Trzecia niedziela Adwentu (12.12.2021)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

1.Tak niechaj każdy myśli o nas jako o sługach Chrystusowych i o szafarzach tajemnic Bożych. 2.A od szafarzy tego się właśnie wymaga, żeby każdy okazał się wierny. 3.Lecz co się mnie tyczy, nie ma najmniejszego znaczenia, czy wy mnie sądzić będziecie, czy jakiś inny sąd ludzki, bo nawet ja sam siebie nie sądzę. 4.Albowiem do niczego się nie poczuwam, lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mię sądzi, jest Pan. 5.Przeto nie sądźcie przed czasem, dopóki nie przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności, i objawi zamysły serc; a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga. 1 Kor 4, 1-5.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

W czasie Adwentu przemierzamy myślami ogromne czasoprzestrzenie. Nasza refleksja bowiem dotyczy zarówno przeszłości, czyli tego jak Pan Bóg objawiał się człowiekowi w Starym i Nowym Testamencie, dotyczy teraźniejszości, czyli tego jak Pan Bóg ingeruje w dniu dzisiejszym w nasze życie, w końcu dotyczy przyszłości, czyli tego jak będzie wyglądało nasze spotkanie z Bogiem twarzą w twarz w zapowiedzianym przez Niego Królestwie Niebieskim.

Niezależnie jednak od tego, czy myślimy o Bogu, który objawił się człowiekowi w historii Starego i Nowego Testamentu, czy myślimy o tym samym Bogu, który interweniuje w naszym codziennym życiu, czy wybiegamy w przyszłość i myślimy o spotkaniu z Bogiem twarzą w twarz, musimy zdawać sobie sprawę, że w tych adwentowych rozmyślaniach i rozważaniach nie tylko chodzi o Boga, ale i o nas samych. Innymi słowy: Adwent zadaje nam pytanie: Czy jesteśmy odpowiednio przygotowani, nastawieni na to, by myśleć o Bogu, mówić o Bogu, a w końcu spotkać Boga, który objawia się w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości?

Adwent jest więc czasem, w którym przypominamy sobie, że trzeba się przygotować, uwrażliwić, nastawić na słuchanie o przychodzącym do człowieka Bogu.

Zbór w Koryncie, o którym czytaliśmy w dzisiejszym tekście kazalnym również był w okresie Adwentu. Zresztą nie tylko on. Wszystkie zbory, które 2000 lat temu założyli apostołowie, były przekonane, że trwają w czasie Adwentu, że przyjście Pana jest bliskie, a tylko kwestią czasu jest to, kiedy zobaczą Pana na własne oczy. Pierwsi chrześcijanie byli przekonani, że prędzej czy później, ale jeszcze za ich życia, to nastąpi: Jezus przyjdzie powtórnie na ten świat, zakończy dzieje świata, a oni wszyscy, wraz z Nim, zostaną przeniesieni do Bożego Królestwa.

Listy apostołów, pisane w tym czasie do zborów, w dużej mierze miały na celu właśnie podtrzymanie pierwszych chrześcijan na duchu i w przekonaniu, że tak wkrótce się stanie! Że wkrótce spotkają się ze swoim ukochanym Panem! Że do tego upragnionego spotkania lada chwila dojdzie, ale jeszcze trochę, jeszcze chwilkę trzeba poczekać, zanim to nastąpi. A czym dłużej to nie następowało tym apostołowie więcej pisali o tym jak zbory mają się organizować, jak współpracować ze sobą i wewnątrz swojej jednoty, by zapał w ich szeregach nie osłabł ale palił się jak jasnym i mocnym płomieniem.

Jeden ze zborów założonych przez apostoła Pawła, był jednak wyjątkowo niecierpliwy i pod wieloma względami przysparzał apostołowi Pawłowi wielu powodów do niepokoju i zdenerwowania. Był to właśnie wspomniany już zbór w Koryncie.

O dość burzliwej historii założenia go możemy przeczytać w Dziejach Apostolskich w 18 rozdziale. Otóż zbór w Koryncie, który składał się głównie z pogan, którzy przeszli na chrześcijaństwo, zamiast skupić się na najważniejszym czyli na oczekiwaniu na Pana i przygotowywać się na nie, zajmował się innymi rzeczami, niegodnymi chrześcijan: kłótniami, ocenieniami, posądzeniami. A to z kolei prowadziło do rywalizacji, poróżnień, a w końcu do podziałów wewnętrznych i rozbicia zboru.

Doszło nawet do tego, że Koryntianie zaczęli krytykować samego założyciela ich zboru, apostoła Pawła i wyrażać niezadowolenie pod jego adresem.

