Dziękczynne Święto Żniw

Mt. 6, 19-21


Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną; Ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój tam będzie i serce twoje.

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa, Miłość Boga Ojca, I społeczność Ducha Świętego,
Niech będą z nami teraz i na wieki, Amen

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,

Dzisiejsze nabożeństwo jest na swój sposób wyjątkowe. Towarzyszy mu bowiem niecodzienna sceneria. Oto ołtarz naszego kościoła ustrojony jest w owoce i warzywa, kwiaty i snopy zboża. Na stole ołtarzowym obok Biblii leży bochen chleba. U stóp ołtarza dzieci położyły swoje koszyki pełne płodów rolnych. Wszystko to jest piękne, miłe dla oka, ładnie pachnie.

W jakim celu to wszystko zostało zorganizowane? Dlaczego właśnie dziś nasz ołtarz mieni się wieloma kolorami, a atmosfera w Kościele wydaje się wyjątkowa?

Oto chcemy w ten właśnie sposób podkreślić jak bardzo jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za to, co od Niego do życia otrzymujemy. Namiastką tego, co wyrosło w naszych ogrodach, sadach i działkach, a co przynieśliśmy do kościoła, chcemy wyrazić podziękowanie, za wielość dóbr, które od łaskawego Boga codziennie dostajemy.

Takie dziękowanie ma swoją wielowiekową tradycję. Już na pierwszych stronach Biblii przeczytamy o braciach Kainie i Ablu, którzy również w podzięce Panu Bogu złożyli w ofierze część z tego co mieli. Kain: owoce i warzywa, ponieważ był rolnikiem, natomiast Abel z pierworodnych trzody swojej ponieważ był pasterzem.

Każdy z nas chce dzisiaj Panu Bogu szczególnie i na swój własny sposób podziękować za swoją pracę, za owoce, które ta praca przynosi i prosić o dalsze Boże Błogosławieństwo.

Niejako naturalnie i w pierwszej kolejności myślimy dziś o tych owocach ludzkiej pracy i tych Bożych darach, które bezpośrednio pokrzepiają nasze ciała. Myślimy i jesteśmy wdzięczni za chleb powszedni, który możemy codziennie spożywać i nim się posilać. Uświadamiamy sobie też na nowo jak skomplikowany jest to proces: od wrzucenia ziarnka pszenicy do zebrania pełnego kłosa zboża z pola. Ile czynników wpływa na sukces pracy rolnika i jak wiele nie zależy tak naprawdę od niego. Bowiem wzrost i owocowanie daje Pan Bóg. On też zsyła deszcz i daje ciepłe promienie słońca, tak potrzebne do powstania chleba.

Uświadomienie sobie, że chleb jest darem Boga i jego wielkim dla nas błogosławieństwem wydaje się konieczne, właśnie dziś – w dziękczynne święto żniw – i szczególnie dziś, kiedy sama praca rolnika wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze 20 czy 30 lat temu.

Wtedy rolnik był jakby bliżej ziemi, pola, gleby. Często pochylał się nad nią, kopał w niej, dotykał ziemi, wyczuwał jej zapach, widział jej kolor, strukturę. Wiele się natrudził zanim przygotował ziemię, coś w niej zasadził, później to pielęgnował, a na końcu zebrał. Oczywiście nie sam. Wiele osób, członków rodziny, sąsiadów mu w tym pomagało. Sam pamiętam jak jeździłem na takie rodzinne wykopki, razem z sąsiadami, w kilkanaście i więcej osób.

Dzisiaj rolnik praktycznie wszystko może zrobić sam, jedynie z pomocą nowoczesnych maszyn, kombajnów. I wcale nie musi wychodzić z wygodnej, klimatyzowanej kabiny traktora, by obrobić kilkadziesiąt hektarów pola, a potem to wszystko zebrać.

Jestem pod wrażeniem słów jednego z uczestników tegorocznych wojewódzkich dożynek w Wisznicach, który powiedział mi, że nadchodzą czasy, kiedy w Polsce tak jak już to się dzieje we Francji, rolnicy w ogóle nie wyjdą ze swoich domów w pole. Jeżeli zechcą coś posadzić na swoim polu, lub skosić np. zboże, wyślą na nie zdalnie sterowane ciągniki lub kombajny. Sami siedząc w domowym zaciszu, pokierują nimi za pomocą dżojstika. Cały system już działa w krajach Europy Zachodniej. Jest podłączony do satelitarnej nawigacji. Nie ma więc obaw, że traktor, czy kombajn wyjadą poza wyznaczone przez rolnika pole.

