Niedziela Sexagesimae – 2. przed Postem (02.02.2021)

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego, Niech będą z nami teraz i na wieki. Amen

4.A gdy się zeszło wiele ludu i z miast przybywali do niego, rzekł w podobieństwie: 5.Wyszedł siewca rozsiewać ziarno swoje. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało zdeptane, a ptaki niebieskie zjadły je. 6.A drugie padło na opokę, a gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. 7.A inne padło między ciernie, a ciernie razem z nim wzrosły i zadusiły je. 8.A jeszcze inne padło na ziemię dobrą i, gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. [9.I pytali go jego uczniowie, co znaczy to podobieństwo. 10.A On im rzekł: Wam dane jest poznać tajemnice Królestwa Bożego, ale innym podaje się je w podobieństwach, aby patrząc nie widzieli, a słuchając nie rozumieli. 11.A podobieństwo to znaczy: Ziarnem jest Słowo Boże. 12.A tymi na drodze są ci, którzy wysłuchali; potem przychodzi diabeł i wybiera słowo z serca ich, aby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. 13.A tymi na opoce są ci, którzy, gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, ale korzenia nie mają, do czasu wierzą, a w chwili pokusy odstępują. 14.A to, które padło między ciernie, oznacza tych, którzy usłyszeli, ale idąc drogą wśród trosk, bogactw i rozkoszy życia, ulegają przyduszeniu i nie dochodzą do dojrzałości. 15.A to, które padło na dobrą ziemię, oznacza tych, którzy szczerym i dobrym sercem usłyszawszy słowo, zachowują je i w wytrwałości wydają owoc].

Łk 8, 4-8 (9-15).

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Człowiek podobno posiada dziewięć zmysłów. Na jeden z nich – zmysł słuchu – Pan Jezus zwraca nam dziś szczególną uwagę, kiedy mówi: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.

Ktoś zapyta przekornie, czy uszy mogą służyć czemuś innemu niż słuchaniu? Faktem jest jednak, że we współczesnym świecie, w którym bombardowani jesteśmy zewsząd szumem, odgłosami, hałasem, nasz słuch przytępiał, nie jest uważny na wszystko to, co się wokół dzieje, w pewnym stopniu zobojętniał. Inaczej jest ciągle u osób niewidomych, które wykorzystują swój słuch do maksimum, by bezpiecznie poruszać się po świecie.

Czy zdajemy sobie sprawę z możliwości jakie daje nam słuch? Czy potrafimy w pełni go wykorzystać? Czy dopiero zaczynamy go doceniać, kiedy z wiekiem tracimy ostrość słyszenia?

Ciągle jeszcze jestem pod wrażeniem przeczytanej ponownie noweli Henryka Sienkiewicza zatytułowanej „Janko Muzykant”. Wpadła mi ona do ręki ot, przez przypadek. Jest lekturą mojej córki w szóstej klasie szkoły podstawowej. Na kilku stronach Sienkiewicz po mistrzowsku opisał los biednych ludzi zamieszkujących pańszczyźnianą wieś, ale również w sposób dramatyczny to, jak często potencjał i talenty drzemiące w naszym społeczeństwie są nie tylko niezauważane i deprecjonowane, ale też bezsensownie i okrutnie niszczone. Do pokazania tego wszystkiego użył postaci biednego chłopca Janka, któremu i tu cytat: „cała wieś grała”. Chłopak urodził się w bardzo ubogim domu, ale za to z wielkim talentem muzycznym, którego niestety nie było mu dane przez okres swojego krótkiego życie rozwinąć. Co więcej za próbę gry na nie swoich skrzypcach poniósł śmierć. Chłopak był bardzo wrażliwy, a najwrażliwszym jego zmysłem był właśnie słuch, o czym mówi ten cytat: „nocami, gdy żaby zaczynały rzechotać, derkacze na łąkach derkotać, bąki po rosie burczyć; gdy koguty piały po zapłociach, to on spać nie mógł, tylko słuchał i Bóg go jeden wie, jakie on w tym nawet słyszał granie. Do kościoła matka nie mogła go brać, bo jak bywało, zahuczą organy lub zaśpiewają słodkim głosem, to dziecku oczy tak mgłą zachodzą, jakby już nie z tego świata patrzyły”.

Janko Muzykant, choć to postać wymyślona, może nauczyć nas jak być wrażliwymi na otaczające nas głosy, szczególnie te, które wydaje przyroda, lub te, które są piękną muzyką, melodią.

Pan Jezus w swym nauczaniu idzie dalej i mówi, że jest jeszcze coś więcej, coś o wiele wartościowszego, na co powinniśmy nadstawiać swoich uszu i być nań jeszcze bardziej uważni. Tym czymś jest jego słowo, skierowane do nas.

To słowo znajdziemy w tekstach pięknych pieśni, które śpiewamy w Kościele, znajdziemy w liturgii – opakowane w  bogaty organowy akompaniament, ale też w  zwiastowaniu i w Sakramencie.