Można powiedzieć skąd my to znamy? Znamy to ze współczesności, z własnych doświadczeń. My również oceniamy, my również posądzamy, my również lubimy się dzielić, samookreślać. Bo coś nam się nie podoba w zachowaniu lub poglądach kolegi, czy koleżanki siedzących obok nas w ławce kościelnej, więc oceniamy. Albo coś nam się nie podoba w nabożeństwie i chcielibyśmy to zmienić: na przykład wolelibyśmy śpiewać inne pieśni, zamiast tych zaproponowanych, więc wyrażamy niezadowolenie. Z kolei te przez nas zaproponowane nie podobają się innym i koło się zamyka. Albo chcielibyśmy by kazanie było  dłuższe bo lubimy słuchać długich kazań, lub należymy do osób, które chciałyby krótszego nabożeństwa, bo w kościele zimno i ławki niewygodne, więc szukamy poparcia dla swojego zdania wśród innych. Są też wśród nas tacy, którzy nie wyobrażają sobie by duszpasterzem w ich parafii była kobieta, i tacy, którzy bardzo by tego chcieli i w związku z tym życzyliby sobie  zmian.

Chrystus Pan w widzialny sposób nie przychodzi. To nas niecierpliwi, rozprasza, zachęca do szukania tematów zastępczych, w końcu oceniania, osądzania, czasami do okazywania swojej gorliwości i zapału, który jednak w niektórych przypadkach na dłuższą metę okazuje się słomiany.

Apostoł Paweł poddany był pytaniom, wątpliwościom, rozterkom, a nawet oportunizmowi i  atakom ze strony zboru w Koryncie, który wtedy zaczął się dzielić i tworzyć frakcje. Dlatego apostoł Paweł postanowił odpowiedzieć w swym liście i ostudzić emocje Koryntian słowami o tym, by nie myśleli o sobie i posłanych do nich duszpasterzach inaczej niż o sługach Chrystusowych i szafarzach tajemnic Bożych.

Nie jesteśmy niczym więcej – zdaje się pisać apostoł jak tylko sługami i szafarzami tajemnic Bożych, sługami i szafarzami, których Pan Bóg każdego indywidualnie obdarzył talentami, darami, umiejętnościami. I dopiero kiedy tymi talentami, darami i umiejętnościami będziemy się dzielić i zrobimy to umiejętnie, w czystości serca i zamiarów, wtedy przyniesie to błogosławione owoce dla nas, zboru, Kościoła i chwałę Panu Bogu. Jedyne zaś co będzie oceniane i osądzane – pisze dalej apostoł Paweł i to nie przez nasz nas ale przez Pana Boga, to to czy okażemy się Mu wierni. „Bo od szafarzy tego się właśnie wymaga, żeby każdy okazał się wierny.”

Apostoł Paweł przekazuje nam więc cenną wskazówkę, że w ostatecznym rozrachunku nie tyle płeć, forma prowadzenia zboru, taki czy inny sposób duszpasterstwa i współpracy w zborze jest ważny. Bo każdy zbór powinien sam go sobie wspólnie wypracować. Ale liczy się wierność Bogu i jego sprawie!

Ile tej wierności jest w nas? Ile gotowości do służby, a ile tylko słomianego zapału podlanego nieraz niechęcią do inaczej myślących, okazujących swoją wiarę, nadzieję i miłość?

Przeto – pisze apostoł na koniec – nie sądźcie przed czasem, dopóki nie przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności i objawi zamysły serc; a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga.

W czasie Adwentu, czekajmy na Pana wytrwale służąc mu w Kościele i w świecie, a kiedy Jezus przyjdzie, wierzmy, że będzie to dla nas dzień zbawienia, amen.

Modlitwa powszechna Kościoła Boże i Panie, Stwórco wszystkiego, co jest widzialne i niewidzialne! Niech będzie Twoje Imię chwalone i błogosławione za Jezusa Chrystusa, przez którego objawiłeś miłość swoją i obdarowałeś nas zbawieniem wiecznym. W słuchających Ewangelii budzisz przez Ducha Świętego wiarę w Chrystusa, w którym zamieszkała pełnia boskości. Zachowaj nas w tej wierze i prowadź przez życie, obdarz darami zbawienia i żywota wiecznego. Prosimy Cię, nie dopuść, aby kiedykolwiek upadła nasza wiara i abyśmy zwątpili w posłannictwo Twojego Syna. Pragniemy służyć Jemu i składać świadectwo naszej wiary, przynosząc owoce wielbiące Imię Twoje. Dopomóż nam dostrzec znaki Twojej obecności i zbawczego działania. Otwórz nasze serca na dary Twojego Słowa i Sakramentów świętych, przez które dajesz poznanie dobroci swojej i umacniasz nas w wierze, nadziei i miłości. Szczególnie w tym czasie adwentu rozbudź w nas ducha wiary i braterskiej miłości, abyśmy w dniu przyjścia Pana naszego znalezieni zostali jako wierni szafarze i słudzy oczekujący Pana swojego. Boże, spraw w łasce swojej, aby na całej ziemi Kościół był światłością dla ludzi pogrążonych w mrokach grzechu, niewiary i egoizmu i aby był społecznością oczekującą wypełnienia czasu chwalebnego przyjścia Twojego Syna i nastania wiecznej szczęśliwości. Na dzień ten oczekujemy i wraz z całym Kościołem wołamy: Przyjdź Panie! Boże łaskawy, racz nas wysłuchać przez tego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Amen.