Przedostatnia niedziela Roku Kościelnego 13.11.2022 Lublin.

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

1.Powiedział im też podobieństwo o tym, że powinni zawsze się modlić i nie ustawać, 2.mówiąc: Był w jednym mieście pewien sędzia, który Boga się nie bał, a z człowiekiem się nie liczył. 3.Była też w owym mieście pewna wdowa, która go nachodziła i mówiła: Weź mię w obronę przed moim przeciwnikiem. 4.I przez długi czas nie chciał. Potem zaś powiedział sobie: Chociaż i Boga się nie boję ani z człowiekiem się nie liczę, 5.jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, by w końcu nie przyszła i nie uderzyła mnie w twarz. 6.I rzekł Pan: Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia powiada! 7.A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie? 8.Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę. Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Łk 18,1-8

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

W przedostatnią niedzielę Roku Kościelnego kontynuujemy nasze rozważania na temat końca naszej ziemskiej pielgrzymki, śmierci, sądu ostatecznego i życia wiecznego. Usłyszeliśmy już dziś te znamienne słowa z  Księgi Hioba o tym, że: „Człowiek urodzony z niewiasty żyje krótko i jest pełen niepokoju. Wyrasta jak kwiat i więdnie; ucieka jak cień i nie ostaje się”. A także fragmenty z 2 listu do Koryntian i listu do Rzymian o tym, że: „My wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym.”

Z fragmentów tych wynika dla nas istotna prawda, że to co doczesne kiedyś się skończy i ustąpi miejsca temu co wieczne. To, co dziś możemy dotknąć, zobaczyć, usłyszeć ustąpi miejsca temu, czego dziś nie widzimy, nie słyszymy i nie potrafimy dotknąć, co trudno nam opisać ludzkim językiem, a co Bóg dla nas przygotował w niebie.

Ale nie tylko to. Myśląc o tym, co dziś i o tym, co czeka nas po śmierci, trzeba  pamiętać, że te dwie rzeczywistości – doczesna i wieczna – już dziś przenikają się. Mówiliśmy  o tym tydzień temu zastanawiając się nad słowami Pana Jezusa wypowiedzianymi do faryzeuszy: „(…) oto Królestwo Boże jest pośród was”. Co więcej o to Boże Królestwo dla siebie, tu na tej ziemi trzeba zawalczyć. W liście apostoła Pawła do Efezjan czytamy bowiem: „Gdyż bój toczymy nie z krwią i ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”.

Z tym co złe, z tym co niesprawiedliwe, z tym co powoduje ból i krzywdę w życiu, postanowiła walczyć pewna dzielna kobieta z Jezusowej przypowieści „o wdowie i niesprawiedliwym sędzi”, którą przytaczamy w relacji ewangelisty Łukasza.

Wydaje się, że kobieta ta była w tym boju o siebie, na straconej pozycji. Nie dość, że była kobietą, co w czasach Pana Jezusa predestynowało do roli drugoplanowej w społeczeństwie, to na dodatek była wdową. Czyli nie miała u swego boku mężczyzny, za którego plecami mogłaby się schronić, który wspierałby ją w jej troskach i problemach, który walczyłby w jej imieniu. Biblia nie mówi nam również nic o tym, by posiadała dzieci, a już najlepiej syna, który mógłby wstawiać się za swoją matką w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Niestety, została sama, ze swoimi problemami, kłopotami, wrogami, którzy na nią nastawali.

Zastanówcie się Drodzy przez chwilę, czy znaleźliście się kiedykolwiek w podobnej sytuacji do sytuacji owej wdowy, czyli, że zostaliście sami, bez bliskich wam osób: męża, żony, dzieci i musieliście sami o siebie zatroszczyć się, zawalczyć, zaopiekować się? Na przykład w czasie choroby, biedy, żałoby. Przyznajmy nie jest to proste, kiedy samemu trzeba zmagać się z przeciwnościami.

Wdowa z Jezusowej przypowieści, choć była w sytuacji dramatycznej, to jednak nie poddała się, nie załamała. I to warte jest podkreślenia. Bo nieraz, podejrzewam, brakuje nam takiej chęci zawalczenia o siebie. Prędzej zawalczymy o innych: dzieci, męża, żonę. A walkę o siebie, bywa, że odpuszczamy.

Bohaterka naszej dzisiejszej przypowieści znalazła kogoś, do kogo zwróciła się o pomoc. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jej wybór nie był najszczęśliwszy. Zwróciła się bowiem do sędziego, o którym wszyscy wiedzieli, że „Boga się nie bał, a z człowiekiem się nie liczył”. Wybór ten jednak, w jej przypadku, musiał być przemyślany. Owa kobieta wiedziała, że tylko ten człowiek – sędzia, może jej pomóc. Miał wiedzę, autorytet, kompetencje. Tylko, czy on na pewno to zrobi? Domyślamy się, że tak jak ów sędzia nie liczył się z Bogiem i ludźmi, tak samo nie zważał na ową biedną wdowę. Może nawet gardził nią, lekceważył, ośmieszał. Kobieta wszystkie te upokorzenia znosiła jednak z cierpliwością. Nie poddała się. A taka postawa godna jest zapamiętania.