Czy w takim przypadku można mówić jeszcze o rolnikach i gospodarowaniu w dawnym tego słowa znaczeniu, czy już raczej o producentach i zcyfryzowanych, zautomatyzowanych kombinatach i przedsiębiorstwach rolnych?

Dzisiejsi rolnicy mają zdecydowanie ułatwione zadanie. Sami przyznają, że ich praca nie wymaga od nich aż tak wielkiego fizycznego wysiłku jak kiedyś. Jednak razem z postępem i nowoczesnością, niestety rosną wymagania i potrzeby. Rolnik nie wyżyje już dziś z kilku hektarów pola, ale musi mieć ich przynajmniej kilkadziesiąt. Wszechobecna konkurencja i wolny rynek zmuszają go zaś do ciągłego pośpiechu i modernizacji. A to zatraca coraz bardziej międzyludzką współpracę, czas na rozmowę, bycie ze sobą, jak to bywało dawniej.

Patrząc na dzisiejszy świat, stosunki na nim panujące, życie, które wydaje się być rozpędzone do granic możliwości, rodzi się pytanie, dokąd zmierzamy, dokąd nas to wszystko zaprowadzi?

Dzisiejszy tekst biblijny chce nam pomóc w trzeźwej ocenie naszych działań, dążeń i starań, choć może okazać się bolesnym w konfrontacji z rzeczywistością. Jest to wspaniały fragment z kazania Jezusa na górze.

Jezus mówi do tłumów zebranych wokół siebie bardzo ważne wręcz fundamentalne słowa: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną; ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie je ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój – tam będzie i serce twoje”.

Zastanówmy się głęboko nad tymi słowami. Niedawno usłyszałem z ust doświadczonego już księdza słowa, które bardzo pasują do tego tekstu, że właściwie całe życie człowieka polega na gromadzeniu. Człowiek gromadzi wiele rzeczy, czy są to skarby? można by dyskutować. Są to jednak na pewno jakieś dobra.

Już kiedy człowiek pojawi się na tym świecie, jest w jakiś sposób mobilizowany do zdobywania i gromadzenia kolejnych dóbr – to jest wiadomości, umiejętności, wiedzy, doświadczeń. Najpierw w przedszkolu, potem w szkole, na studiach. Z tym co uda mu się zgromadzić idzie później do zakładu pracy, firmy, przedstawia to w swoim CV, i już na tym etapie jest to oceniane, jako wystarczające lub niewystarczające. Następnie ten, który pracę zdobędzie, gromadzi dobra dla siebie, swojej rodziny, najbliższych. Tym samym zabezpiecza się również finansowo, odkładając pieniądze w funduszu emerytalnym, czy ubezpieczeniowym, lub na bankowym koncie. Przez lata tych różnych dóbr i rzeczy, które człowiekowi uda się zebrać, jest całkiem sporo i nie myślę tu tylko o pieniądzach, ale również o rzeczach, które później zaczynają zalegać zarówno w piwnicy, jak i na strychu.

Sam niedawno to sobie uświadomiłem, kiedy przeprowadzaliśmy się całą rodziną tu do Lublina. Wszystko co do tej pory w życiu udało nam się zebrać zapakowaliśmy do kartonów i załadowaliśmy do dużego transportowego samochodu. Tych rzeczy nazbierało się naprawdę sporo. Przy pakowaniu, a później rozpakowaniu uświadamiałem sobie ile tak naprawdę z tych rzeczy jest niepotrzebnych, zbędnych, a które dotąd odkładałem, bo przecież mogą się one przydać.

Doświadczyliśmy też na własnej skórze tej prawdy, o której powiedział Jezus, że rzeczy które człowiek gromadzi łatwo się niszczą, a także łatwo mogą paść łupem złodzieja.

