Niedziela Oculi 12.03.2023 Lublin.

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

Gdy On jeszcze mówił, nadeszła zgraja, a na jej czele jeden z dwunastu, imieniem Judasz, i ten zbliżył się do Jezusa, aby go pocałować. Jezus zaś rzekł do niego: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego? A ci, którzy byli przy nim, widząc, na co się zanosi, rzekli: Panie, czy mamy bić mieczem? I uderzył jeden z nich sługę arcykapłana, i odciął mu prawe ucho. A Jezus odezwał się i rzekł: Zaniechajcie tego! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go. Wtedy rzekł Jezus do arcykapłanów i dowódców straży świątynnej, i starszych, którzy podeszli do niego: Jak na zbójcę wyszliście z mieczami i kijami? Gdy codziennie bywałem z wami w świątyni, nie podnieśliście na mnie ręki. Lecz to jest wasza pora i moc ciemności. Łk 22, 47-53

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Dzisiejsze nabożeństwo nazwaliśmy nabożeństwem dziękczynnym. Mamy bowiem szczególne powody, by dziękować Panu Bogu. Oto zakończyliśmy I etap remontu naszego Kościoła. Kościół na wiele lat zabezpieczyliśmy przed degradacją ze względu na warunki atmosferyczne. Zarówno nowy dach jak i zaizolowane fundamenty skutecznie chronić go teraz będą przed wilgocią. Sami, jako lubelscy ewangelicy nie dalibyśmy rady podołać temu remontowi. Dlatego jesteśmy wdzięczni Bogu, że znaleźli się ludzie, którzy nam pomogli. Wy wszyscy drodzy goście, którzy tu jesteście  – w różnoraki sposób – swoją wiedzą, talentami, środkami włączyliście się w to wspaniałe dzieło. Raz jeszcze z tego miejsca chcę Wam w imieniu lubelskich ewangelików podziękować.

Kościół, szczególnie tak piękny jak ten, może służyć nam wszystkim w różnoraki sposób. W tych wnętrzach toczyły się już ciekawe debaty, wygłaszane były interesujące wykłady, wybrzmiał niejeden porywający koncert, miała miejsce niejedna piękna wystawa.

Wydaje się jednak, że głównym przeznaczeniem tego miejsca jest służyć Bożemu Słowu. Te mury zostały postawione przez naszych przodków przede wszystkim dla Bożego Słowa, dlatego by mogło ono tu wybrzmieć, a słuchający go mogli czerpać zeń pocieszenie i naukę dla siebie.

Czyniąc temu głównemu powołaniu zadość, chcemy tu i dziś pochylić się nad fragmentem Bożego Słowa, który został przez Kościół wyznaczony do wspólnego rozważenia na dzisiejszą niedzielę.

Jest to niezwykle tragiczny fragment zapisany w Ewangelii według św. Łukasza. Opisuje on sytuację, w której Pan Jezus zostaje zdradzony przez jednego ze swoich uczniów – Judasza.

Cała ta sytuacja miała miejsce nocą w ogrodzie Getsemane, gdzie Pan Jezus udał się ze swoimi uczniami tuż po wieczerzy Paschalnej. Jezus miał w zwyczaju modlić się tam do Boga. Warto przypomnieć, że tamtej nocy jego modlitwa była szczególnie żarliwa. Jezus w swym boju modlitewnym pytał bowiem Boga Ojca, czy możliwe jest, by przeznaczona mu śmierć krzyżowa mogła go ominąć. Jezus powstał od modlitwy z przeświadczeniem, że jego śmierć jest jedyną drogą zbawienia ludzkości, którą powinien podążyć. Był jednak pewien, że w tym tragicznym dla Niego czasie męki i krzyżowej śmierci Bóg Ojciec będzie mu towarzyszył.

Rozważany przez nas fragment rozpoczyna się od sceny, w której do ogrodu Getsemane zbliża się  uzbrojona grupa osób na czele z Judaszem.

Niemal od razu pojawia się w nas pytanie, dlaczego Judasz to robi? Dlaczego prowadzi do swojego nauczyciela i mistrza żołnierzy, by Ci pojmali go i potraktowali jak złoczyńcę. Czy robi to dla pieniędzy? Można mieć takie przypuszczenia, gdyż Biblia nieraz przedstawiała nam Judasza jako chciwego bogactwa złodzieja. Wiemy jednak, że Judasz koniec końców wyrzucił otrzymane od arcykapłanów za zdradę Jezusa srebrniki. Nie chciał ich, zaczął się nimi brzydzić. Wydaje się więc, że ostatecznie pieniądze nie były głównym powodem jego zdrady.