Czy przeżyliście już taką sytuację, że nie poddaliście się, że walczyliście do końca?

Kiedyś sam zdziwiłem się słowami mojego nauczyciela w-fu, którego spotkałem wiele lat po ukończeniu liceum. Powiedział, że do dziś pamięta jak walczyłem na basenie o dobrą ocenę z pływania. Zapamiętał mój upór w przepłynięciu kilku długości basenu byle tylko otrzymać czwórkę z tej dyscypliny. O innych dyscyplinach, w których aż tak nie musiałem walczyć nie wspomniał.

Niedawno obchodziliśmy 104 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Po 123 latach rozbiorów – 11 listopada 1918 roku, Polska mogła na nowo cieszyć się swoją własną państwowością. Mogła sama o sobie stanowić, organizować się, budować. Ktoś powie, że było to możliwe, bo tak potoczyły się losy Europy po I wojnie światowej, lub, że taka była wola przywódców politycznych innych mocarstw, by Polska na nowo odrodziła się na mapie Europy. Pewnie wszystkie te czynniki miały znaczenie. Jestem jednak przekonany, że gdyby jednak nie upór i poświęcenie wielu Polaków, godne wyższej sprawy, nie mielibyśmy dziś swojego wolnego kraju, języka, narodowości.

Czy i my walczymy i nie poddajemy się w sprawach dla nas ważnych, tak jak owa wdowa, która nawet naraziła się na lekceważenie ze strony sędziego, ale który ostatecznie zgodził się jej pomoc widząc jej determinację i nieustępliwość? W walce „z ciałem i krwią” – jak pisał apostoł Paweł – pomocni mogą okazać się inni ludzi, których nieraz trzeba do siebie przekonać. Co jednak w sytuacji „walki z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”, o których dalej pisze apostoł, a z którymi i nam przychodzi walczyć?

Innymi słowy: kto pomoże nam w walce z grzechem, śmiercią i szatanem – tymi wrogami, których jednym tchem wymienia reformator Kościoła ks. Marcin Luter. W walce z nimi pomoże nam najskuteczniej Pan Bóg. Tylko On może „wziąć w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy”. I chociaż nieraz wydaje nam się, że Pan Bóg zwleka z naszej sprawie. To dziś otrzymujemy w naszym tekście tę piękną obietnicę Pana Jezusa: że miłosierny Bóg „szybko weźmie swoich wybranych w obronę”, nie tak jak ten niesprawiedliwy sędzia. Czy jednak w tę obietnicę wierzysz drogi bracie i droga siostro? Jeśli tak, to w pokoju możesz czekać nie tylko na jego ratunek tu w tym świecie, ale również na jego powtórne przyjście w dniu ostatecznym. Amen.

Modlitwa powszechna Kościoła:

Panie Boże wszechmogący, my, Twoje dzieci, dziękujemy Ci za Słowo żywota, przez które prowadzisz nas przez życie i wskazujesz na ostateczny cel naszej doczesnej pielgrzymki. Słowo podziękowania przedkładamy Tobie w modlitwie naszej za społeczność, jaką mamy wokół Stołu Twojego i za dar ciała i krwi Twojego Syna, Jezusa Chrystusa. Wielbimy Cię za to, że pozwoliłeś nam nazywać Ciebie Ojcem i modlić się do Ciebie, a co czynić pragniemy zawsze z ufnością i pewnością wysłuchania. Boże i Ojcze nasz niebieski, bliski jest czas wypełnienia się obietnicy Twojego Syna, że przyjdzie, aby zabrać z tego świata swoją Oblubienicę, Kościół, i obdarować ją wieczną chwałą w Królestwie swoim. Nie znamy dnia ani godziny, w której Chrystus, nasz Pan i Zbawiciel przyjdzie i objawi się w chwale. Niechaj przeto Duch Święty dopomoże nam wytrwać w czujności! Niechaj nasze serca płoną jasnym ogniem wiary, nadziei i miłości, abyśmy usprawiedliwieni przez Ciebie, przyodziani w szatę sprawiedliwości przez Twojego Syna, jako zaproszeni mogli wejść na wielką ucztę weselną w Twoim Królestwie. Nie dopuść, abyśmy nawet przez krótką chwilę nie zapomnieli, że dzień ten jest przed nami i że dopóki nań oczekujemy, winniśmy z bojaźnią i z drżeniem sprawować zbawienie swoje. Panie Boże, przygotuj wszystkie narody na spotkanie z Chrystusem, wszystkim ludziom daj poznanie zbawiennej prawdy o krzyżu Twojego Syna, aby zapełniony został Twój dom i spełniła się odwieczna nadzieja ludzkości na pełnię życia w społeczności z Tobą. Wysłuchaj nas w Duchu Świętym przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.