3 niedziela przed końcem Roku Kościelnego 6.11.2022 Lublin.

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

20.(Jezus) zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie Królestwo Boże, odpowiedział im i rzekł: Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, 21.Ani nie będą mówić : Oto tutaj jest, albo: Tam; oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was. 22.Rzekł też do uczniów: Przyjdą czasy, kiedy będziecie pragnęli widzieć jeden z dni Syna Człowieczego, a nie ujrzycie. 23.I będą mówić do was: Oto tam, oto tu. Nie chodźcie, ani się tam nie udawajcie. 24.Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca nieba aż po drugi, tak będzie i Syn Człowieczy w dniu swoim. [25.Lecz przedtem musi wiele cierpieć i być odrzucony przez to pokolenie. 26.A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego. 27.Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop, i wytracił wszystkich. 28.Podobnie też było za dni Lota: Jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali; 29.a w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich. 30.Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi]. Łk 17, 20-24[25-30]

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Odliczamy powoli ostatnie dni, w tym niedziele, które pozostały do końca Roku Kościelnego. Ta niedziela jest trzecią przed jego końcem. Powoli więc zamykamy kolejny roczny cykl nabożeństw, które odbywały się w tym kościele, podczas których omawialiśmy zarówno ziemskie życie Pana Jezusa jak i jego nauczanie. W tym końcowym okresie roku kościelnego, pozostało nam omówić to co wiąże się z tak zwanymi rzeczami ostatecznymi, czyli powtórnym przyjściem Pana Jezusa na ten świat, naszą śmiercią, zmartwychwstaniem, życiem wiecznym i Bożym Królestwem.

Niedawno odwiedziliśmy cmentarze, na których spoczywają nasi najbliżsi. Jestem przekonany, że stojąc nad ich grobami nie tylko wspominaliśmy ich życie, to kim dla nas byli i jak bardzo ich kochaliśmy, ale również zastanawialiśmy się nad naszym własnym przemijaniem, nad celem naszej ziemskiej pielgrzymki, nad tym: jaki jest jej sens i jaki będzie jej koniec?

Stawialiśmy więc sobie pytania o rzeczy ostateczne o przemijanie, o śmierć i o to co nastąpi po niej? Czy z tymi myślami powinniśmy zostać sami? Jestem przekonany, że najlepiej przyjść z nimi do Pana Jezusa i posłuchać co On ma nam do powiedzenia.

Jednym z tekstów, który pomaga nam zrozumieć sens życia i cel naszej egzystencji jest ten wyjęty z Ewangelii św. Łukasza, który jest naszym dzisiejszym tekstem kazalnym. Widzimy w nim Pana Jezusa dyskutującego najpierw z faryzeuszami, następnie ze swoimi uczniami. Ci pierwsi zapytali Pana Jezusa kiedy przyjdzie Królestwo Boże?

Faryzeusze, zadając to pytanie, nie myśleli jednak tyle o wieczności, co o swojej teraźniejszości. Nie pytali co czeka ich po śmierci, lecz byli ciekawi, co czeka ich za ich aktualnego życia. Faryzeusze bowiem, tak jak wszyscy Żydzi, w czasach Pana Jezusa, oczekiwali na rychłe nadejście Mesjasza, bożego posłańca, który ustanowiłby sprawiedliwe rządy nie tylko w Izraelu, ale również na całym znanym im świecie. Faryzeusze wyobrażali sobie takiego Mesjasza jako mocarnego króla, któremu nikt nie byłby wstanie zagrozić, jemu się przeciwstawić, jego pokonać. Wprost przeciwnie, to on miałby objąć władzę i panowanie nad innymi.

Nic dziwnego, że na kanwie takiego myślenia, w czasach Pana Jezusa pojawiło się całkiem sporo samozwańczych Mesjaszów, którzy chcieli podpalać kraj, wzburzać powstania, występować zbrojnie przeciwko ówczesnemu ciemiężycielowi Izraela, czyli Imperium Rzymskiemu. Niestety takie próby kończyły się zawsze tragicznie. A ostatnia z nich opisana przez historyka Flawiusza zakończyła się dla Żydów zburzeniem Jerozolimy i spaleniem jerozolimskiej świątyni. Przykładem takiego samozwańczego mesjasza był chociażby Barabasz Zelota, który występował zbrojnie przeciw najeźdźcy, i który, co było do przewidzenia, szybko został pojmany i skończyłby marnie, gdyby nie fakt, że Żydzi wyjednali u Piłata jego uwolnienie, ale w zamian za skazanie Jezusa na śmierć.

Wracając jednak do pytania faryzeuszy: kiedy przyjdzie Królestwo Boże? Pan Jezus odpowiedział dość dla nich zaskakująco i wbrew dotychczasowym wyobrażeniom i oczekiwaniom: „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, ani nie będą mówić: Oto tutaj jest, albo: Tam. Oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was”.

Co znaczyły te słowa? Znaczyły one ni mniej ni więcej, że przebywający wśród nich – faryzeuszy – Jezus Chrystus jest już tym oczekiwanym przez Żydów Mesjaszem. On – Jezus Chrystus, jest prawdziwym Królem, który szerzy swoje królestwo na ziemi.

