Wspomnienie o Edycie Kowalczuk

„…Potem cisza normalna, więc całkiem nieznośna
Jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
Kiedy myślimy o Kimś zostając bez Niego”…
Ks. Jan Twardowski

Z wielkim bólem wypowiadam te słowa: odeszła od nas pani Edyta Kowalczuk.
Myślę, że dla wszystkich nas była to wiadomość porażająca. Jak może wśród nas zabraknąć Pani Edyty?… A jednak tak się stało z woli Najwyzszego. Na odejście bliskiej osoby nigdy nie ma odpowiedniej chwili, pomimo że ciężkie, wyczerpujące choroby, wyniszczające Jej organizm, zapowiadały ten tragiczny moment.
Pani Edyta Kowalczuk była, podstawą, niezwykle mocnym filarem naszego zboru. Jednym ze słupów budujących tożsamość naszej luterańskiej społeczności. Jako córka pastora ewangelickiego, Seniora Diecezji Mazurskiej ks. Edmunda Friszke, miała głęboko wpojone wartości i etosy protestanckie, którymi zawsze w sposób pełen taktu i życzliwości dzieliła się z innymi członkami zboru. Można rzec, że w naszej, szczególnej Parafii była nie tylko nauczycielką, lecz nade wszystko wzorem do naśladowania.
Każdy mógł zwrócić się do Niej o radę, czy wskazówkę jak powinien postępować w chwili rozterki czy niepewności. Nigdy nie odmówiła swojej pomocy a ogólne zaufanie, jakim była darzona, sprzyjało rozmowom na trudne tematy. Jej chęć niesienia pomocy innym przejawiała się także w sposób czynny poprzez szeroką działalność diakonijną, w którą była szczerze, z poświęceniem zaangażowana. Wizyty u starszych, chorych członków naszego zboru nigdy nie były dla niej przykrym obowiązkiem a przeciwnie – gestem życzliwości, współczucia i szczerej chęci niesienia pomocy. Również wszelkie prace związane z przygotowywaniem kiermaszy parafialnych, czy darów dla osób potrzebujących, wymagające znacznego nakładu pracy fizycznej i poświęcenia czasu, przyjmowała na siebie chętnie, nie szczędząc sił i czasu. Była znana i lubiana w naszych parafiach partnerskich w Niemczech, gdzie przy każdej okazji pytano o Jej zdrowie i przekazywano serdeczne pozdrowienia.
Wobec Pani Edyty Kowalczuk Parafia nasza ma wielki dług wdzięczności za pracę związane z pełnieniem funkcji kuratora i sprawowanie jakże ważnego, czasochłonnego, odpowiedzialnego, lecz także niezwykle trudnego stanowiska Sekretarza Rady Parafialnej. To powierzone Jej zadanie wypełniała przez lata. Kilka ksiąg comiesięcznych protokołów z posiedzeń Rady zapisanych jest jej starannym, równym pismem. Jest to praca kolosalna, którą podarowała nam w prezencie, nigdy nie narzekając na uciążliwość, czy brak czasu. Kolejnym darem od Pani Kowalczuk dla Parafii a szczególnie dla przyszłych pokoleń, jest piękna kronika, systematycznie uzupełniana o bieżące wydarzenia z życia zboru. Wspaniały dokument, ilustrowany artykułami prasowymi, zdjęciami i oryginalnymi wpisami znacznych gości odwiedzających naszą społeczność. Przeglądając kolejne stronice, siłą rzeczy myślimy o nakładzie pracy włożonej w powstanie tego dzieła.

Miarą wartości człowieka jest pustka, którą po sobie pozostawia. Nasz zbór odczuje tę pustkę bardzo silnie. Powstała luka z pewnością po latach nie zostanie wypełniona.
Pani Kowalczuk pozostanie w naszych sercach jako osoba życzliwa, służąca zawsze swoją pomocą, ciepła i niezwykle zaangażowana w sprawy naszej Parafii.
Wraz z Jej odejściem, można śmiało powiedzieć, odeszła cząstka nas samych, lecz pamięć o Pani Edycie pozostanie w naszych sercach na zawsze. Niech w chwilach trudnych w naszym życiu służy nam za przykład i podporę moralną. Niech w tych momentach wspomnienie o niej dodaje nam sił i utwierdza w wierze.
To Jej głębokie i szczere zaufanie Bogu potwierdziło się w chwili, gdy dała o sobie znać straszna, wyniszczająca choroba. Swój nieuchronny los związany z cierpieniem tak fizycznym jak też duchowym przyjmowała w pokorze, ze spokojem i niespotykaną cierpliwością. Pomimo tej okrutnej choroby znajdowała w sobie siłę, by interesować się i troszczyć o innych, pytać o ich los i cieszyć się ich szczęściem a współczuć w ich problemach.
W najtrudniejszych chwilach swojego życia, wówczas gdy choroba przykuła Ją już do łóżka, ograniczając kontakt z bliskimi, potrafiła się uśmiechać z tym ciepłem i życzliwością, które nie odstępowało Jej przez całe, jakże trudne życie. Odeszła w ciszy i pokorze z głęboką wiarą w sprawiedliwość wyroków Boskich.
Dziękujemy Ci Edytko, pamięć nasza będzie zawsze przy Tobie.

JS