14. Niedziela po Trójcy Świętej (05.09.2021)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

14.Wzywamy was też, bracia, napominajcie niesfornych, pocieszajcie bojaźliwych, podtrzymujcie słabych, bądźcie wielkoduszni wobec wszystkich. 15.Baczcie, ażeby nikt nikomu złem za złe nie oddawał, ale starajcie się czynić dobrze sobie nawzajem i wszystkim. 16.Zawsze się radujcie. 17.Bez przestanku się módlcie. 18.Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was. 19.Ducha nie gaście. 20.Proroctw nie lekceważcie. 21.Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. 22.Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie. 23.A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. 24.Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona. 1 Tes 5, 14-24

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Dziś Kościół wyznaczył nam do rozważenia fragment z 1 listu apostoła Pawła do Tesaloniczan z 5 rozdziału. Znaczy to, że będziemy dziś zastanawiali się nad fragmentem najstarszego nowotestamentowego pisma zawartego w Biblii. Pisma, które powstało na przełomie 49 i 50 roku po narodzeniu Chrystusa.

Czym zatem różni się ten list od innych, młodszych pism Nowego Testamentu? Kiedy przeczytalibyśmy go w całości, poznalibyśmy tematy, które były ważne dla apostoła Pawła na początku jego misyjnej działalności. Czyli wtedy, kiedy ten po raz pierwszy trafił na teren Europy z Ewangelią o Jezusie Chrystusie i jako pierwszy zakłada tam chrześcijański zbór. W tym przypadku zbór w Tesalonice, czyli dzisiejszych greckich Salonikach.

Ciekawą relacje z tego wydarzenia możemy przeczytać w Dziejach Apostolskich w 17 rozdziale. Wynika z niej, że pobyt apostoła Pawła w Tesalonice nie był długi. Mógł trwać raptem ok. trzech, może czterech miesięcy. Ale był bardzo intensywny. W tym mieście wielu kultur i religii, zamieszkałym przez ludzie licznych narodowości i wierzeń, apostoł Paweł bez zbędnej zwłoki rozpoczął krzewić wiarę w żywego Boga i jego Syna Jezusa Chrystusa. Tradycyjnie, swoim zwyczajem zwrócił się z Dobrą Nowiną najpierw do Żydów zebranych w synagodze. Następnie przemawiał do wszystkich zainteresowanych w domu niejakiego Jazona. I kiedy wydawało się, że wszystko idzie dobrze i apostoł zjednuje dla Ewangelii kolejne grupy ludzi, nagle pojawili się nieprzychylni mu Żydzi, którzy podburzyli mieszkańców Tesaloniki i spowodowali usunięcie apostoła z tego miasta.

Ten czas jednak, kiedy apostoł narodów przebywał w tym europejskim mieście wystarczył, by położyć podwaliny pod tamtejszy chrześcijański zbór i by nauka o Jezusie Chrystusie padła na podatny grunt ludzkich serc.

W tym miejscu warto, myślę, zastanowić się nad pytaniem: Komu ja i ty drogi Bracie i droga Siostro zawdzięczamy to, że wierzymy w Trójjedynego Boga, komu zawdzięczamy to, że wierzymy w Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa? Niech każdy spróbuje odpowiedzieć sobie na to pytanie. Czy moją wiarę więc zaszczepili mi w sercu rodzice, a może dziakowie? Czy fundament dla mojej wiary położyli w młodości rodzice chrzestni, a może zaszczepił ją w sercu duchowny lub katecheta? Być może poznałem/poznałam Jezusa dzięki swojej żonie, lub dzięki swojemu wierzącemu mężowi? Bądź, to własne dzieci pokazały mi dopiero łaskę i miłość Zbawiciela Świata.

Tesaloniczanie mieli to szczęście, że ich przewodnikiem na drodze wiary w Jezusa Chrystusa był sam apostoł narodów Paweł. Który nie tylko przyszedł do ich miasta nie oczekując gościny, czy jakichś specjalnych względów – sam bowiem utrzymywał się z pracy własnych rąk – ale bezinteresownie z zapałem zwiastował im Ewangelię o Jezusie Chrystusie dając tym samym początki tamtejszemu chrześcijańskiemu zborowi. Co więcej, ciągle – nawet po wygnaniu z miasta nie przestawał interesować się tym, co z tymi ludźmi się dzieje? Pytał więc: Jak im się powodzi? Czy ich wiara nie osłabła?

By to sprawdzić wysłał najpierw do Tesaloniczan swojego wiernego pomocnika Tymoteusza. Następnie napisał do nich list – pełen ciepłych słów, motywujący, utwierdzający w przekonaniu, że Tesaloniczanie dobrze robią trwając przy Chrystusie. W liście tym apostoł rozwiewał też niektóre wątpliwości adresatów dotyczące chociażby zmartwychwstania i na koniec, jak to dziś czytaliśmy przekazał cenne wskazówki dotyczące codziennego życia nie tylko wśród chrześcijan, ale i innych mieszkańców miasta. I to one są kanwą dla naszego kazania. Owa garść wskazań, które na zakończenie apostoł w swym liście przekazuje.

Zastanówmy się: Jak dziś do tych wskazówek odnosimy się? Czy poruszają one nasze serca?