Pozostaje pytanie, czy chcemy to słowo z zainteresowaniem słuchać, z niego czerpać życiodajne siły, i budować na nim swoją wiarę. A może należymy do tych znużonych, którzy jak Grecy na Areopagu odpowiedzieli zwiastującemu im Boże słowo apostołowi Pawłowi – „o tym będziemy słuchać innym razem!?” Dziś na to pytanie musimy sobie odpowiedzieć zachęceni usłyszaną przypowieścią Pana Jezusa o czworakiej roli.

Tę przypowieść pierwotnie Pan Jezus opowiedział nad brzegiem Jeziora Genezaret, tłumom podążającym za nim drogami i bezdrożami Izraela. Niestety nie mógł tego zrobić w synagodze, gdyż od jakiegoś czasu nie miał do niej wstępu. Taki zakaz wydali uczeni w Piśmie, którzy, co znamienne, zazdrościli Jezusowi mocy z jaką ludzi nauczał.

Z drugiej strony, może tak właśnie miało być. Na łonie przyrody, dla tych kilku tysięcy ludzi było o wiele więcej miejsca niż w ciasnych synagogach. Jezus mógł tam do wszystkich trafiać ze swym nauczaniem, często wykorzystując walory akustyczne zboczy gór, czy tafli Jeziora Genezaret.

Przypowieść o czworakiej roli i siewcy, opowiedziana pewnego dnia przez Niego,  miała pokazać stosunek, jaki do zwiastowanego Bożego słowa powinien mieć każdy z nas. Niestety wnioski z tej przypowieści nie są zbyt optymistyczne. Okazuje się bowiem, że oprócz osób, które w ogóle nie chcą słuchać Bożego słowa, są jeszcze grupy które choć słuchają to nic z tego słowa nie rozumieją. A wynika to stąd, że  słuchają byle jak, bez stosownego nastawienia, niecierpliwie, bezrefleksyjnie.

A przecież, kiedy nie będziecie Bożego słowa słuchali dostatecznie uważnie, nie uwierzycie w jego zbawczą moc i nie będziecie zbawieni – jednoznacznie podsumowuje swoją przypowieść Pan Jezus.

Zastanówmy się więc do której grupy z wymienionych zaliczylibyśmy się i czy nie najwyższa pora coś w tym zakresie zmienić. O pierwszej grupie czytamy, że należą do niej ci, którzy co prawda słowo Boże słuchają, ale zaraz „przychodzi diabeł i wybiera to słowo z ich serc, aby nie uwierzyli i nie byli zbawieni”. O tej grupie bardzo surowo wypowiada się w swym komentarzu ks. Marcin Luter kiedy pisze: „Nam się wydaje, że to nie jest niebezpieczne, słuchać słowa Bożego, a jednak je zapominać. Chrystus Pan inaczej sądzi mówiąc: «Diabeł wybiera słowo z ich serca». (…) Gdyby tam nie było diabła (tylko) przyrodzona niepamięć – tak jak jeden człowiek jest zdolniejszy do nauki niżli drugi, tedyby tam przecież było pragnienie takiego człowieka: «Ach Panie Boże, czemuż ja tak prawie nic nie mogą pamiętać! Racz mi dać łaskę Twoją i racz mi otworzyć serce moje, abym też mógł pamiętać, co słyszę w kazaniu słowa Twego!» U tych którzy mają takie pragnienie słowa Bożego i chętnie by je zachowali, diabeł nie ma mieszkania, ani miejsca. Ale ci pierwsi o to nie dbają”.

Podobnie, jest z drugą grupą. To ci, którzy usłyszeli Boże słowo, nawet chętnie przyjęli je do serc, ale nie mają korzenia. W czasie pokusy zapominają o tym słowie i nim się nie kierują. Czy do tej grupy należymy?

A może do trzeciej, która właściwie niczym lepszym nie różni się od dwóch poprzednich. Bo choć charakteryzuje ona ludzi chętnie słuchających słów Pana Jezusa, to równie chętnie ulegających przyduszeniu w chwili trosk lub rozkoszy życia. Słowo w sercach takich ludzi nie dojrzewa więc i nie wydaje owocu.

Ten owoc zaś i to stokrotny wydają tylko ci, którzy „sercem szczerym i dobrym usłyszawszy słowo, zachowują je” i w nim trwają.

Drodzy, dla Pana Jezusa bardzo ważne było to, by móc trafić do serc ludzkich z ziarnem swojego słowa. Ci, którzy słuchali Go z otwartym, wrażliwym sercem byli nazywani przez niego matką, braćmi i siostrami. Oni już na ziemi tworzyli rodzinę ludzi usprawiedliwionych Bożym słowem i zbawionych, wydających wspaniałe owoce: miłości, radości, pokoju, wielkoduszności, łagodności, dobroci, wiary, życzliwości, wstrzemięźliwości (Ga 5,22-23). Obyśmy i my do tej grupy uważnie słuchających i wydających owoce, zawsze należeć mogli, bo tylko takim Pan Bóg w swoim słowie obiecuje zbawienie i życie wieczne, amen.