Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen
1.Pamiętaj o swoim Stwórcy w kwiecie swojego wieku, zanim nadejdą złe dni i zbliżą się lata, o których powiesz: Nie podobają mi się. 2.Zanim się zaćmi słońce i światło, księżyc i gwiazdy, i znowu powrócą obłoki po deszczu, 3.a są to dni, gdy będą drżeć stróże domowi i uginać się silni mężowie, gdy ustaną w pracy młynarki, bo ich będzie za mało, a wyglądające oknami będą zamglone, 4.gdy zawrą się drzwi na zewnątrz, gdy ścichnie łoskot młyna, dojdzie do tonu świergotu ptasząt, i wszystkie pieśni brzmieć będą cicho, 5.gdy nawet pagórka bać się będą i strachy czyhać będą na drodze; gdy drzewo migdałowe zakwitnie i szarańcza z trudem wlec się będzie, a kapar wyda swój owoc, bo człowiek zbliża się do swojego wiecznego domu, a płaczący snują się po ulicy, 6.zanim zerwie się srebrny sznur i stłucze złota czasza, i rozbije się dzban nad zdrojem, a pęknięte koło wpadnie do studni. 7.Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał. Kz 12, 1-7.
Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,
Październik to miesiąc, w którym od lat odbywa się w naszej parafii najwięcej pogrzebów. Owszem nie jest ich wiele. Czasem są to trzy pogrzeby, bywają lata, że cztery, pięć. Jednak na tle innych miesięcy, kiedy ceremonii pogrzebowych raczej w ogóle nie ma, październik jawi się jako takie memento. Memento Mori. Przypomnienie o naszej śmiertelności.
Takim Memento Mori zdaje się być również nasz tekst kazalny wyjęty z Księgi Kaznodziei Salomona, zwanej również Księgą Koheleta.
To jest tekst nieznanego z imienia mędrca, napisany mniej więcej trzysta lat przed narodzeniem Chrystusa. Tekst, co znamienne, który jest adresowany głównie do ludzi młodych.
Mędrzec podejmuje w nim temat śmierci i przypomina swoim młodym czytelnikom o naturalnym prawie przemijalności człowieka i o ziemskim kresie każdego z nas.
Są wśród nas ludzie młodzi. Jestem ciekawy co odpowiedzieliby autorowi dzisiejszego fragmentu na jego słowa: „Pamiętaj o swoim Stwórcy w kwiecie swojego wieku, zanim nadejdą złe dni i zbliżą się lata, o których powiesz: Nie podobają mi się. Bo wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga”.
Myślę, że wielu z was młodych mogłoby w ogóle o śmierci nie chcieć rozmawiać. Jest przecież tyle innych tematów dla was ważnych: matura, pierwsza miłość, studia, praca, własne mieszkanie, dzieci, że temat śmierci zostawiacie sobie na później. A teraz w ogóle o niej nie myślicie.
Zresztą trudno się dziwić takiemu przekonaniu, że młody człowiek nie chce myśleć o śmierci. Wręcz przeciwnie jeśli młodzi myślą, lub mówią o śmierci, to może to wręcz niepokoić i prowadzić do pytań, czy aby nie przeżywają depresji? Może potrzebują pomocy, baczniejszej uwagi, bo przeżywają jakąś trudną sytuację życiową?
To nieprzyzwyczajenie, czy też nieprzywyknięcie do śmierci objawia się wśród młodych ludzi szczególnie właśnie na pogrzebach. Nieraz trudno nastolatkom przyjąć do wiadomości, że babcię, którą kochali, lub dziadka, z którym spędzali dzieciństwo już na tym świecie nie ma. W takiej sytuacji trudno im cokolwiek powiedzieć, zareagować. Są w szoku w o wiele większym niż dorośli.
Kaznodzieja Salomona nie boi się jednak trudnych tematów. Nie waha się pisać o nadejściu starości i nieuchronnej śmierci. A swe słowa adresuje przede wszystkim do młodych.
Robi to nie po to by nastraszyć, spłoszyć, zaniepokoić młode pokolenie. Ale robi to w celach – dziś powiedzielibyśmy – edukacyjnych.
Tak jakby chciał powiedzieć: Młody człowieku – dziś jesteś zdrowy, wszędzie Cię pełno, masz dużo energii, pomysłów na życie, planów i to jest dobre i z tego się ciesz i tego używaj. Ale pamiętaj, przyjdzie czas kiedy twoje siły witalne osłabną, oczy przestaną widzieć ostro, tak jakby się nad nimi zaćmiło słońce i światło, uszy nie wyłapią już wszystkich głosów i słów, tak jakby się zamknęły drzwi na zewnątrz, a świergot ptaków był ledwo słyszalny, ramiona osłabną jak domowi stróże, a nogi uginać się będą jak silni mężowie pod wielkim ciężarem. Pojawi się też lęk przed samotnością jak strachy na drodze i siwe włosy jak biały kwiat drzewa migdałowego.