Kiedy czytamy więc pierwsze z tych zdań: „Napominajcie niesfornych, pocieszajcie bojaźliwych, podtrzymujcie słabych, bądźcie wielkoduszni wobec wszystkich”, to uświadamiamy sobie w pierwszej kolejności, że nie żyjemy w próżni, ale żyją obok nas inni ludzie, inni współwyznawcy, którym należy się nasza uwaga, nasze zainteresowanie. I chociaż szczególnie dziś w dobie indywidualizmu, dużej staranności o prywatność, w dobie RODO, ludzie raczej praktykują nie wtrącanie się w nieswoje sprawy jeśli nikt ich o to nie prosi, to jednak apostoł Paweł uwrażliwia – nie pozostańcie obojętni na siebie. Wręcz przeciwnie – interesujcie się sobą – w takim dobrym tego słowa znaczeniu. Pisze to w kontekście zboru i jego budowania, ale myślę, że można to przełożyć na życie w społeczeństwie szeroko rozumianym. „Napominajcie niesfornych” – bo może brakuje tych, którzy mają odwagę zwrócić komuś uwagę, że źle czyni. „Pocieszajcie bojaźliwych” – bo przecież tak wiele lęków i strachu generuje dzisiejszy świat. Strachu przed chorobami, wojnami, ale też pocieszajcie tych, którzy lękają się przyznać do Chrystusa i jego Ewangelii przed tym światem. „Podtrzymujcie słabych” – bo są ludzie wśród nas, którzy dzięki niekiedy jednemu dobremu słowu, dzięki jednemu zdaniu otuchy do nich skierowanemu są w stanie na nowo podnieść się i uwierzyć. W końcu słyszymy „bądźcie wielkoduszni wobec wszystkich”. Słowo, które zachęca nas do większej cierpliwości względem innych. Przyznajmy, że tej cierpliwości w naszym życiu ciągle za mało. Jakże często chcielibyśmy, żeby ludzie zmieniali się na lepsze tu i teraz. A przecież każda zmiana, szczególnie na lepsze, wymaga czasu i nieraz długotrwałych starań, a co za tym idzie cierpliwości i wielkoduszności.

W tej szkole cierpliwości apostoł Paweł uczy nas też, aby nikomu złem za złe nie oddawać, ale starać się czynić dobrze sobie nawzajem i wszystkim. Apostoł wie co pisze, sam bowiem tego doświadczył, że zemsta, zawiść, odpłata pięknym za nadobne do niczego dobrego nie prowadzi, a już na pewno nie prowadzi do budowania wspólnoty. Prawdziwym antidotum na zło jest tylko czynienie dobra.

Po tych wskazówkach dotyczących relacji do drugiego człowieka i naszego względem siebie zachowania, apostoł przechodzi do wskazówek dotyczących życia wewnętrznego każdego z nas. A tę część rozpoczyna od zachęty do radosnego, rozmodlonego, wdzięcznego życia. Pisze więc: „Zawsze się radujcie; bez przestanku się módlcie; za wszystko dziękujcie”. Apostoł zakłada, że każdy z nas ma powody do radości, do wdzięczności i do modlitwy. Wbrew ciągle jeszcze powszechnemu trendowi na narzekanie, apostoł zachęca do szukania i dostrzegania owych powodów do radości, wdzięczności, modlitwy właśnie. Sugeruje, że naprawdę nie trzeba wiele się natrudzić by te powody znaleźć.

Na koniec apostoł przestrzega przed upadkiem i co jest tego konsekwencją – przed szkodą na ciele, duchu i duszy. I pisze: „Ducha nie gaście, Proroctw nie lekceważcie. Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie”. Apostoł wie jednak, że z siłami zła człowiek sam sobie nie poradzi, dlatego dołącza na koniec słowa: „A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Bo wierny jest ten który powołuje. On też tego dochowa”.

Mimo, że przeczytany dziś fragment listu jest najstarszym pismem nowotestamentowym, to wydaje się, że nie traci nic na aktualności. Wprost przeciwnie ciągle dotyka nasze serca swym ważkim przesłaniem. Chciejmy na nie odpowiedzieć swoim życiem najlepiej jak tylko potrafimy, powierzając je w ufności wszechmogącemu Bogu, amen.

 

Modlitwa powszechna Kościoła:

Panie Boże, który litujesz się nad nami i okazujesz swoje miłosierdzie, przyjmij z ust naszych słowa uwielbienia i chwały. Żadne słowo nie jest dość dobre, abyśmy przez nie mogli wyrazić wielkość Twoją i uwielbiać Cię za okazane nam miłosierdzie. Przyjmij więc nasze skromne podziękowanie i uwielbienie, wszak wypływa z serc naszych. Oczyść nas z grzechów i nieprawości, aby miłą była Tobie modlitwa nasza. Obmyj nas, aby uwielbiały Ciebie nasze czyny. Jako Twoje dzieci odkupione krwią Twojego Syna, przyprowadź nas przez Ducha Świętego do Chrystusa, Pana naszego, któremu chcemy służyć i dzięki Jego Ewangelii wzrastać w poznaniu prawdy i Twojej miłości. Dopomóż przezwyciężyć wszelką bojaźń i lęk przed mocami złego i niepewnością o dzień jutrzejszy. Daj nam ducha odwagi i męstwa, abyśmy bez trwogi umieli wziąć wszelki krzyż na siebie i naśladować Chrystusa, Ty bowiem przez cierpienie doświadczasz wiarę naszą i prowadzisz do wiecznej chwały. Panie Boże, nie dopuść, abyśmy kiedykolwiek okazali Ci niewdzięczność. Naucz nas dziękować za każdy dar Twojego ojcowskiego serca i każdy gest miłości i przyjaźni okazany nam przez bliźnich. Pragniemy dowieść Ci naszej wdzięczności przez służbę dla potrzebujących, biednych i samotnych. Prosimy Cię, przyjmij nasze dziękczynienie i błogosław nam w codziennym życiu, pracy i nauce. Bądź pochwalony Boże nasz i Panie! Ciebie wielbimy i błogosławimy! Wysłuchaj nas przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen.