9. Niedziela po Trójcy Świętej – 14.08.2022

Hasło tygodnia: „Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać.” – Łk 12,48

Mt 25,14-30: „Będzie bowiem tak jak z człowiekiem, który odjeżdżając, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek, i dał jednemu pięć talentów, a drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. A ten, który wziął pięć talentów, zaraz poszedł, obracał nimi i zyskał dalsze pięć. Podobnie i ten, który wziął dwa, zyskał dalsze dwa. A ten, który wziął jeden, odszedł, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze pana swego. A po długim czasie powraca pan owych sług i rozlicza się z nimi. I przystąpiwszy ten, który wziął pięć talentów, przyniósł dalsze pięć talentów i rzekł: Panie! Pięć talentów mi powierzyłeś. Oto dalsze pięć talentów zyskałem. Rzekł mu Pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. Potem przystąpił ten, który wziął dwa talenty, i rzekł: Panie! Dwa talenty mi powierzyłeś, oto dalsze dwa talenty zyskałem. Rzekł mu pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. Wreszcie przystąpił i ten, który wziął jeden talent, i rzekł: Panie! Wiedziałem o tobie, żeś człowiek twardy, że żniesz, gdzieś nie siał,
i zbierasz, gdzieś nie rozsypywał. Bojąc się tedy, odszedłem i ukryłem talent twój w ziemi; oto masz, co twoje. A odpowiadając, rzekł mu pan jego: Sługo zły i leniwy! Wiedziałeś, że żnę, gdzie nie siałem, i zbieram, gdzie nie rozsypywałem. Powinieneś był więc dać pieniądze moje bankierom, a ja po powrocie odebrałbym, co moje, z zyskiem. Weźcie przeto od niego ten talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, kto nie ma, zostanie zabrane i to, co ma. A nieużytecznego sługę wrzućcie
w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.”

„Panie, dziękujemy Ci, że tak hojnie nas obdarowujesz. Panie Boże – dawco dobrych
i doskonałych darów.” – takie i podobne słowa pojawiają się często w naszych modlitwach. Dziękujemy Panu Bogu za Jego dary, za to, co nam daje ze swojej ręki – tak jak to jest między innymi w tej pieśni, którą śpiewaliśmy na początku nabożeństwa: „Dzięki za ten dzisiejszy ranek…”. Autor w tej pieśni dziękuje za kolejne rzeczy, kolejne sfery jego życia. A za co my dziękujemy Panu Bogu w modlitwach? Może za dach nad głową, za zdrowie, rodzinę, pracę, za to, że mamy co włożyć do garnka – tak jak mówi ap. Paweł: „Za wszystko dziękujcie”. Wy, drodzy, najlepiej wiecie, jak wygląda wasza modlitwa i za co Bogu dziękujecie.

Ale muszę wam, bracia i siostry wyznać – w kontekście tego dziękowania: osobiście gdy śpiewam wspomnianą już pieśń, w sposób szczególny przykuwa moją uwagę zwrotka czwarta, która brzmi: „Dzięki za wszystkie smutki, bóle, dzięki za ciężki życia trud”. Autor dziękuje za Boży dar, jakim jest ból i trud życia… Czy to jakaś odmiana „chrześcijańskiego masochizmu”? Czy w takim razie Boże dary faktycznie są „doskonałe”, skoro On rzekomo obdarowuje nas cierpieniem? Czy Boże dary zawsze są doskonałe? Tutaj przyda się ta nauka, o której mówiłem tydzień temu, może pamiętacie: Nasz Bóg patrzy się na ten świat innymi kategoriami.  W księdze Izajasza jest napisane: „Myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan”. I choć ciężko nam to zrozumieć, gdy w naszym życiu przychodzi czas smutku, to warto Mu zaufać i wciąż wierzyć, że On faktycznie „jest dawcą doskonałych
i dobrych darów”. Podam taki jeden przykład z mojego życia – przykład może trochę błahy, ale on mnie wspaniale nauczył, w jaki sposób powinienem Bogu ufać, pomimo mniejszych
i większych trudności.

Jechałem pociągiem do Szczecina na miesięczne praktyki. Przed przyjazdem miałem dokończyć jeszcze kilka ważnych spraw. Tak to miałem poukładane w głowie, że zdążę wszystko zrobić na czas. Pociąg miał jechać 9 godzin, więc byłem pewien, że się to uda.
W pewnym momencie pociąg miał już 2 godziny opóźnienia… Byłem głodny, zmęczony
i mocno poddenerwowany tym faktem. Jak się zakończyła ta historia? Na 10 minut przed wyjściem z pociągu w Szczecinie skończyłem te wszystkie zobowiązania… Gdyby nie
te dodatkowe 2 godziny, gdyby nie to okropne opóźnienie, nie zdążyłbym, musiałbym się tłumaczyć i z pewnością miałbym problemy…Paradoksalnie te przeklęte 2 godziny opóźnienia stały się dla mnie wielkim Bożym błogosławieństwem, za które byłem Mu wdzięczny.

Była to dla mnie, drodzy, niesamowita nauka. Po pierwsze, nie robić nic na ostatni moment, a po drugie, i to w szczególności, że Bóg jest dawcą doskonałych darów. Bo
w momencie, gdy wydaje nam się coś złe, tak naprawdę w Bożych oczach może okazać się dobre…

Od tego czasu mam trochę inne myślenie, myślenie większego zaufania Bogu: Gdy jadę autem, z daleka widzę sygnalizację świetlną, patrzę – jest zielone, i gdy dojeżdżam, nagle zmienia się na czerwone, to nie denerwuję się i nie krzyczę, tylko staram się to przyjąć z pokorą, bo tak naprawdę nie wiem, co by się stało gdyby było światło zielone…Być może stałoby się coś złego, tego nie wiemy… Ten przykład wydaje się być dość błahym, ale pokazuje, że Pan Bóg czasami tak wszystko obraca, by móc nas chronić. Te dwa przykłady pokazują, że Bóg jest dawcą doskonałych darów. Dlatego warto, drodzy, zaufać Mu. Bo on nam pomaga, obdarowuje nas darami, choć my tego często nie dostrzegamy.

Pan Bóg obdarowuje nas darami, ale pragnie byśmy to, co dostali, wykorzystywali… Pan Bóg obdarowuje nas darami, ale pragnie byśmy to, co dostali, wykorzystywali…

Gdyby ktoś z nas dostał na urodziny od swojego bliskiego nowoczesny samochód, który można odebrać z salonu do końca sierpnia, to – powiedzmy sobie szczerze – nie skorzystać
z tej okazji, którą dał nam nasz bliski, to głupota. Dlaczego? Bo: 1) wtedy wkład tej osoby, która dała nam ten prezent idzie na marne. 2) My sami na tym nie zyskujemy, choć możemy.
Tak samo jest z Bożymi darami. Skoro Bóg je nam daje, to niemądrym jest z nich nie skorzystać, by te Boże dary się nie marnowały, ale też nie korzystając z Bożych darów sami nie zyskujemy, choć moglibyśmy.

Skoro Bóg obdarza nas różnymi talentami, zdolnościami, posyła nas, daje misje i my mamy, to pragnie, byśmy z tych pięknych, wspaniałych prezentów korzystali.

I właśnie o tym traktuje przeczytana przeze mnie przypowieść o talentach. Pan dał swoim sługom ogromną ilość talentów. Współcześnie talent to uzdolnienie w czymś, w tamtych czasach talent był jednostką wagi. Jeden talent srebra lub złota był wartości około 20 lat pracy robotnika. Zatem Pan dał sługom całe mnóstwo swoich dóbr z oczekiwaniem, że ci pójdą, zaczną tymi pieniędzmi obracać, inwestować na rynku tak, by te talenty przyniosły zysk.

Ten – tak naprawdę – finansowy obraz pokazuje, że Bóg który wspaniale nas wyposaża, chce, byśmy ten Jego prezent – nasz talent spożytkowali, byśmy tak obracali tym darowanym przez Boga talentem, by przyniósł on zysk, niekoniecznie materialny, ale byśmy mogli dzięki nim się rozwijać, byśmy szli do przodu, nie stali w miejscu jak ten sługa zły, o którym czytałem.

Każda i każdy i z nas został obdarowany przez Boga darami, talentami. Niektórzy mogą sądzić, że nie otrzymali nic szczególnego…

Ale Bóg zachęca nas do tego, byśmy tak jak słudzy oglądający otrzymane bogactwa, inwestujący i przynoszący zysk, tak samo my przyglądali się sobie, obserwowali siebie i szukali swoich zdolności. Byśmy spojrzeli na siebie i zapytali się: Dlaczego Bóg dał mi taką osobowość? Takie zdolności? Taką rodzinę? Takie okoliczności? Czy potrafię dostrzec, że to są talenty, które zostały mi powierzone?

Jako chłopiec pamiętam, że przypowieści o talentach nie rozumiałem… Coś mi się
w niej nie zgadzało. Nie rozumiałem dlaczego Jezus w tej przypowieści krytykuje tego skromnego człowieka, który oddał panu tyle ile wziął. Miałem wrażenie, że ta przypowieść
w pewien sposób burzy mi obraz chrześcijaństwa. Myślałem, że chrześcijanin powinien być skromny, wycofany wobec świata, nieangażujący się w jakieś wielkie odkrycia, niewnoszący nic nowego do świata. Ale to moje myślenie było moim wielkim błędem! Chrześcijaństwo wcale nie musi, a wręcz nie powinno być defensywne! Nasza codzienna chrześcijańska postawa nie musi być defensywna! Powołaniem chrześcijanina nie jest siedzenie cicho jak myszka. Bóg chce, byśmy Jego dary wykorzystywali, byśmy z nich korzystali, byśmy nimi mogli zmieniać świat!