Pamiętam byłem kiedyś w muzeum w Dreźnie. Było to bardzo ciekawe miejsce, pokazujące i opisujące na kilku piętrach świat, w którym żyjemy i historię ludzkości. W tym muzeum zwiedzający mogli dotykać wszystkich eksponatów, poddawać się różnym testom, próbom, badaniom. Na mnie największe wrażenie zrobiła ostatnia sala na najwyższym piętrze, poświęcona tematowi starości człowieka. Na tych, którzy do tej sali trafili czekały specjalne okulary, słuchawki, szczudła i plecak. Kustosz tłumaczył zainteresowanym, że każdy kto ten ekwipunek założy na siebie, poczuje się jak dziewięćdziesięcioletni człowiek. Okulary rozmazywały wzrok, słuchawki przytępiały słuch i emitowały dziwne szumy i szelesty, szczudła nie pozwalały zrobić swobodnie żadnego kroku, a plecak naciskał na plecy i powodował mimowolne pochylenie. Obserwowałem młodych ludzi, którzy zakładali na siebie ten ekwipunek i po kilku minutach z ulgą zdejmowali. Zaledwie przez moment mogli jednak poczuć się choć trochę jak starcy i doświadczyć tego jak to jest. Sam wtedy nie ubrałem tego zestawu. Bałem się doświadczyć starości, choć później żałowałem. Bo może lepiej zrozumiałbym z jakimi trudnościami w poruszaniu, rozumieniu, widzeniu i słuchaniu zmagają się starzy ludzie.
W czasach Koheleta takiego muzeum nie było. Dlatego porcję wiedzy i mądrości na temat starości i nieuchronnej śmierci mędrzec przekazał młodszym na piśmie.
Zamiast tego specjalnego sprzętu, które proponowała placówka w Dreźnie, użył w tym celu słów bardzo wyszukanych, barwnych przenośni, metafor.
Zresztą i my dziś myślę, ciągle jesteśmy pod wrażeniem tych słów, które przekazują nam prawdę o starości i śmierci.
Ale przekazują nam prawdę nie tylko o starości i śmierci. Ma nam wszystkim bowiem, Koheleta do przekazania jeszcze jedno swoje przesłanie. Że oto, zanim zerwie się srebrny sznur, i stłucze złota czasza i rozbije się dzban nad zdrojem i pęknięte koło wpadnie do studni, czyli zanim przerwie się linia naszego życia musimy pamiętać o swoim Stwórcy. Nie wolno nam o Nim zapomnieć.
I w tym przesłaniu kryje się największa mądrość Kohelety.
Mamy pamiętać o swoim Stwórcy, już wtedy kiedy rozpoczynamy tę przygodę, której na imię życie. Kiedy jesteśmy młodzi, zdrowi, pełni życia, w kwiecie swojego wieku nie możemy o Nim zapomnieć. To pamiętanie bowiem o Bogu, sprawi, że nasze życie będzie szczęśliwe, pełne pokoju, radości. „A kiedy zbliżą się lata o których powiesz: Nie podobają mi się”, będziesz mógł je znieść w poczuciu dobrze przeżytego życia i w nadziei oczekiwania na zbawienie i życie wieczne.
Pamiętać zaś o swoim Stwórcy znaczy nie poddawać się łatwo problemom i ciosom, które spotykają człowieka na każdym etapie życia, ale właśnie wtedy poddać się Bożej łasce i Jego woli. Pamiętać o swoim Stwórcy znaczy żyć według Bożych przykazań, a przede wszystkim według przykazania miłości. Pamiętać o swoim Stwórcy w końcu znaczy pamiętać o tym, co uczynił dla nas Bóg. Nie tylko stworzył nas i ten piękny świat, urządzając go tak by przynosił nam radość i satysfakcję, ale również posłał swojego Syna, byśmy w Niego wierząc mogli przez to życie, starość i śmierć przejść bezpiecznie i wejść do jego Królestwa w Niebie.
Pamiętajmy więc o naszym Bogu na każdym etapie naszego życia, Jemu powierzajmy nasze drogi i ufając jego Słowu, a radość i szczęście wbrew wszystkiemu w życiu naszym odnajdziemy, amen.
Ks. Grzegorz Brudny
Modlitwa powszechna Kościoła:
Święty Boże, nieśmiertelny Panie, jedynie Ty jesteś wieczny, godny czci i uwielbienia. Oczekujesz, że będziemy Ci dziękować za Twoją dobroć, my zaś widzimy często jedynie to, czego nam brakuje. Spodziewasz się, że będziemy Cię uwielbiać i głosić chwałę Twojego Imienia, a my często w naszych modlitwach narzekamy nad tym, co nas dręczy i smuci. Racz przebaczyć nam nasze grzechy i zaniedbania. Dopomóż przezwyciężyć słabości i ułomności nasze. Napełń Duchem swoim, abyśmy w Nim i przez Niego prawdziwie wielbili Cię, za Twoją dobroć szczerze Ci dziękowali i nigdy nie narzekali, lecz służyli Ci z radością i w prostocie serca. Panie Boże, spraw łaskawie, abyśmy umieli składać w Twoje ręce sprawy, wobec których jesteśmy bezsilni i bezradni. Dla Ciebie nie ma sytuacji bez wyjścia i rozwiązania. Gdy wkraczasz w nasze życie, dzieją się niepojęte dla nas rzeczy. Ożyw więc naszą wiarę, rozbudź ducha ufności i dopomóż nam przezwyciężyć samych siebie, nasze słabości i trwogę przed wrogami. Przede wszystkim pragniemy być posłuszni Tobie, wypełniać Twoją wolę objawioną w wiecznym Słowie prawdy i łaski. Nie dopuść abyśmy skalali nasze serca wszeteczeństwem, kłamstwem, oszustwem i niewiernością, ale w Duchu Świętym uświęcali życie swoje i przygotowywali się na dzień przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego racz nas zachować i wysłuchać. Amen.