Ksiądz, który tak trafnie skonstatował, że życie człowieka to ciągłe gromadzenie, powiedział też, nawiązując do własnego doświadczenia, że przychodzi taki moment w życiu człowieka, że ten zaczyna nie tyle gromadzić co oddawać. Bowiem tu zaczyna strzykać, tam boli, na głowie włosów jakby mniej, siły jakby człowieka chciały z dnia na dzień opuszczać, tu endoprotezy, tam zawał. „I tak krok po kroku człowieku oddasz wszystko co na ziemi zgromadziłeś”.

Pan Jezus w swoim kazaniu na górze nie mówi, że gromadzenie jest złe. Nie jest ani złe ani dobre. Choć może przybrać wypaczoną formę, kiedy stanie się celem samym w sobie. I kiedy człowiek poza tym nie będzie widział innych wymiarów życia.

Można dostrzec szczególnie dwa niebezpieczeństwa związane z gromadzeniem. Ludzie, którym nie powiodło się gromadzenie dóbr, którzy z różnych przyczyn żyją w nędzy i wielkiej biedzie, mogą wpaść w apatię, rezygnację, poddać się. Lub odwrotnie takimi ludźmi może kierować zazdrość, a także agresja skierowana w stronę tych, którym się powiodło.

Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo kiedy ktoś, komu się powiodło, kto zgromadził wiele dóbr, skupi się przede wszystkim na sobie samym i tym co ma i co jeszcze mógłby mieć. Jak ów rolnik z przypowieści Jezusa, który zebrał wiele dóbr ze swoich pól, zbudował nowoczesne stodoły, zaplanował kolejne inwestycje, a potem długi odpoczynek. Gromadzenie przesłoniło mu jednak wszystko inne – przede wszystkim drugiego człowieka i Boga. Z wielkich planów owego rolnika nic w końcu nie wyszło, bowiem nie dane mu było dożyć następnego dnia.

Niebezpieczeństwo zatracenia się w zdobywaniu, całkowitego skupienia się na sobie, na pomnażaniu majątku i dóbr to druga skrajność przed którą ostrzega Jezus.

On też zadaje pytanie: co wiąże twoje serce, co je wypełnia: Czy tylko dobra cielesne i twoje własne potrzeby? Czy może również troska o innych, a także myśl i dziękczynienie skierowane ku twojemu Bogu?

Obraz tego jak powinno być, jaką optykę przyjąć patrząc na ten świat i jego dobra, daje nam Pan Jezus ucząc nas Modlitwy Pańskiej. W niej modlimy się najpierw o to by Pan Bóg zawsze zajmował w naszym życiu pierwsze miejsce. Mówimy więc: „Ojcze nasz, święć się imię twoje, przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja w niebie i na ziemi”. Kiedy przyznamy Panu Bogu należne miejsce w swoim życiu, kiedy uwielbimy jego imię, podziękujemy mu i poprosimy o to by to jego wola i jego Królestwo wśród nas się działy, wtedy dopiero prosimy o chleb powszedni.

Zauważmy jednak, że Jezus nie uczy by modlić się o chleb tylko dla siebie, ale by prosić słowami: chleba NASZEGO powszedniego daj nam dzisiaj. Mamy więc modlić się o chleb dla nas wszystkich.

Prosić o to by nikomu z nas nie brakowało tego chleba. A jeżeli zauważymy, że komuś mimo wszystko brakuje, mamy podzielić się tym, co od Boga otrzymaliśmy właśnie z drugim człowiekiem. W ten sposób też wypełnimy Jezusowy nakaz: „By najpierw szukać Królestwa Boże i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” Mt 6,33.

W gromadzeniu dóbr doczesnych nie możemy zapomnieć o wiecznych. Tam bowiem gdzie jest skarb nasz tam będą i serca nasze. Niech naszym skarbem będzie zawsze to, co Bóg ze swojej łaski nam ofiaruje – swój chleb powszedni jak i chleb żywy, którym jest Jezus Chrystus – nasz Zbawiciel. Tym chlebem chciejmy się jednak dzielić z drugim człowiekiem, w życiu i przy tym ołtarzu w Sakramencie Komunii Świętej. A wtedy cieszyć się będziemy z błogosławieństwa tu na ziemi jak i w wieczności. Amen.

ks. Grzegorz Brudny
Lublin, dnia 6.10.2013