I Niedziela po Narodzeniu Pańskim (2.01.2022)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

1.Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota – 2.a żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został – 3.Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem. 4.A to piszemy, aby radość nasza była pełna. 1 J 1, 1-4.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Już za nami te piękne, jedyne w roku Święta Bożego Narodzenia. Co prawda radość z przyjścia na świat Jezusa Chrystusa jeszcze nie minęła i potrwa jakiś czas, ale mamy wrażenie, że to co w tym okresie godowym było najważniejsze, już przeżyliśmy. Zasiedliśmy bowiem z najbliższymi do wigilijnego stołu, podzieliliśmy się opłatkiem, obdarowaliśmy się prezentami wyjętymi spod choinki. W dni wolne od pracy zaś spotykaliśmy się z członkami bliższej i dalszej rodziny. Rozmawialiśmy, smakowaliśmy potrawy, oglądaliśmy kolorowe ozdoby świąteczne. Wszystkie nasze zmysły były zaangażowane w przeżywanie tych jedynych w swoim rodzaju Świąt.

Apostoł Jan w dzisiejszym tekście kazalnym każe nam się jednak zastanowić nad tym czy to co słyszeliśmy, to co widzieliśmy i to co dotykały nasze ręce było rzeczywiście kwintesencją Świąt Bożego Narodzenia? A może tylko jakimś substytutem. Namiastką tego co prawdziwe?

Ci, którzy w czasie Bożego Narodzenia przyszli do Kościoła rzeczywiście mogli usłyszeć prawdziwą Ewangelię o narodzeniu Jezusa Chrystusa, mogli też usłyszeć kolędy i sami zaśpiewać na chwałę  Boga i jego narodzonego Syna Jezusa Chrystusa.

A co z tymi, którzy z różnych względów do Kościoła przyjść nie mogli? Czy nie mieli okazji zasmakować tego, co prawdziwe w te Święta? Te świąteczne dni, dały możliwość każdemu z nas na znalezienie chociażby w swoim domu dogodnego miejsca i czasu by przeczytać Ewangelię Godową, zmówić dziękczynną modlitwę za Zbawiciela świata, Jezusa Chrystusa, by zaśpiewać kolędy. Mogło się to odbyć podczas wigilijnej wieczerzy w gronie najbliższych, ale też w zaciszu swojego pokoju, gdzie czujemy się bezpiecznie, komfortowo.

Autor naszego dzisiejszego tekstu kazalnego, w pierwszą niedzielę po Narodzeniu Pańskim niestrudzenie pyta nas, co zobaczyliśmy, co usłyszeliśmy, czego nasze ręce dotykały w ten świąteczny czas?

Przyznajmy, czasami trudno było skupić wzrok i słuch tylko na Ewangelii o Jezusie Chrystusie, na modlitwie i śpiewaniu kolęd. Dobiegały bowiem do naszych oczu różne sceny, a do naszych uszu różne słowa i głosy, które niepokoiły myśli, które powodowały, że nasza radość z Bożego narodzenia mieszała się ze smutkiem. Wystarczyło w Święta popatrzeć w ekrany telewizorów by zobaczyć jak wielu ludzi koczuje i to wcale niedaleko naszych domów, i spędza mroźne dni i noce gdzieś w lasach, przy granicy. Ze łzami w oczach do wigilijnego stołu zasiedli też ci wszyscy, którzy w ostatnich dniach musieli żegnać swoich bliskich, których zmogła nagła choroba i zabrała nieoczekiwana śmierć. Z niepokojem w końcu, wszyscy słuchaliśmy nowin o podwyżkach i obejrzeliśmy słupki wzrostu inflacji, która czeka nas w nowym roku. Czy takie i podobne wieści nie mącą radości z narodzenia Jezusa Chrystusa? Czy takie i podobne wiadomości nie zacierają nam obrazu Zbawiciela świata i nie zagłuszają słów samego anioła: „Oto narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan w mieście Dawidowym?”

Z drugiej strony to co może zacierać prawdziwy sens i obraz Bożego Narodzenia to coraz bardziej ekspansywna w swej formie komercjalizacja tych Świąt. Trudno się w sumie dziwić. Dla wielu firm Święta są szansą podniesienia zysków, czy wręcz gwarantują  przetrwanie na rynku przez kolejne miesiące. Dlatego tak wiele w mediach reklam, ofert z ostatniej chwili, świątecznych promocji, z których jeżeli nie skorzystamy to ponoć stracimy jakąś kolejną szansę. Czy ulegliśmy przedświątecznemu kołowrotowi zakupów, nabywaniu takich czy innych, bardziej lub mniej potrzebnych rzeczy, które pięknie wyglądają, cudownie się mienią, zachęcają do nabycia, do oglądania, dotykania, słuchania?

Wielu ludzi w tej gorączce zakupów upatruje źródła radości, a w tej tak zwanej atmosferze Świąt, skądinąd urokliwej, szczęścia. Ale czy tu właśnie bije źródło szczęścia i radości?