Tylko gdzie jego żołnierze, gdzie jego potęga, gdzie jego sława? Faryzeusze dziwią się i nie dowierzają widząc przed sobą mężczyznę otoczonego zaledwie dwunastoma uczniami, który sam o sobie mówi, że nie „trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu tlejącego nie zagasi” (Mt 12,20). Dziwią się i wręcz są oburzeni widząc mężczyznę, który uważa się za króla, ale który mówi o sobie, że jest „cichy i pokornego serca” (Mt 11,29), który zamiast do czynu zbrojnego na rzecz swego Królestwa, wzywa do „nadstawienia drugiego policzka” (Mt 5,39) wobec wroga. Taka odpowiedź Jezusa nie mogła więc zadowolić faryzeuszy, którzy po raz kolejny uznali Jezusa za bluźniercę, a jego słowa za powód do wymierzenia Jezusowi kary i to tej najokrutniejszej z możliwych, bo krzyżowej.

Zostawmy jednak na boku faryzeuszy i ich wyobrażenia dotyczące Bożego Królestwa i skupmy się na odpowiedzi Pana Jezusa i na tym, co ona nam dziś mówi: „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie. Oto bowiem Królestwo Boże jest wśród was.”

Mówiąc krótko: Królestwo Boże jest tam gdzie panuje Chrystus. Przy czym wcale Chrystusa-Króla nie potrzeba mieć przed oczami, wcale nie trzeba stawiać mu niewiadomo jak wysokich pomników, wcale nie trzeba oficjalnie w parlamencie ogłaszać go królem, by On nim rzeczywiście był, a jego Królestwo mogło między nami zaistnieć! Wystarczy, że Duch Święty, którego Jezus w swoim imieniu posłał nam na świat wypełni nasze serca, przeobrazi je i wyda w naszym życiu owoce miłości. Wtedy Boże Królestwo zadzieje się i będzie obecne w tym świecie i między nami.

Nie potrzebne są więc tu takie atrybuty władzy, jak: armia, korona, tron, poddani. Pan Jezus nie obnosił się z tym za swojego ziemskiego życia. Jedynie raz pozwolił sobie na uroczysty wjazd do Jerozolimy, na osiołku, w przeddzień swojej krzyżowej śmierci. Boże Królestwo nie potrzebuje poklasku, blasku fleszy. Prosząc w modlitwie Pańskiej codziennie, „przyjdź Królestwo Twoje” prosimy tylko i aż, by działa się w naszym życiu Boża wola i by wszystko co czynić będziemy w myśli, słowie i uczynku podobało się Panu Bogu i przyczyniało się do szerzenia jego Królestwa w tym świecie.

Pozostaje więc na koniec zastanowić się nam nad tym, na ile rzeczywiście uczestniczymy w szerzeniu się Bożego Królestwa w tym świecie i w naszych małych lokalnych społecznościach, a na ile skupieni jesteśmy li tylko na sobie indywidualnie, na tym, by nie zabrakło nam jedzenia, picia jednym słowem – rzeczy materialnych . Pan Jezus ostrzega bowiem swoich uczniów: „A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego. Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop i wytracił wszystkich. Podobnie też było za dni Lota. Jedli, pili, kupowali, sprzedawali szczepili, budowali. A w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich.”

Król królów i Pan Panów kiedyś powtórnie przyjdzie na ten świat. Zbierze wtedy wszystkich, którzy do Niego i do jego Królestwa należą. Tych, którzy w niego uwierzyli i wydawali dobre owoce życia, szerząc jego Królestwo tu na ziemi. Cierpliwie więc czekajmy na swojego Króla, Pana i Zbawiciela, czyniąc w swoim życiu jego wolę, dając tym samym świadectwo do kogo należymy i czyimi jesteśmy, tak jak czynili to chociażby Noe i Lot, amen.

Modlitwa powszechna Kościoła:

Panie nasz, Boże wszechmogący, który suwerennie władasz wszechświatem, przyjmij dziękczynienie i uwielbienie majestatu Twojej chwały. Uwielbiamy Cię, Boże niepojętej miłości, wszak Ty, jako Pan stworzenia, jesteś jedynie godny czci i chwały. Twoje Królestwo sprawiedliwości i pokoju trwa na wieki. W Jezusie Chrystusie przybliżyło się Twoje Królestwo i objawiła się przez Jego zmartwychwstanie Twoja władza, moc i światłość, która rozprasza mroki naszego życia. W światłości tej prowadź nas, Boże, i zachowaj w radości i szczęściu. Dla chwały Twojego Syna pragniemy żyć i działać, dla Niego też jesteśmy gotowi umierać, gdyż czy żyjemy, czy umieramy, Jego jesteśmy na wieki. Przeznaczyłeś nas bowiem do życia w społeczności z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusem przed Twoim obliczem. Boże, zanim powołasz nas przed swój majestat, przypominaj nam nieustannie, że biodra nasze winny być przepasane i świece zapalone. Nie dopuść, abyśmy jak ludzie czasów Noego i Lota zajmowali się wyłącznie sprawami doczesnymi, a zapominali o życiu wiecznym, wszak nie mamy tu miasta trwałego, lecz jako pielgrzymi nieustannie podążamy do niebieskiej Jerozolimy, gdzie wraz z aniołami i zastępami niebiańskimi będziemy Cię wielbić z radością na wieki. Dopomóż w dźwiganiu krzyża chorym i cierpiącym. Niechaj zmartwychwstały Pan będzie światłem dla umierających. Niechaj w Nim nadzieję pokładają wszystkie narody, gdyż dałeś Go nam, aby nas wykupionych z niewoli grzechu, śmierci i władzy szatana przyprowadzić przed Twoje oblicze jaśniejące chwałą i dostojeństwem. Wysłuchaj nas przez Jezusa Chrystusa, Pana i Zbawiciela naszego. Amen.