Bibliści sugerują, że Judasz nasyłając na Jezusa zgraję uzbrojonych mężczyzn chciał sprowokować Go do bardziej radykalnych działań. Liczył na to, że Jezus w końcu okaże pełnię swej mocy i nie tylko da odpór żołnierzom arcykapłanów ale także poprowadzi naród Izraelski do ogólnonarodowego powstania. Trzeba bowiem pamiętać, że Izrael w tym czasie był pod okupacją rzymską i Żydzi bardzo pragnęli uwolnienia się z opresji. Ta spekulacja Judasza okazała się jednak na wyrost. Jezus bowiem nie tylko nie wzniecił powstania w Jerozolimie, ale poddał się żołnierzom i zgodził na to, by Go osądzono i ukrzyżowano. Judasz widząc, co się stało ostatecznie popełni samobójstwo.

Judasz przedstawiony w dzisiejszej historii jest postacią tragiczną. Nie jest jednak aż do końca odrzucony przez Jezusa. Co więcej, Jezus do końca walczy o swojego ucznia. Nawet w ogrodzie Getsemane nie czyni mu wyrzutów, lecz pyta, dając Judaszowi po raz ostatni do myślenia: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”

Niestety to, co zrobił Judasz nie było jednorazowym błędem. Proces oddalania się Judasza od Jezusa postępował już na długo przed wydarzeniami z ogrodu Getsemane. Biblia przekazuje nam informację o Judaszu, że już wcześniej zdarzało mu się kwestionować słowa i decyzje Jezusa. Co więcej oszukiwał swojego Pana i innych uczniów defraudując pieniądze ze wspólnej kasy. Ta sytuacja jest dla nas ostrzeżeniem, że na pozór niewielkie odstępstwo od Jezusa i jego Słowa, mogą nieść ze sobą smutne konsekwencje, a nawet mogą  zakończyć się tragicznie.

Nie dopuszczajmy więc – jak to pisał ks. Marcin Luter – do swojego serca podszeptów szatana. Nawet w małych sprawach starajmy się być Jezusowi i jego Słowu wiernymi. Jezus powiedział: „Kto jest wierny w najmniejszej sprawie, i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy i w wielkiej jest niesprawiedliwy”. Tak ustrzeżemy się od zła, związanego z nim smutku, a na dłuższą metę nawet tragedii. Przeciwnie będąc blisko Jezusa i wierni jego Słowu ustrzeżemy się od zdrady naszego Pana – jak to uczynił Judasz. Ba będąc blisko Jezusa i jego Słowa będziemy wierni nie tylko Jemu ale i tym, których On ukochał i którzy są naszymi bliźnimi: żonie, mężowi, dzieciom, rodzicom, przyjaciołom, współpracownikom.

Pozostaje jeszcze krótko zwrócić uwagę na zachowanie innych uczniów w tym Piotra, który widząc Judasza i żołnierzy wyciąga miecz i chce w ogrodzie Getsemane walczyć w obronie Jezusa. Jezus jednak sprzeciwia się temu. Nie chce by jego uczniowie walczyli mieczem w jego imieniu. Nie im wtedy i nie nam dzisiaj jest rozstrzygać mieczem i siłą to, co jest słuszne, a co nie. Pamiętajmy, że Jezus miał umrzeć na krzyżu dla zbawienia ludzkości. Miecz Piotra paradoksalnie mógłby więc przekreślić Boże plany zbawienia ludzkości!

Drogi Bracie i Droga Siostro, my dziś nie musimy walczyć w obronie Jezusa. Pamiętajmy, że to On walczy w naszej obronie. Uczynił to najdoskonalej konając za nas na krzyżu Golgoty. On też każdego dnia mocą Ducha swego świętego towarzyszy nam na drogach naszego życia i strzeże nas, by nasze nogi na nich nie potknęły się.

Jemu więc niech będą dzięki, chwała część i uwielbienie, bo tylko On jest godzien chwały za zbawienia, które nam daje, i za to, że jego wola względem nas i dla nas zawsze jest najlepsza! Amen.