wolności. Stworzył ludzi wolnych, owładnął ich grzech, więc poszedł na krzyż, by znowu uczynić Cię wolnym i odmienić, i wskazać kierunek miłości i odpowiedzialności. Nie odrzucaj tego.

            „Wszystko Ci wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko Ci wolno, ale niczemu się nie daj zniewolić”.

Amen.

Adam Bujok