Jeżeli masz talent językowy, korzystaj z niego! Jeżeli masz zdolności w rachunkach, korzystaj z tego! Jeśli dobrze gotujesz, zachwyć swoich bliskich pyszną kolacją. Korzystaj! Bo Bóg jest zawsze dawcą najlepszych darów. On dobrze wiedział, czym cię uzdolnić. Szukaj swoich talentów. Każdy z nas je posiada. Nie siedź na miejscu, ale działaj! Dzielmy się, drodzy, tymi darami z innymi, wykorzystujmy to, co daje nam Bóg…

Należy jednak, drodzy, pamiętać, że w rozważanej dziś przypowieści Bóg wysyła swoje sługi nie tylko po to, by sami się wzbogacali. On wysyła sługi z talentami, którymi jest też Boże Słowo. Umiłowani, Bóg dając nam Boże Słowo, pragnie, byśmy nim się dzielili… Byśmy tak obracali tym Słowem, by był z tego zysk w postaci poszerzającego się Bożego Królestwa na ziemi.

W liście do Rzymian jest napisane: „A mamy różne dary według udzielonej nam łaski; jeśli dar prorokowania, to niech będzie używany stosownie do wiary; Jeśli posługiwanie, to
w usługiwaniu; jeśli kto naucza, to w nauczaniu; Jeśli kto napomina, to w napominaniu; jeśli kto obdarowuje, to w szczerości; kto jest przełożony, niech okaże gorliwość; kto okazuje miłosierdzie, niech to czyni z radością.”

Pan Bóg obdarowuje każdą i każdego z nas na swój wyjątkowy sposób, bądźmy mu za to wdzięczni! Obdarowuje, byśmy my sami mogli się spełniać, ale byśmy tymi wyjątkowymi talentami, które są w każdym nas obecne, mogli też szerzyć Boże Królestwo.

Ta przypowieść to obraz sądu Bożego, jest to rozliczenie sług z otrzymanych darów. Ale ta przypowieść jest dla nas tak naprawdę szansą. Pan Jezus w Ewangelii nie chce straszyć sądem tak po prostu – niech się boją. On opowiada tę przypowieść, by pokazać ludziom ich szansę tu i teraz – szansę na pełne życie, poszerzając Boże królestwo i czerpiąc w pełni
z Bożych darów, wykorzystując to, co On nam ze swojej łaski dał, a dał naprawdę wiele. Wyobraź sobie, bracie, siostro, jak wiele On ci dał, jak wiele On ci dał… i bądź Mu wdzięczny, bo Bóg jest miłością i On zawsze chce dla nas jak najlepiej. Amen.

Modlitwa powszechna Kościoła: Przedwieczny Boże, Panie życia naszego! Ciebie chwalą od wieków chóry aniołów, oddają Ci cześć i chwałę, bo Ty jesteś stworzycielem nieba i ziemi, dawcą dobrych i doskonałych darów. Z wdzięcznością stoimy przed Twoim obliczem
i dziękujemy Ci za miłość i dary Twojego serca ojcowskiego. Obdarzasz nas różnymi dobrami i chcesz, abyśmy nimi służyli naszym siostrom i braciom, i aby w ten sposób pomnażała się między nami chwała Twoja i wielbione było Twoje imię. Często zaniedbujemy nasze powinności i jako słudzy Jezusa Chrystusa nie pomnażamy darów Twoich, zachowując je jedynie dla siebie. Przebacz nam zaniedbania nasze i dopomóż przez Ducha Świętego do wypełnienia naszych powinności. Pragniemy być wiernymi szafarzami tajemnic Twoich. Prosimy Cię pokornie, abyśmy zawsze uznawali za największy zysk poznanie Jezusa Chrystusa oraz sprawiedliwości Twojej, objawionej przez śmierć i zmartwychwstanie Syna Twojego. Pragniemy uczestniczyć w cierpieniu Pana naszego, abyśmy również doznali mocy Jego zmartwychwstania. Rozbudź w nas ducha miłości i pokory w niesieniu pomocy cierpiącym
i umierającym. Każde słowo nasze niechaj budzi pokój i przynosi uciszenie dla serc zaniepokojonych i zatrwożonych. Niechaj błogosławieństwo Twoje spocznie na każdej dobrej i sprawiedliwej sprawie. Ochraniaj Kościół Syna swojego i wszystkich, których powołałeś do głoszenia Ewangelii zbawienia wiecznego. Słuchającym Słowa Twojego daj poznanie prawdy. Nakłoń ucha swego i wysłuchaj nas przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.