Czytałem niedawno wywiad w Zwiastunie z ewangeliczką pochodzącą ze Śląska, która po ukończeniu studiów na politechnice otrzymała propozycję pracy w Japonii. Skorzystała z tej oferty i przeprowadziła się do Kraju Kwitnącej Wiśni. Po trzech latach życia na Dalekim Wschodzie opowiadała redaktorowi, wiele bardzo ciekawych historii na temat kultury tego kraju i codzienności Japończyków, a także różnic jakie widzi pomiędzy Japonią, a Polską. Interesująco opowiadała m.in. o tradycji obchodzenia tam Świąt Bożego Narodzenia, które w Japonii są bardzo fasadowe. W Krainie Wschodzącego Słońca jest ok. dwóch milionów chrześcijan, co daje niespełna 1% ludności kraju. To malutka społeczność właściwie nie mająca wpływu na kulturę i religię Japończyków. Jednak bardzo szybko i chętnie Japończycy przyswoili oni sobie ową komercję związaną ze Świętami. I choć większość z nich nie jest chrześcijanami, to stroją choinki, ozdabiają świątecznie witryny sklepowe, życzą sobie wesołych Świąt, bo ta cała otoczka bardzo im się podoba. Wprowadzili jednak jedno urozmaicenie, zamiast do wigilijnego stołu, zapraszają się na randki.

Szukamy radości w naszym życiu na co dzień, a szczególnie w Święta. Chcemy dotykać, oglądać i słuchać tego, co byłoby tej radości źródłem. Pozostaje więc pytanie: Co to właściwie może być? Co może przynieść nam autentyczną radość?

Apostoł Jan w dzisiejszym tekście przypomina nam raz jeszcze.

Pełną radość sprawi nam jedynie społeczność z Bogiem Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem. A społeczność tę będziemy mieli tylko wtedy, kiedy będziemy oglądać, słuchać i dotykać Jezusa Chrystusa i doświadczać jego działania w naszym życiu.

Ktoś powie, łatwo było napisać takie słowa apostołowi Janowi, który na własne oczy widział, słyszał i dotykał Pana Jezusa. Pan Jezus bowiem powołał Jana na swego apostoła i spędził z nim trzy lata swojego życia. Czy my możemy się z nim równać i mieć taką samą możliwość społeczności z Jezusem jaką miał On – Jan i inni apostołowie?

Sam apostoł Jan odpowiada na to pytanie i pisze: „Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem”.

Mieć społeczność Bogiem i Ojcem i jego Synem Jezusem Chrystusem, to piękna oferta jaką apostoł Jan nam przedstawia w okresie Świąt Bożego Narodzenia i na początek Nowego Roku. Jakże ta oferta – mówiąc językiem ekonomicznym – różni się od tych wszystkich ofert składanych nam przez komercję tego świata!

Tylko, jakże łatwo jest nam tę ofertę przeoczyć. Jakże łatwo jest od tej oferty odwrócić wzrok i skupić na czymś innym, zamiast na Słowie żywota, który został nam objawiony.

Dziś tu w Kościele możemy słuchać, oglądać, a nawet dotykać Jezusa Chrystusa w jego Słowie i Sakramencie. Dzięki temu możemy mieć z Jezusem i Bogiem Ojcem doskonałą społeczność. Ta zaś sprawi, że będziemy szczęśliwi i przeżywać będziemy prawdziwą radość Bożych dzieci, nie tylko na Święta i Nowy Rok, ale przez całe życie. Spraw to o Panie Boże, amen.

Ks. Grzegorz Brudny

Modlitwa powszechna Kościoła Wszechmogący Boże, miłosierny Ojcze, z wdzięcznością i z dziękczynieniem przychodzimy przed oblicze Twoje, pełne łaski i chwały. Z radością i pokorą dziękujemy Ci, że podczas minionych Świąt Narodzenia Pańskiego pozwoliłeś nam zwiastować i słuchać radosnej wieści o wcieleniu Twojego Syna, o Jego przyjściu na świat skażony grzechem i o darowanym zbawieniu. Boże, spraw, abyśmy jak Maria, Matka Pana naszego, wszystkie słowa o narodzeniu Syna Twojego zachowywali w sercu; jak pasterze z pól betlejemskich poszli i głosili Ewangelię o zbawieniu, i jak Symeon błogosławili Twoje święte Imię. Niechaj błogosławieństwo przyjścia Twojego Syna stanie się udziałem wszystkich ludzi, a pokój Twój, którego świat nam dać nie może, niechaj napełni serca nasze, domy i rodziny, naród i Ojczyznę naszą. Niechaj wieść o Zbawieniu pokrzepi chorych, cierpiących i umierających. Błogosław Kościół swój na całej ziemi, wszystkich jego członków, nauczycieli Słowa Twojego i biskupów. Przez Ducha swojego daj przebudzenie i nowe siły do składania świadectwa wiary i niesienia pochodni Ewangelii o Zbawieniu darowanym w Jezusie Chrystusie. Racz nas łaskawie wysłuchać i obdarować pewnością zbawienia wiecznego. Amen.